Wyjątkowa radość prezydenta Barcelony. W kilka tygodni odmienił klub (wideo)

PAP/EPA / Julio Munoz / Na zdjęciu: piłkarze FC Barcelona cieszą się z gola
PAP/EPA / Julio Munoz / Na zdjęciu: piłkarze FC Barcelona cieszą się z gola

W nieco ponad miesiąc Joan Laporta zdobył swój pierwszy w tytuł w drugiej kadencji prezydenta Barcelony. 58-latek szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców i piłkarzy. Ci gotowi są pójść za nim w ogień.

W tym artykule dowiesz się o:

Takich obrazków nie widzieliśmy w FC Barcelona od wielu lat. Fetujący prezydent klubu udał się do szatni piłkarzy i wyściskał się z każdym z nich. Emocjonalnej radości nie było końca. Najdłużej zatrzymał się przy szczęśliwym Leo Messim, a fani Blaugrany nie mają wątpliwości, że ich największa gwiazda pozostanie na Camp Nou do końca kariery.

- Wszystko w kwestii odnowienia umowy Messiego idzie zgodnie z planem - zakomunikował Joan Laporta w programie "Jugones" na antenie LaSexta.

Puchar Króla jak mistrzostwo świata

Radość była ogromna, kibice Barcelony w końcu mają swoje pięć minut. To nie był jednak długo wyczekiwany triumf w Lidze Mistrzów czy odebranie mistrzostwa Realowi Madryt. To był tylko i aż Puchar Króla, który w latach świetności traktowany był po macoszemu. W ostatnich miesiącach Barcelona przeszła jednak tyle afer i upokorzeń, co każdy wielki klub przez kilka lat. Ten sukces smakował jak mistrzostwo świata.

- W drużynie w tym sezonie doszło do wielu zmian, a Barcelona zawsze musi walczyć o puchar, bez względu na okoliczności. Zespół cały czas wierzył, że uda nam się coś wygrać. Trzeba podkreślić zaangażowanie piłkarzy podczas tego Pucharu, ponieważ było ono fenomenalne - mówił szczęśliwy trener Ronald Koeman (za marca.com).

Kibice i piłkarze w końcu widzą światełko w tunelu. Gdy Barcelona pod koniec 2020 roku zawodziła na całej linii, większość postawiła na niej krzyżyk. To miał być sezon przejściowy, z góry spisany na straty. Większość fanów oswajała się z myślą, że są to ostatnie miesiące Leo Messiego na Camp Nou.

Radość w szatni Barcelony:

58-latek wie jednak jak wygrzebać zespół z kryzysu. W latach 2003-2010 pełnił już funkcję prezydenta klubu. Potrafił zarządzać twardą ręką, nie bał się kontrowersyjnych decyzji. Obecnie czeka go zdecydowanie trudniejsze zadanie, ale  doskonale umie podbijać serca kibiców.

Kilkanaście lat temu, gdy po raz pierwszy startował na fotel prezydenta Barcelony, publicznie ogłosił, że w przypadku zwycięstwa, sprowadzi do klubu samego Davida Beckhama. Anglik ostatecznie trafił... do Realu Madryt, ale to zadziałało na wyobraźnie socios (kibice, którzy są jednocześnie członkami klubu, dzięki czemu mogą współdecydować o jego losach - przyp. red.) i w czerwcu 2003 roku Laporta objął rządy w stolicy Katalonii.

Beckham okazał się tylko gruszką na wierzbie, jednak za jago kadencji na Camp Nou trafił choćby słynny Ronaldinho, który zapisał się złotymi zgłoskami w Katalonii.

Teraz mimo ogromnych problemów finansowych Laporta robi wszystko, aby kolejne gwiazdy zawitały do Katalonii. Otoczenie Erlinga Haalanda już wie co może w przyszłości zagwarantować mu Barcelona.

Chcą więcej

Zwycięstwo nad Athletic Bilbao 4:0 (więcej TUTAJ) to dopiero początek drogi. FC Barcelona wciąż walczy o mistrzostwo Hiszpanii i jeśli je wygra, obecny sezon zakończy z dubletem. Taki scenariusz jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się science-fiction.

- Czasem upadasz i musisz się podnieść. Umieliśmy odwrócić sytuację. Mamy inny zespół. Gra w większości meczów jest dobra, nie we wszystkich, ale to daje wyniki. Jestem szczęśliwy ze względu na drużynę, młodych i weteranów. Młodzi pokazali się z dobrej strony w obliczu trudności i pokazali, że mogą zostać tu na wiele lat. Mamy nowy zarząd, prezydenta, który ma wielkie chęci. To jak nowy początek i reset - podkreśla Gerard Pique.

Zobacz także: Polacy byli na niego wściekli. Niektórzy chcieli go zabić. Znany sędzia otworzył nowy rozdział

Komentarze (0)