Łukasz Piszczek rozgrywa swoje ostatnie mecze w barwach Borussii Dortmund. 30 czerwca wygaśnie jego kontrakt z klubem i choć Hans-Joachim Watzke i Michael Zorc nalegali na to, by przedłużył umowę, nie zmienił zdania: po sezonie jego trwająca 11 lat przygoda z BVB dobiegnie końca.
- Mam plany związane z Polską. Mam swoją akademię, o którą muszę się troszczyć i chcę jeszcze zagrać w swoim klubie LKS Goczałkowice - przyznał, gdy przedłużał po raz ostatni kontrakt z klubem.
36-latek schodzi ze sceny w stylu godnym legendy. Odkąd na początku kwietnia wrócił do "11" Borussii, zespół wygrał wszystkie spotkania - sześć ligowych i dwa w Pucharze Niemiec. W czwartkowym finale DFB Pokal z RB Lipsk zagrał w pełnym wymiarze czasowym i choć bohaterami meczu byli Jadon Sancho i Erling Haaland, po końcowym gwizdku wszystko skupiło się wokół niego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!
Łzy wzruszenia
Kiedy sędzia oznajmił koniec spotkania, oczy Piszczka zaczęły się szklić. A chwilę później, gdy koledzy z drużyny zaczęli go podrzucać, zupełnie się rozkleił i zalał się łzami. "Absolutna legenda" - tak obrazek ten spuentował klub na Twitterze.
ABSOLUTE LEGEND pic.twitter.com/fopzNNGWPF
— DFB-POKAL CHAMPIONS 2021 (@BlackYellow) May 13, 2021
To nie koniec. Choć nie jest kapitanem zespołu, wprowadził drużynę na podest, by odebrać puchar, a po chwili mógł wznieść go w geście triumfu. To jego trzeci zdobyty w barwach Borussii Puchar Niemiec, a łącznie z BVB sięgnął po osiem trofeów - najwięcej spośród Polaków grających w tym klubie.
Co ciekawe, sam Piszczek też zdobył się na wielki gest i podczas ceremonii miał na sobie koszulkę Marcela Schmelzera z nr "29". To były reprezentant Niemiec, który cały sezon 2020/21 stracił z powodu urazu kolana.
Und Piszczu trägt das Trikot von Schmelle. Damit kommen auch noch Tränen dazu.
— POKALSIEGER 2021 (@BVB) May 13, 2021
Legenda
Piszczek trafił do Borussii latem 2010 roku na zasadzie wolnego transferu z Herthy Berlin. Początkowo był w cieniu Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Miał być tylko zmiennikiem Patricka Owomoyeli, ale szybko przekonał do siebie Juergena Kloppa i na dekadę zawłaszczył prawą obronę.
Dziś odchodzi z Borussii jako legenda. Choć miał oferty z większych klubów, w Realu Madryt chciał go sam Jose Mourinho, pozostał wierny żółto-czarnym barwom. Rozegrał dla BVB 381 spotkań - to siódmy wynik w historii.
Zdobył z Borussią dwa mistrzostwa (2011, 2012), trzy Puchary (2012, 2017, 2021) i trzy Superpuchary Niemiec (2013, 2017, 2019). Dotarł z nim do finału Ligi Mistrzów (2013), a pod względem występów w Champions League (54) jest rekordzistą klubu.
Przed nim jeszcze dwa ostatnie mecze w barwach Borussii: w najbliższą niedzielę z 1.FSV Mainz 05 i w następną sobotę z Bayerem Leverkusen. To jego pożegnanie z zawodowym futbolem, a w przyszłym sezonie ma występować w III-ligowym LKS-ie Goczałkowice.
Już za kilkanaście tygodni 66-krotny reprezentant Polski będzie rywalizował m.in. z Pniówkiem Pawłowice czy Foto-Higieną Gać. Niewielu jest dziś piłkarzy, których stać na taki gest i pożegnać się z czołowym zespołem Bundesligi, by pomóc klubowi, z którego się wywodzi.