Trenerem Polonii Warszawa Jacek Grembocki został w kwietniu bieżącego roku. Wcześniej był asystentem Bogusława Kaczmarka, a za kadencji Jacka Zielińskiego trenował zespół Młodej Ekstraklasy. Z pierwszą drużyną Czarnych Koszul nie osiągał zbyt rewelacyjnych wyników.
Z bilansu meczów z Lechem Poznań może być w pewnym sensie zadowolonym. W lidze padł remis 3:3 i to w kontrowersyjnych okolicznościach, bowiem jedna z bramek dla Lecha padła po spalonym. Obie drużyny zmierzyły się również w półfinale Remes Pucharu Polski. Zarówno w Poznaniu, jak i Warszawie padł remis 1:1. Zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne, które bezapelacyjnie lepiej wykonywali poznaniacy. - Żałuję, że nie wygraliśmy w rewanżu Pucharu Polski, bo moim zdaniem byliśmy zdecydowanie lepsi. Do dzisiaj pamiętam sytuację Jacka Kosmalskiego, który w 94. minucie, z czterech metrów, strzelił prosto w bramkarza Lecha. Mogliśmy grać w finale, co byłoby sporym sukcesem dla mnie i klubu - wspomina Grembocki.
Już przed niedzielnym meczem sporo mówiło się, że trener Polonii ma patent na Kolejorza. Jak się okazało, jest coś na rzeczy, ponieważ Czarne Koszule wygrały 4:2. - W każdym meczu, w którym mam jakieś ultimatum i ma być ciężko, mam wielkie szczęście. Ważne spotkania wygrywamy lub remisujemy. Z Lechem cztery mecze, wszystkie na dużym plusie - opowiada Grembocki.
Mimo tego, że warszawiacy wygrali dwa ostatnie mecze, to 44-letni szkoleniowiec straci wkrótce pracę. Na jego posadę czai się Franciszek Smuda, który już właściwie porozumiał się z Józefem Wojciechowskim. Na meczu z Lechem obecni byli jego asystenci z czasów pracy w poznańskim klubie: Andrzej Woźniak i Marek Bajor.
Porażka Lecha z Polonią przerwała kapitalną passę meczów bez porażki w lidze. Kolejorz ostatni raz z boiska schodził pokonany 19 października 2008 roku, gdy musiał uznać wyższość piłkarzy Ruchu Chorzów. Kolejne 23 spotkania kończyły się zwycięstwem poznaniaków lub remisami.