Przybyłko od 2018 roku z powodzeniem występuje w Major League Soccer. W barwach Philadelphii Union strzelił w MLS 25 goli, a przy 12 asystował. Błyszczy też w Lidze Mistrzów CONCACAF. Jego dorobek w tegorocznej edycji to 5 bramek i asysta w raptem 4 występach. Gdyby nie jego skuteczność, Philadelphia zapewne nie zameldowałby się w półfinale tych rozgrywek.
Dobra gra za oceanem sprawiła, że nazwisko Przybyłki zaczęło padać w kontekście powołania na Euro 2020. 28-latek to były młodzieżowy reprezentant Polski, ale w kadrze A jeszcze nie grał. Wydaje się, że jeśli ma zadebiutować w pierwszej reprezentacji, to lepszego momentu niż teraz nie będzie. Tym bardziej że kontuzje wyeliminowały z turnieju Krzysztofa Piątka i jego potencjalnego zastępcę Bartosza Białka. - Gram tak dobrze w Philadelphii, że Paulo Sousa i jego współpracownicy muszą mieć mnie na swoim radarze - mówi nam piłkarz.
Michał Grzela, WP SportoweFakty: Jak zareagowałeś na kontuzję Krzysztofa Piątka, która uniemożliwi mu wyjazd na mistrzostwa Europy?
Kacper Przybyłko, napastnik Philadelphia Union:
Bardzo szkoda mi Krzyśka. Złamanie kości nie jest niczym przyjemnym, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć mu powrotu do zdrowia. Wolałbym jednak, żeby mówiono o mnie w kadrze nie przez pryzmat jego kontuzji. To, co go spotkało, w żaden sposób nie zmienia mojego podejścia. Koncentruję się na sobie i swojej pracy, którą od ponad trzech sezonów regularnie wykonuję naprawdę dobrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety też potrafią grać w piłkę. Ale bramka!
Wierzysz, że Paulo Sousa zadzwoni do ciebie z informacją o powołaniu na Euro 2020?
Szczerze powiedziawszy, gram tak dobrze w Philadelphii, że Paulo Sousa i jego współpracownicy muszą mieć mnie na swoim radarze. Powołania sam sobie jednak nie wyślę, dlatego skupiam się tylko na tym, jaką pracę wykonuję za oceanem i w jakiej jestem formie. Nie chcę nikomu zabierać miejsca za darmo, ale jestem przekonany, że mogę pomóc drużynie. Zawsze przedkładam zespół ponad własne cele. Najważniejsze są dla mnie zwycięstwo i trzy punkty.
Czy któryś z poprzednich selekcjonerów - Adam Nawałka albo Jerzy Brzęczek - kontaktował się z tobą w sprawie powołania?
Nie, nikt się do mnie nie zgłaszał. Krótką rozmowę w tej sprawie odbyłem jedynie za czasów 1.FC Kaiserslautern (za kadencji Adama Nawałki - przyp. red.), gdzie oprócz mnie w drużynie Kosty Runjaicia występował również Mateusz Klich. Nie pamiętam jednak nawet, z kim rozmawiałem.
Wciąż czekasz na debiut w pierwszej reprezentacji, ale w kadrach młodzieżowych byłeś ważną postacią. Razem z tobą na zgrupowania jeździli m.in. Piotr Zieliński oraz Tomasz Kędziora. Jak wspominasz tamte czasy? Utrzymujesz kontakt z kolegami z reprezentacyjnej szatni?
Tak to się ułożyło, że nie mam z nikim kontaktu. Przez wiele lat byłem jedynym zawodnikiem, który przyjeżdżał na zgrupowania z Niemiec. Grałem, strzelałem gole i pomagałem kadrom U15-U21. Cieszę się, że niektórym udało się porządnie wybić i mam nadzieję, że teraz ja dostaną swoją szansę, żeby zabłysnąć. Uważam, że występami w ciągu ostatnich trzech lat zasłużyłem sobie na taką nagrodę.
Obranie kursu na Stany Zjednoczone to spore ryzyko w kontekście powołania do reprezentacji.
Dlaczego? Przecież wcześniej z tej samej ligi powołania przyszły do Przemka Frankowskiego i Adam Buksy. Wiem też, że w kadrze są gracze z zaplecza Premier League i Bundesligi - a ja przecież na tym poziomie spędziłem kilka solidnych sezonów. Do Stanów Zjednoczonych przyleciałem we wrześniu 2018 roku, ponieważ dyrektor sportowy Philadelphii obdarzył mnie dużym zaufaniem. Świetnie się tutaj czuję. W tej chwili jestem w optymalnym wieku dla napastnika. Swoją obecnością na boisku pomagam drużynie, która w ubiegłym roku była najlepsza w sezonie regularnym. Od dwóch sezonów jestem tu najskuteczniejszym zawodnikiem i cały czas piszemy fajną historię dla młodego wciąż klubu.
