- Spróbujemy coś zdziałać, to jest nasza praca - mówił przed rewanżem Juergen Klopp. Menedżer Liverpool FC starał się odsunąć presję od swojego zespołu i przesunąć jej całość na stronę Realu Madryt: - Przegraliśmy pierwszy mecz 1:3, więc wygląda na to, że już odpadliśmy - dodawał Niemiec.
Nie było wątpliwości, że Liverpool spróbuje przypomnieć o magii Anfield i odwrócić sytuację w dwumeczu. W kwadransie otwierającym rewanż The Reds oddali dwa strzały celne, czyli o dwa więcej niż w całej pierwszej połowie przed tygodniem. Mohamed Salah z bliska, a James Milner zza pola karnego sprawdzili formę Thibauta Courtoisa. Tylko dzięki Belgowi goście nie stracili części zaliczki zdobytej na Estadio Alfredo di Stefano. Courtois rozgrywał 50. mecz w Lidze Mistrzów i popisał się pięknymi interwencjami.
Zinedine Zidane wyglądał na zmieszanego energicznym początkiem meczu w wykonaniu The Reds. Trener Realu zachowywał pozorny spokój, ale wzrokiem dał do zrozumienia swoim zawodnikom, że pozwolili na odrobinę za dużo gospodarzom. Później byli oni bardziej zdyscyplinowani
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol stadiony świata. I to w wykonaniu kobiety!
Real odpowiedział jednym groźnym strzałem w pierwszej połowie. W 20. minucie Karim Benzema zabawił się z defensorem w polu karnym przeciwnika i trafił w słupek. Drużynie z Madrytu nie udało się powiększyć zaliczki, ale udało się odrobinę uspokoić sytuację na boisku. Duża w tym zasługa doświadczonych Luki Modricia oraz Toniego Kroosa.
Drużyna z Madrytu grała przez cały ćwierćfinał bez Sergio Ramosa i Raphaela Varane'a. Na Anfield środkowych obrońców zastępowali Eder Militao oraz Nacho. Na dodatek na prawej stronie obrony grał nominalny pomocnik Fede Valverde. Defensywa Realu rozsypywała się od czasu do czasu, ale jego przeciwnikowi brakowało skuteczności również w drugiej połowie. Na przykład Roberto Firmino strzelił w Courtoisa.
Spotkanie nie było widowiskowe i to delikatnie powiedziane. Po podopiecznych Zidane'a było widać trudy sobotniego El Clasico. Francuz zapowiadał, że goście są przygotowani do rozegrania kolejnego meczu na wysokiej intensywności, ale rzeczywistość była taka, że mistrz Hiszpanii nie forsował tempa. Przy odrobinie szczęścia mógł zamknąć dwumecz trzecim golem, ale i 0:0 jest dla niego korzystnym wynikiem.
Przeciwnikiem Realu w półfinale Ligi Mistrzów będzie Chelsea FC. Ostatni przedstawiciel La Ligi w elitarnym europejskim pucharze stanie przed szansą wyeliminowania kolejnego klubu z Premier League. W rywalizacji z Liverpool FC wyższość zespołu Zidane'a nie była kolosalna, ale widoczna gołym okiem.
Liverpool FC - Real Madryt 0:0
Pierwszy mecz: 1:3. Awans: Real Madryt
Składy:
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Nathaniel Phillips, Ozan Kabak (60' Diogo Jota), Andrew Robertson - Georginio Wijnaldum, Fabinho, James Milner (60' Thiago Alcantara) - Mohamed Salah, Roberto Firmino (82' Xherdan Shaqiri), Sadio Mane (82' Alex Oxlade-Chamberlain)
Real: Thibaut Courtois - Fede Valverde, Eder Militao, Nacho, Ferland Mendy - Luka Modrić, Casemiro, Toni Kroos (72' Alvaro Odriozola) - Marco Asensio (82' Isco), Karim Benzema, Vinicius Junior (72' Rodrygo Goes)
Żółte kartki: Robertson, Phillips (Liverpool) oraz Casemiro (Real)
Sędzia: Bjoern Kuipers (Holandia)
Czytaj także: Kabaret w obronie Liverpoolu. Real Madryt dobrze się bawił
Czytaj także: Marco Reus wyprzedził Roberta Lewandowskiego