Początek spotkania rozpoczął się tak, jak tego można było przewidzieć. Pogoń rozpoczęła od zmasowanych ataków na bramkę gości. Receptą na zdobycie gola miały być dośrodkowania i strzały zza pola karnego. Jednak Mateusz Wiśniewski spisywał się bez zarzutów między słupkami. To najwyraźniej dodało skrzydeł jego drużynie, ponieważ coraz częściej do głosu dochodził Darzbór. Najpierw w 18. minucie strzelał, a później dobijał swój strzał Zbigniew Węglowski, ale dobitka była niecelna. Co prawda piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej, ale Kamil Chicewicz, który był najbliżej futbolówki nie zdołał zmienić jej toru lotu i skierować do siatki. Trzy minuty później kolejną doskonałą sytuację mieli przyjezdni. Węglowski, Chicewicz i Łukasz Koch urządzili sobie festiwal strzelecki, ale świetnie zachowali się Damian Wójcik i Paweł Skrzypek, którzy na zmianę blokowali piłkę zmierzającą do siatki Pogoni. Oba zespoły wymieniały się ciosami, jak w walce bokserskiej. W 28. minucie Filip Kosakowski wyłożył futbolówkę do Fardinanda Chi Fona, ten uderzył z mocno z woleja, ale trafił w słupek. Natomiast tuż przed przerwą Węglowski podał do Błażeja Matysiaka, a ten będąc sam na sam nie trafił w bramkę. Mimo okazji pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Trener Mariusz Kuras najwyraźniej wstrząsnął swoimi zawodnikami w szatni. Od razu po wznowieniu gry przed bramką Darzboru faulowany był Radosław Biliński. Tomasz Parzy z rzutu wolnego podał do Macieja Ropiejki, ten zagrał Markowi Kowalowi, a wprowadzony na drugą połowę do gry napastnik Portowców umieścił piłkę w siatce. Jednak sędzia główny bramki nie uznał, ponieważ asystent sygnalizował pozycję spaloną Kowala. Co nie udało się snajperowi Pogoni w 46. minucie, udało się w 58. W ogromnym zamieszaniu pod bramką Wiśniewskiego padło kilka strzałów, ale żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. Ropiejko w końcu wypatrzył przed polem karnym Kowala, a ten technicznym strzałem przy słupku wyprowadził na prowadzenie gospodarzy. 2:0 zrobiło się dopiero na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Wojciech Żaczek próbował się przedrzeć przez szereg obrońców, ale jeden z nich wybił mu piłkę spod nóg. Ta trafiła wprost pod nogi Kowala, który niemal identycznym strzałem jak kilkanaście minut wcześniej ustalił wynik tego spotkania. Mimo porażki 2:0 Darzbór był najgroźniejszym tegorocznym rywalem Portowców, którzy też nie zagrali na 100% swoich możliwości. Gdyby nie odrobinę szczęścia, które z pewnością dopisywało strzelcowi dwóch bramek, ten mecz mógł się zakończyć remisem.
Pogoń Szczecin - Darzbór Szczecinek 2:0 (0:0)
1:0 - Kowal 58?
2:0 - Kowal 84?
Składy:
Pogoń Szczecin: Wójcik - Żaczek, Skrzypek, Kosakowski, Biliński, Parzy (73' Norsesowicz), Chi Fon, Rydzak (66' Kargol), Przewoźniak (46' Kowal), Ropiejko (77' Niedźwiecki).
Darzbór Szczecinek: Wiśniewski - Roszak, Fijołek, Fryś, Węglowski - Chicewicz, Matysiak (58' Kubicki), Boderek, Moroza (46' Podpryga), Koch (73' Borkowski), Kościan (53' Stefański).
Żółte kartki: Chifon (Pogoń).
Sędzia: Tomasz Jóżko (Białogard).
Widzów: 1000.