Z dyktafonem u byłych gwiazd: Sylwester Czereszewski

Niemal całą piłkarską karierę spędził na polskich boiskach, z krótką przerwą na chiński Jiangsu Sainty FC. Zdecydowanie najlepsze chwile przeżył w Legii Warszawa, z którą w sezonie 2001/02 sięgnął po mistrzowską koronę. Były reprezentant Polski - Sylwester Czereszewski po zakończeniu piłkarskiej kariery nie odciął się od świata sportu. Portal SportoweFakty.pl sprawdził, czym się teraz zajmuje.

W tym artykule dowiesz się o:

Przygodę z futbolem rozpoczął w Koronie Klewki, ale bardzo szybko trafił do Stomilu Olsztyn. Barw tego klubu bronił do końca 1996 roku, w międzyczasie zaliczył półroczny epizod w Gwardii Szczytno. Występując w ekipie z Olsztyna otrzymał pierwsze powołanie do narodowej reprezentacji Polski, dla której w sumie rozegrał 23 spotkania, zdobywając cztery bramki. Najlepsze lata piłkarskiej kariery popularny Pele, bo taki przydomek nadali mu koledzy z boiska i zakochani w nim fani, spędził jednak w warszawskiej Legii, z którą sięgnął po mistrzowską koronę, Superpuchar Polski i krajowy puchar. W zespole Wojskowych w sezonie 1997/98 z czternastoma bramkami na koncie został także królem strzelców polskiej ligi. Sylwester Czereszewski po odejściu z Warszawy spędził jeszcze sezon w Lechu Poznań i półtora roku w Górniku Łęczna, wcześniej spróbował swoich sił w egzotycznym Jiangsu Sainty. W 2006 roku po nieudanej przygodzie w Odrze Wodzisław powiedział sobie "dość".

Miał już dość piłki

Po półrocznej przerwie, latem 2005 roku Pele z Klewek próbował ponownie wrócić na ligowe boiska, ale epizodu w Odrze Wodzisław nie zaliczy do udanych. W jej barwach rozegrał zaledwie siedem spotkań, bramki nie zdobył. Na początku 2006 roku rozwiązał umowę z zespołem ze stadionu przy ulicy Bogumińskiej i w piłkę już więcej nie zagrał, chociaż rozważał możliwość występów w czwartoligowym OKS-ie 1945 Olsztyn. Czym była spowodowana decyzja o zawieszeniu butów na kołku? - Pod koniec kariery miałem dosyć poważną kontuzję i nie potrafiłem odzyskać pełnej sprawności, to przede wszystkim. Miałem też już trochę dość tej piłki, ciągle w rozjazdach, poza domem: hotele, pensjonaty. Zaraz po zakończeniu kariery urodziło mi się dziecko, odczekałem dwa lata i zacząłem zajmować się czymś innym - wyjaśnia sam zainteresowany. Nie oznacza to jednak, że Czereszewskiemu nie brakuje piłki nożnej. Z perspektywy czasu zaczyna myśleć, że do końca nie przemyślał swojej decyzji. - Odpocząłem trochę fizycznie i psychicznie od tego wszystkiego. Jednak, kiedy tak oglądam mecze, bo jestem na bieżąco z futbolem, to myślę, że mógłbym jeszcze spokojnie pograć. Trochę żałuję. Mógłbym pokopać piłkę nawet w tej trzeciej czy drugiej lidze, ale wolę już o tym nie myśleć, bo nie chcę się dołować. Chyba jednak zbyt pochopnie postąpiłem.

Lekcje futbolu u idola

Po zakończeniu kariery Sylwester Czereszewski nie odciął się od świata piłki. Upłynęły nieco ponad dwa lata, a były reprezentant Polski zdecydował się pomóc w rozwoju młodym chłopcom z Olsztyna i okolic. - Założyłem szkółkę piłkarską, która rok czasu już funkcjonuje - wyjaśnia. Praca z najmłodszymi miłośnikami piłkarskiego rzemiosła nie jest łatwa, ale sprawia wiele radości i co najważniejsze pozwala mu utrzymać kontakt z tym, co kocha, czyli futbolem. - Takich szkółek piłkarskich w Polsce brakuje. Szkoda, że ich nie było w czasach mojego dzieciństwa. Człowiek musiał się wtedy sam szkolić grając pod blokiem czy przy trzepaku. Wpadł mi do głowy pomysł, żeby założyć taką szkółkę, bo chciałem nadal być przy piłce. Na pewno nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że czasami przychodzą do nas chłopcy w wieku 7 lat, których trzeba uczyć wszystkiego od podstaw - mówi Pele, po chwili dodając, że praca z dziećmi pochłania mu niemal cały dzień, bo nie szkoli tylko najmłodszych. - Prowadzę jeszcze 15-letnich chłopców - wyjaśnia. - Pocieszające jest to, że ci młodzi ludzie garną się do piłki. Trenuję z nimi po 1,5 godziny, ale ten czas bardzo szybko płynie. Fajnie się pracuje, jak ktoś chce, a nie, że bierze udział w zajęciach tylko dlatego, że rodzice za to płacą. Na szczęście widzę, że moim podopiecznym sprawia to przyjemność.

