Kamil Grabara naraził się prasie już przy okazji pierwszej odsłony półfinałów przeciwko Randers FC. Przed tamtym spotkaniem Polak protestował razem z kibicami AGF Aarhus przeciw obostrzeniom wprowadzonym w odpowiedzi na koronawirusa, natomiast w trakcie meczu popełnił dwa kosztowne błędy.
Najpierw Grabara nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, co bezlitośnie wykorzystali rywale, a cztery minuty później sfaulował przeciwnika we własnym polu karnym. Sędzia podyktował jedenastkę, która została zamieniona na bramkę. Zespół Randers FC triumfował 2:0.
W rewanżu wynik spotkania otworzył zespół Grabary - w 24. minucie trafił Patrick Mortensen. Tuż przed przerwą rywale doprowadzili do wyrównania. Po niezbyt mocnym uderzeniu Mathiasa Greve Grabara odbił piłkę przed siebie, co wykorzystał Marvin Egho.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność
"Wielki błąd Grabary - znowu" - tak o tej sytuacji pisze serwis indkast.dk.
Oczywiście Kamil Grabara notował też skuteczne interwencje. Najbardziej jednak zapamiętany zostanie pewnie ten błąd, który doprowadził do utraty gola. Zespół Polaka tylko zremisował 1:1 z Randers FC i pożegnał się z pucharową rywalizacją.
Czytaj także:
> Real Madryt walczy o Kyliana Mbappe. Trener Paris Saint-Germain zabrał głos
> Fortuna I liga: starcie spadkowiczów. Ireneusz Mamrot na pierwszym planie