Piłkarze Jagiellonii Białystok bardzo udanie weszli w mecz ze Stalą Mielec (3:3), jedynym wyjątkiem był Kris Twardek. Od początku nie wychodziło mu nic. Podejmował złe decyzje, zagrywał niedokładnie, łatwo tracił piłkę. Momentami doprowadzał kolegów do niesamowitej złości, a z ich ust często padały mocne słowa w jego kierunku.
Kanadyjczyk praktycznie przy każdym kontakcie z piłką był zagrożeniem dla własnego zespołu. Kilku dziennikarzy podczas pierwszej połowy zwróciło uwagę na dość nerwową gestykulację Bartosza Kwietnia w stronę sztabu szkoleniowego, która wyglądała na sugerowanie zmiany niepewnego piłkarza. Wymowny był też obrazek kamer telewizyjnych, które po jednej z jego wpadek pokazały przeszywające spojrzenie Tarasa Romanczuka zmuszonego do ratowania sytuacji ryzykownym wślizgiem.
Najwięcej o postawie Twardka mówiły jednak indywidualne statystyki po pierwszej połowie meczu Jagiellonii ze Stalą: aż 8 strat, tylko 10 udanych podań na 17 prób i zaledwie jeden wygrany pojedynek z rywalami! - Popełniał mnóstwo prostych błędów i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Dlatego też doszło do zmiany w przerwie - nie krył trener Rafał Grzyb podczas późniejszej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!
Kibice wyśmiewają, sztab wierzy
Twardek trafił do Jagiellonii w końcówce letniego okna transferowego. Za jego sprowadzeniem optował ówczesny trener Bogdan Zając, który widział w nim wzmocnienie skrzydeł. Ostatecznie jednak zawodnik od czasu transferu grał na kilku pozycjach od defensywy aż po atak i na żadnej nie zachwycił. Dotąd zaliczył już 14 występów, lecz wciąż nie może pochwalić się choćby golem czy asystą.
Póki co o Kanadyjczyku jest raczej najgłośniej z powodu kwestii pozasportowych. To z jego powodu wywiązała się sprzeczka byłego już szkoleniowca z jednym z dziennikarzy, to on jest bohaterem wielu prześmiewczych komentarzy w internecie. Tu jednak trudno się dziwić skoro ma dość specyficzny sposób biegu i dryblingu, wygląda jakby miał duże braki w wyszkoleniu technicznym i popełnia czasem wręcz komiczne błędy.
Mimo tych wszystkich minusów sztab szkoleniowy Jagiellonii wciąż wierzy w Twardka. - Jest zawodnikiem o dobrych warunkach fizycznych, nieustępliwym i walecznym. Nie wiem czemu u niego taka nerwowość, bo na treningach spisuje się zdecydowanie lepiej. W meczu natomiast jakby odcina mu koncentrację, ale ciężko mi się do tego odnieść. Rozmawiałem z nim i on wie, że popełnia takie błędy. Niemniej i tak jego decyzje na boisku są bardzo mało przemyślane i zazwyczaj błędne - nie krył Grzyb.
"Może nie miał prawdziwej presji?"
Twardek przed przejściem do Jagiellonii był piłkarzem irlandzkich Sligo Rovers i Bohemian FC. Ciekawostką jest to, że tam zapamiętano go akurat z... dużej pewności podczas meczów. Nie bał się wchodzić w pojedynki z przeciwnikami i wielokrotnie je wygrywał, chętnie wykorzystywał swoją szybkość podczas rajdów skrzydłami, często zagrywał dobre piłki w pole karne przeciwnika. Ceniono go także za inteligentną grę.
- W "Bohs" wydawał się być pewny siebie. Był jednak w drużynie, która radziła sobie bardzo dobrze i ostatecznie zdobyła wicemistrzostwo kraju. Do tego ich mecze nie przyciągały uwagi tłumów i nawet jeśli grał źle to nie było nikogo kto by go krytykował. Może więc po prostu nie miał prawdziwej presji? W drużynie, która nie osiąga pozytywnych wyników mógł stracić taką odwagę w grze - spekuluje w rozmowie z nami dziennikarz Aidan Fitzmaurice z "Irish Independent".
Problem z grą Twardka przy pojawianiu się większej presji może udowadniać mecz eliminacji Ligi Europy z ostatniego lata, w którym jego Bohemian grał z węgierskim MOL Vidi (1:1, k. 2:4). Obecny piłkarz Jagiellonii prezentował się w nim z bardzo dobrej strony, zaliczył nawet asystę po indywidualnej akcji. Kiedy jednak w serii rzutów karnych podszedł do bardzo ważnego strzału przy stanie 2:3 to uderzył fatalnie i piłka znacznie minęła bramkę.
Dostanie kolejną szansę
Chociaż Twardek miał wzmocnić w Jagiellonii rywalizację na skrzydłach, to w ostatnim czasie najczęściej gra na prawej obronie. I chociaż wydawało się to początkowo bardziej eksperymentem aniżeli jego faktyczną pozycją, to w niedawnym wywiadzie z WP SportoweFakty zapewnił, że takie ustawianie nie sprawia dla niego żadnego problemu. Według naszych ustaleń, aby się do niej lepiej przystosować prosił nawet trenerów o zajęcia indywidualne.
Właśnie determinacja to jedyna rzecz jakiej Kanadyjczykowi odmówić z pewnością nie można. Pokazał ją już podczas transferu, gdy część kosztów pokrył z własnej kieszeni aby tylko wszystko doszło do skutku. Mecz z Piastem Gliwice (0:1) dograł do końca mimo urazu mięśniowego, który utrudniał mu bieganie przez kilkanaście minut. Kiedy natomiast COVID-19 uniemożliwił mu udział w kwalifikacjach olimpijskich to po wyzdrowieniu zrobił wszystko, by jak najszybciej dołączyć do Jagiellonii i wznowić treningi z pełnym obciążeniem. Z nieoficjalnych wypowiedzi kilku piłkarzy wiemy też, że na samych zajęciach z reguły jest jednym z najciężej pracujących graczy.
W Jagiellonii wierzą w Twardka i zdecydowali się przedłużyć z nim kontrakt. - Te mecze nie odzwierciedlają tego jaki Kris ma potencjał. W tych dwóch spotkaniach nie grał na najwyższym poziomie, ale my go obserwujemy. W trakcie treningów i na obozie w Turcji wyglądał bardzo dobrze. Ta decyzja nie została podjęta na ostatnią chwilę, ale już w trakcie przygotowań funkcjonowało to w głowie poprzedniego trenera - wytłumaczył Grzyb.
Najbliższą okazję do występu Twardek będzie miał w niedzielę 25 kwietnia o godz. 12:30, gdy Jagiellonia zagra w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań w meczu 27. kolejki PKO Ekstraklasy.
[b]
[/b]