- W takich meczach nie system i taktyka są najważniejsze, a podejście - mówił Marco Rossi. Selekcjoner uprzedzał pytania dziennikarzy o wpadkę reprezentacji Węgier z 2017 roku. Przegrała wtedy w Andorze 0:1 i na możliwość poprawienia się oraz zmazania plamy czekała przez blisko cztery lata. Piłkarze pamiętający poprzednie spotkanie wspominali, że dostali karę za brak koncentracji oraz nonszalancję.
Początek rewanżu w 2021 roku też nie wyglądał dobrze dla Węgrów. Grali wolno i topornie. Tworzone w takim tempie ataki nie mogły zaskoczyć nawet Andory. Liczne wrzutki w kierunku centralnie ustawionego Nemanji Nikolicia nie sprawiały problemu gospodarzom. Podobny sposób na dobranie się do ich bramki miała kilka dni wcześniej Polska.
Statystyki mówiły dużo o grze podopiecznych Marco Rossiego. 70 procent posiadania piłki przełożyło się na pięć strzałów, ale wszystkie z nich były niecelne. Na szczęście dla Węgrów był jeszcze doliczony czas, a w nim nie dość, że przymierzyli w bramkę, to jeszcze od razu do siatki. Attila Fiola wykorzystał warunki fizyczne i strzelił na 1:0 po wrzucie z autu przedłużonym przez Nemanję Nikolicia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska liga i przypadkowy, wspaniały gol
Bramka do szatni dodała energii Węgrom, a osłabiła Andorę. Nemanja Nikolić asystował po raz drugi w meczu w 51. minucie, a jego dogranie zostało tym razem wykorzystane przez wprowadzonego z ławki rezerwowych Daniela Gazdaga. Selekcjoner miał nosa, że postawił na tego zawodnika.
Ostatnie wątpliwości, co do zwycięzcy meczu, zostały rozwiane strzałem Laszlo Kleinheislera w 59. minucie. Od początku właśnie ten pomocnik wyróżniał się w drugiej linii reprezentacji Węgier i po podaniu Attili Szalaia zmienił rezultat na 3:0. Przyjezdni długo nie potrafili rozwiązać worka z bramkami, ale kiedy już to zrobili, to padała jedna za drugą.
Drużyna z Węgier wiedziała już, że kończy marcowe zgrupowanie z siedmioma punktami, a nawet drobnym niedosytem, ponieważ w zremisowanym 3:3 meczu w Polakami zmarnowała sporą zaliczkę. W Andorze wygrała ostatecznie 4:1. Loic Nego podwyższył jej prowadzenie w 90. minucie, a w doliczonym czasie było trafienie honorowe dla gospodarzy. Marc Pujol poprawił Andorczykom samopoczucie golem z rzutu karnego.
Andora - Węgry 1:4 (0:1)
0:1 - Attila Fiola 45'
0:2 - Daniel Gazdag 51'
0:3 - Laszlo Kleinheisler 59'
0:4 - Loic Nego 90'
1:4 - Marc Pujol (k.) 90'
Składy
Andora: Josep Gomes - Moises San Nicolas (61' Chus Rubio), Max Llovera, Emili Garcia, Albert Alavedra (77' Marc Rebes) - Alex Martinez (62' Cristian Martinez), Marcio Vieira (77' Marc Pujol), Marc Vales, Joan Cervos - Ricard Fernandez (82' Aaron Sanchez), Jordi Alaez
Węgry: Denes Dibusz - Attila Fiola, Adam Lang, Attila Szalai - Gergo Lovrencsics (83' Kevin Varga), Zsolt Kalmar (29' Daniel Gazdag), Adam Nagy (61' David Siger), Laszlo Kleinheisler (83' Loic Nego), Szilveszter Hangya - Nemanja Nikolić (61' Roland Varga), Adam Szalai
Żółte kartki: M. San Nicolas, Alavedra, Vales, Pujol (Andora) oraz Nagy, Hangya (Węgry)
Sędzia: Vilhjalmur Alvar Thorarinsson (Islandia)
***
Na gola w wygranym 2:0 meczu Albanii z San Marino trzeba było czekać jeszcze dłużej niż w Andorze. Podopieczni Edoardo Reia mieli przewagę w statystykach, ale umieszczenie piłki w bramce nie przyszło im z łatwością. Zrobił to po nieco ponad godzinie Rey Manaj. Na pięć minut przed końcem podstawowego czasu przewagę Albanii podwoił Myrto Uzuni.
San Marino - Albania 0:2 (0:0)
0:1 - Rey Manaj 63'
0:2 - Myrto Uzuni 85'
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Anglia | 10 | 8 | 2 | 0 | 39:3 | 26 |
2 | Polska | 10 | 6 | 2 | 2 | 30:11 | 20 |
3 | Albania | 10 | 6 | 0 | 4 | 12:12 | 18 |
4 | Węgry | 10 | 5 | 2 | 3 | 19:13 | 17 |
5 | Andora | 10 | 2 | 0 | 8 | 8:24 | 6 |
6 | San Marino | 10 | 0 | 0 | 10 | 1:46 | 0 |
Czytaj także: Słowacja najadła się wstydu, a mogło być jeszcze gorzej
Czytaj także: Skromni Niemcy, pomocny Zlatan Ibrahimović