[tag=698]
Juventus FC[/tag] szybko odpadł z Ligi Mistrzów, stracił szanse na obronę mistrzostwa Włoch, a za chwilę może jeszcze nie zakwalifikować się do kolejnej edycji LM. Nie tak miał wyglądać pierwszy rok pracy Andrei Pirlo. Kibice są wściekli, a swoją złość wylewają głównie na szkoleniowca "Starej Damy".
Okazuje się, że przez słabe wyniki drużyny cierpią także jego najbliżsi. Włochów poruszył wpis jego syna. Niccolo na Instagramie opublikował oświadczenie, w którym zdradza, co przeżywa każdego dnia przez internetowych hejterów.
"Nie jestem osobą, która ocenia, nie lubię tego robić, bo każdy ma prawo powiedzieć to, co chce i nigdy nie chciałbym, aby ktoś odebrał mi wolność słowa. Moi rodzice nauczyli mnie mieć własne zdanie, ale przede wszystkim słuchać innych. Uważam jednak, że wszystko ma swoje granice i ta granica została już dawno przekroczona" - pisze syn Pirlo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"
17-letni Włoch pokazał jedną z wiadomości, którą otrzymał na Instagramie. Ktoś napisał, że powinien umrzeć razem ze swoim ojcem.
"Mam 17 lat i codziennie otrzymuje takie wiadomości. Nie dlatego, że robię coś złego, ale dlatego, że jestem synem trenera. Tak jakby to była moja wina i powód, dla którego codziennie otrzymuje wiadomości z życzeniami śmierci i różnymi obelgami. Postawcie się na moim miejscu i zapytajcie, jakbyście się czuli" - dodaje.
W Turynie od pewnego czasu krążą plotki, że Pirlo po sezonie straci pracę. Dużo jednak zależy od tego, czy Juventus awansuje do LM.
Niestety, tak skandaliczne zachowania kibiców są coraz powszechniejsze w futbolu. Ostatnio wyszło na jaw, że hejterzy dobrali się także do rodziny Hasana Salihamidzicia, który jest dyrektorem sportowym w Bayernie Monachium.
Żonie dyrektora sportowego Bayernu Monachium puściły nerwy. Błagalny apel >>
Ostra zagrywka włoskiej federacji. Ten ruch ma zabezpieczyć prestiż rozgrywek >>