Talent to nie wszystko

Do szkółki piłkarskiej Sylwestra Czereszewskiego trafiają chłopcy w różnym wieku. Jedni są lepsi, inni słabsi. Pele zaznacza, że przed tymi dziećmi naprawdę długa droga. Niewielu z nich przebije się do profesjonalnego futbolu. - Wiem, że rodzice chcieliby, żeby ich dziecko w wieku 10 czy 11 lat grało w pierwszym składzie, żeby było najlepsze. Najważniejszy jest jednak okres, kiedy zawodnik ma 14 lat, bo wtedy wchodzi się już na pewien piłkarski etap. W wieku 18-19 lat często chłopcy rezygnują, bo są już starsi, mają inne zajęcia i futbol schodzi na dalszy plan - wyjaśnia były napastnik Legii, zaznaczając, że sam talent to jeszcze nie wszystko. - To, że u jakiegoś 10 czy 11-latka eksplodował talent nie oznacza, że będzie super grał w piłkę, bo może się zatrzymać w wieku 14 lat. Ja osobiście wolę takich zawodników, którzy z roku na rok robią kroczek do przodu. Czasami okazuje się, że ten, kto pozostawał w cieniu, w przyszłości jest lepszy od tych, którzy go przerastali umiejętnościami.

Odpoczynek tylko na łonie natury

Obowiązki w szkółce piłkarskiej pochłaniają większość czasu Czereszewskiego. Były zawodnik nie kryje jednak, że teraz ma zdecydowanie więcej wolnych chwil dla siebie i swojej rodziny. Jak najchętniej spędza ten czas? - Jestem teraz na takim etapie, że kilka lat temu skończyłem grać w piłkę i nagle jestem w domu. Kiedy mam tylko wolną chwilę, to jeżdżę nad jezioro, do lasu. Uwielbiam spędzać czas na łonie natury - zdradza. Pele wyzbył się już piłkarskich przyzwyczajeń, wiedzie teraz zupełnie inne życie. - Wiadomo, że nie każdy były zawodnik potrafi się przestawić. Piłkarze są przyzwyczajeni do tego, że pół życia spędzają w hotelach, kelnerka czy kelner przynosi pod nos jedzenie, lekarza załatwia się przez kierownika drużyny. Teraz już tak nie ma. Już nie jest tak łatwo. Ja się jednak w tym wszystkim odnalazłem, robię to co lubię i jestem szczęśliwy - wyjaśnia.

Sława nie przemija...

Polski Pele karierę zakończył w 2006 roku, ale fani o nim nie zapomnieli. Cały czas jest rozpoznawalny na ulicach. - Nadal zaczepiają mnie kibice, ale to oczywiście w sensie pozytywnym. Pytają się mnie m.in. o szkółkę. To naprawdę bardzo miłe - mówi. Piłka nożna nadal zajmuje miejsce w sercu Sylwestra Czereszewskiego. Zawodnik śledzi polskie rozgrywki, chętnie ogląda mecze, ale na samych stadionach rzadko bywa. - Mam najbliżej do Warszawy, spędziłem tam siedem lat, ale teraz stadion jest w rozbudowie i ciężko jest z miejscami na trybunach. Czekam aż roboty się zakończą, bo obiecałem moim podopiecznym ze szkółki, że ich na mecz zabiorę. Wtedy będzie można w pełni poczuć tę atmosferę. To jednak jeszcze z 1,5 roku potrwa - wyjaśnia.

Czy po ligowych boiskach biega piłkarz, który zachowaniem na boisku przypomina Sylwestra Czereszewskiego? - Powiem szczerze, że jeżeli chodzi o zawodników perspektywistycznych, to jest w tej chwili duży zastój. Kiedyś pojawiał się jakiś 20-letni piłkarz, o którym wszyscy mówili, że będzie świetny i rzeczywiście tak było. Teraz wystarczy spojrzeć na naszą ligę, średnia wieku to 28 lat. To nie jest stary piłkarz, ale też nie młody. Trudno mi kogokolwiek wskazać - odpowiada zawodnik, który w 245 meczach ekstraklasy zdobył 72 bramki.

Komentarze (0)