Jesienią nikt nie liczył na żadne trofeum. Koemanowi udało się odbudować Barcelonę

PAP/EPA / Julio Munoz / Na zdjęciu: Ronald Koeman (z prawej)
PAP/EPA / Julio Munoz / Na zdjęciu: Ronald Koeman (z prawej)

Po poprzednim sezonie zakończonym klęską, w Barcelonie miały nastać lata posuchy. Początki Ronalda Koemana na Camp Nou nie były łatwe, ale potrafił tak skonstruować i odmienić zespół, że dał nieoczekiwany triumf w Pucharze Króla.

Na pewno Ronald Koeman stanął latem 2020 r. przed bardzo trudnym zadaniem. Musiał postawić na nogi Barcelonę pogrążoną w kryzysie sportowym. Zakończyła poprzedni sezon blamażem w Lidze Mistrzów (2:8 z Bayernem Monachium), nie zdobyła żadnego trofeum, Lionel Messi był bliski odejścia z klubu i skłócony z prezesem Josepem Bartomeu. Trudno było wyobrazić sobie "Blaugranę" bez Argentyńczyka.

Holendrowi nie było łatwo poukładać wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki. Jesienią gra zespołu nie była bardzo efektywna, ale kibiców cieszył fakt, że piłkarze grali płynniej i efektowniej niż za czasów Ernesto Valverde i Quique Setiena. Od połowy grudnia maszyna zaczęła działać już na właściwych obrotach.

Długa seria meczów bez porażki w lidze sprawiła, że udało się dołączyć do czołówki, a nawet włączyć do walki o mistrzostwo Hiszpanii. Jednak na dobrą formę złożyło się kilka istotnych elementów w samej Barcelonie. Na część z nich spory wpływ miał właśnie Koeman.

Utrzymanie Messiego

Choć Argentyńczyk ma już swoje lata, to wciąż jest jednym z najlepszych na świecie, a jego obecność na boisku to praktycznie zawsze wartość dodana. Koeman wiedział, że trzeba budować zespół z Leo Messim. Prędko zbudował z nim dobrą relację, namówił do pozostania w Barcelonie i pozwolił uwierzyć mu w ten projekt. Przy Holendrze Messi odzyskał radość z gry w piłkę, czego dowodem są zdjęcia poruszającego się go po murawach z uśmiechem na twarzy. Po finale z każdym chętnie robił sobie zdjęcia. To pokazuje, że cały czas mu zależy na drużynie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!

Liczby też mówią same za siebie. 23 gole w 28 ligowych meczach, a licząc puchary, ma ich na koncie 31. Jest liderem klasyfikacji strzelców La Ligi.
Obudzenie de Jonga

Frenkie De Jong przychodził do Barcelony jako jeden z najbardziej utalentowanych pomocników na świecie. W Ajaksie Amsterdam i reprezentacji Holandii wyczyniał z piłką cuda. Pod wodzą Valverde i Setiena zablokował się, brakowało mu lekkości w grze, nie potrafił znaleźć sobie pozycji na boisku. Koeman jednak wiedział, jak wykorzystać jego potencjał.

Barcelona zmieniła system gry - trzech wysoko ustawionych obrońców z tyłu, większa odpowiedzialność na środkowych pomocnikach. Frenkie de Jong wręcz uwielbia grać pierwszoplanową postać w tej strefie. Potrafi popędzić z piłką, minąć kilku rywali i od razu przenieść ciężar gry pod bramkę. Dobrze łączy linię defensywy z atakiem.

U Koemana zanotował progres w pracy w defensywie. Uzupełnia Sergio Busquetsa, który często nie nadąża za kontrami przeciwnika. Zdarzyło się de Jongowi grać nawet jako stoper. Choć sam siebie nie widzi na tej pozycji, to okazjonalna gra w środku obrony potwierdza, że świetnie odbiera piłkę i czyta akcje rywala.
Wpuszczenie świeżej krwi

Miała być przed sezonem wielka rewolucja w szeregach "Dumy Katalonii". Nie ściągnięto jednak gwiazd z najwyższej półki. Koeman za to dawał więcej szans młodym. Stałym elementem jego układanki stał się Pedri, który złapał naprawdę silną boiskową chemię z Messim. Z łatwością dochodzą do gry kombinacyjnej, na jeden kontakt, mają dobre wyczucie momentu zagrania do siebie. Hiszpan jeszcze nabiera doświadczenia, ale już jest postacią, która może grać na Camp Nou przez wiele lat.

Prawdziwym odkryciem należy jednak nazwać dwóch obrońców wyciągniętych jesienią z rezerw. W obliczu kontuzji dołączyli Ronald Araujo i Oscar Mingueza, którzy bardzo szybko dojrzewają piłkarsko. Choć zdarza im się popełniać błędy, to wynikają one z braku doświadczenia.

W obwodzie pozostaje Francisco Trincao, odważnie wchodzi też Illaix Moriba. Jeśli do formy po kontuzji wróci Ansu Fati, Barcelona może mieć znowu kilku młodych piłkarzy na bardzo wysokim poziomie.
Nowy-stary prezydent

Na to Koeman już nie miał wpływu, ale powrót Joana Laporty na stanowisko prezydenta klubu był powiewem świeżości i tchnął wiarę w fanów w lepsze czasy dla drużyny. Nie ukrywał nigdy swojej ogromnej sympatii do Messiego. Obiecał fanom, że zrobi wszystko, żeby utrzymać Argentyńczyka w zespole, co na razie się udaje.

Wśród cules (hiszpańskie określenie na największych kibiców Barcelony - przyp. red.) Bartomeu stał się persona non grata. Obwinia się go o zrujnowanie budżetu klubu i postawienie go na granicy bankructwa, nieodpowiedzialne transfery i finansowe przekręty. Były już prezydent "Blaugrany" został aresztowany. W tym sezonie odbyły się wybory na to stanowisko i zdecydowanie wygrał Laporta. To za jego kadencji Barcelona zdobyła wszystkie sześć możliwych trofeów w jednym roku kalendarzowym.

FC Barcelona walczy w tym sezonie o dublet. Po porażce w El Clasico odzyskanie mistrzowskiego tytułu jest nieco utrudnione, ale już nie raz "Blaugrana" pokazywała, że niemożliwe nie istnieje. Jesienią nikt nie wierzył w zdobycie choćby jednego trofeum, a nagle udało się odczarować sezon. Zdobycie Pucharu Króla w imponującym stylu jest dowodem na bardzo dobrą pracę Holendra.

Czytaj też:
Messi po meczu jak celebryta
Kolejny rekord Messiego

Komentarze (2)
avatar
mar-bor
18.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pokazał tydzien temu z Realem jak ich odbudował :)))) 
avatar
Willibald
18.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po jednym udanym meczu? Kompletny brak pojęcia.