Liga Mistrzów: kabaret w obronie Liverpoolu. Real Madryt dobrze się bawił

PAP/EPA / Kiko Huesca / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt
PAP/EPA / Kiko Huesca / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt

Juergen Klopp czerwienił się ze złości przy ławce Liverpool FC. Jego podopieczni zagrali koszmarnie w pierwszej połowie. Po przerwie przebudzili się, ale nie poprawili wyraźnie sytuacji. Real Madryt wygrał 3:1 w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

W tym artykule dowiesz się o:

W poprzednim sezonie oba kluby odpadły z Ligi Mistrzów już przed turniejem finałowym w Lizbonie. Miały w tej sytuacji dużo czasu na spokojne dogranie rozgrywek w swoich krajach. Wykorzystały go dobrze. Real Madryt został najlepszym klubem La Ligi, a Liverpool FC zdominował Premier League. Niezależnie od aktualnej sytuacji drużyn, szlachectwo zobowiązuje i od mistrzów najsilniejszych lig w rankingu krajowym UEFA oczekiwano żywego widowiska. Padły cztery gole, więc nie było powodu do narzekania, choć podobać mogli się głównie Królewscy.

Z nieobecnych obrońców można byłoby złożyć jedną z najsilniejszych defensyw poprzedniej dekady. Zinedine Zidane nie mógł skorzystać z Sergio Ramosa i Raphaela Varane'a, a Juergen Klopp zdążył już przyzwyczaić się do absencji Virgila Van Dijka i Joe Gomeza. Wypełnione dublerami formacje mogły przeciekać i w pierwszej połowie Real wchodził w obronę Liverpoolu jak w masło.

Królewscy przeważali, byli pewni siebie i w 27. minucie wyszli na prowadzenie 1:0. Z tak wypieszczonego podania jak to Toniego Kroosa grzechem byłoby nie skorzystać. Niemiec był na własnej połowie boiska, podniósł głowę i kopnął piłkę przez 50 metrów na stopę Viniciusa Juniora. Ciasteczko. Na dodatek rozsypała się obrona z Liverpoolu, co ułatwiło Brazylijczykowi strzelenie gola w sytuacji sam na sam z Alissonem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!

W 36. minucie nastąpił jeszcze większy blamaż w obronie The Reds. Trent Alexander-Arnold stracił orientację po kolejnym przeszywającym podaniu Kroosa i odgrywał głową do własnego bramkarza. Marco Asensio przechwycił piłkę zanim dotarł do niej Alisson i wepchnął z bliska do bramki. Real dostał gola na 2:0 w prezencie od przeciwnika. Przypominały się na przykład poprzedni pojedynek Ligi Mistrzów przeciwko Atalancie czy finał z 2018 roku, w którym Królewscy korzystali z błędu za błędem ekipy z Anfield.

The Reds prezentowali się fatalnie w obronie i ani trochę lepiej w ataku. Po raz pierwszy od listopada 2014 roku i rozegranego wtedy meczu z Realem nie byli w stanie oddać strzału przez 45 minut. Juergen Klopp czerwienił się i cedził słowa przez zęby. 2:0 było niskim wymiarem kary dla jego piłkarzy. Niemiec nie poczekał do przerwy ze zmianą Naby'ego Keity na Thiago Alcantarę. Miał też 15 minut na porozmawianie ze swoimi piłkarzami i udało się nimi nieco wstrząsnąć w szatni.

W drugiej połowie Liverpool FC zaczął zagrażać gospodarzom i w 51. minucie strzelił gola na 1:2. Mohamed Salah dopadł do piłki po zablokowanym przez Lukę Modricia uderzeniu Diogo Joty i złapał kontakt z Realem. Gol Egipcjanina rozpoczął "martwy" okres meczu, w którym można było odnieść wrażenie, że zespół z Madrytu jest zadowolony ze swojej zaliczki, a jego przeciwnik z bramki zdobytej na wyjeździe.

Poderwali się raz jeszcze Królewscy i odzyskali dwubramkowe prowadzenie. W 65. minucie Luka Modrić wypatrzył oraz uruchomił podaniem Viniciusa Juniora. Najskuteczniejszy zawodnik wieczoru skompletował dublet płaskim uderzeniem. Wynik 3:1 mocno przybliża Real do półfinału Ligi Mistrzów przed zaplanowanym na przyszłą środę rewanżem. Liverpool przegrał w takim samym wymiarze jak w 2018 roku w Kijowie, ale na pocieszenie ma jeszcze możliwość odrobienia strat.

Real Madryt - Liverpool FC 3:1 (2:0)
1:0 - Vinicius Junior 27'
2:0 - Marco Asensio 36'
2:1 - Mohamed Salah 51'
3:1 - Vinicius Junior 65'

Składy:

Real: Thibaut Courtois - Lucas Vazquez, Eder Militao, Nacho, Ferland Mendy - Toni Kroos, Casemiro, Luka Modrić - Marco Asensio (70' Federico Valverde), Karim Benzema, Vinicius Junior (85' Rodrygo Goes)

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Ozan Kabak (81' Roberto Firmino), Nathaniel Philips, Andrew Robertson - Naby Keita (42' Thiago Alcantara), Fabinho, Georginio Wijnaldum - Mohamed Salah, Diogo Jota (81' Xherdan Shaqiri), Sadio Mane

Żółte kartki: Vazquez (Real) oraz Mane, Alcantara, Alexander-Arnold (Liverpool)

Sędzia: Felix Brych (Niemcy)

Czytaj także: Klub Jakuba Modera postraszył Manchester United. Polak ma czego żałować

Czytaj także: Łukasz Fabiański w żywym widowisku. West Ham United prowadził 3:0 i drżał o wynik

Komentarze (2)
avatar
titofito
6.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Brawo Liverpool, powtórzyli wynik Wisły Kraków z 2004, tylko wtedy grał tam Ronaldo, Roberto Carlos, Figo, Raul i Zidane. 
Gnoicielud
6.04.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
nie dalo sie ogladac tych 2 pokrak na poziomie 1 ligowym.Real zagral przyzwoity mecz, ale to Liverpool dal im zwyciestwo jak na tacy