Potwierdziłeś to na początku nowego sezonu, zaczynając od mocnego uderzania w Lidze Mistrzów CONCACAF. Jak wygląda otoczka wokół tych rozgrywek? Zainteresowanie jest równie duże, jak w przypadku europejskiego odpowiednika?
Liga Mistrzów CONCACAF przyciąga kibiców, ale przede wszystkim jest to znakomita szansa dla zawodników. Twoje poczynania obserwuje zdecydowanie więcej osób, a w przypadku zwycięstwa w wielkim finale zapewniasz sobie wyjazd na Klubowe Mistrzostwa Świata, gdzie pojawia się triumfator europejskiej Ligi Mistrzów. Na tę chwilę my, jako ostatni przedstawiciel MLS, chcemy pokazać, na co nas stać na tle bogatszych klubów z Meksyku. Oni mogą dokonywać wielomilionowych transferów, my ze względu na limit wynagrodzeń nie możemy tego robić.
Rozgrywki organizowane przez CONCACAF są bardziej wymagające od MLS?
Pierwszy dwumecz, w którym mierzyliśmy się z zespołem z Kostaryki, nie należał do najtrudniejszych. W ćwierćfinale Atlanta bardziej nam się postawiła, dlatego na razie nie chcę bawić się w porównania. Na pewno dużo więcej powie mi półfinał z Club America - najbardziej utytułowanym klubem Meksyku. W Ameryce na każdym kroku można spotkać się z opinią, że poziom meksykańskich drużyn jest już bardzo wysoki. To sprawia, że nie mogę się doczekać tego pojedynku.
MLS wciąż się rozwija?
Na pewno. Zwróćmy uwagę, ilu młodych utalentowanych zawodników wybiera właśnie tę ligę, a potem przenosi się do Europy i radzi sobie całkiem dobrze, a niekiedy wręcz fantastycznie. W drugą stronę też widujemy coraz więcej transferów. To nie jest przypadek. W USA najzwyczajniej w świecie można się piłkarsko rozwinąć. Sam z ręką na sercu polecam MLS i każdemu, kto uważa tę ligę za niepoważną, mówię, żeby najpierw obejrzał kilka meczów, a następnie ocenił jej poziom.
Poziom, o którym mówisz, w pełni cię zadowala? Nie tęsknisz za Europą?
To jest biznes. Dobrze czuję się w Philadelphii, ludzie tu we mnie wierzą, ale nie mogę się zamykać na inne możliwości. Moja praca na boisku potrwa jeszcze tylko kilka lat, więc jeśli pojawi się lepsza oferta, pozwolę sobie na jej rozważenie. Ze swojej strony mogę zapewnić, że gdziekolwiek bym się nie znalazł, będę dawał z siebie więcej niż sto procent.
Jak wygląda twoja sytuacja poza boiskiem? Brakuje ci czegoś w życiu codziennym?
Europejskiego jedzenia. Porcje w Ameryce są naprawdę ogromne, a i pod względem zdrowego żywienia mam wrażenie, że Stary Kontynent wyrobił sobie solidną przewagę. Poza tym na nic nie narzekam. Jedyne, do czego musiałem się dostosować, to język. Kultura nieco mniej, ponieważ chociażby w Philadelphii można spotkać wielu Europejczyków. W tej chwili mieszkam tu razem z żoną i dzieckiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak to wygląda.
Pandemia koronawirusa wywróciła niektóre sprawy do góry nogami?
Wydaje mi się, że ludzie odebrali to nieco spokojniej aniżeli w Europie. Przez cały czas każdy mógł prowadzić tu biznes, restauracje - przy bodaj 50-procentowym obłożeniu - pozostały otwarte. Nie zaobserwowałem zbyt wielu sytuacji, w których firmy ogłaszały bankructwo. Możemy w miarę normalnie żyć. Oczywiście noszę maskę - każdy tego pilnuje. Patrząc jednak prawdzie w oczy, jest to drobnostka jakich wiele.
Sam przechodziłeś zakażenie koronawirusem na początku pandemii. Było trudno?
Na szczęście nie. Wirus jest groźny, ale u mnie skończyło się na normalnym przeziębieniu - podobnym do tego, które przechodzę praktycznie co roku. Po powrocie do treningów miałem małe problemy z szybszym bieganiem, ale po tygodniu wszystko wróciło do normy. Cieszę się, że to już za mną i że teraz można się szczepić przeciwko koronawirusowi. Sam przyjąłem pierwszą dawkę już jakiś czas temu i widzę, jak życie zaczyna powoli wracać do starych - znanych sprzed pandemii - porządków.
Jak dziś wygląda twój stosunek do polskiej ligi? Wyobrażasz sobie siebie za jakiś czas na boiskach PKO Ekstraklasy?
Pewnie. Myślę, że byłoby naprawdę fajnie. szczególnie teraz, gdy mam żonę Polkę. Każda liga jest na swój sposób interesująca. W związku z tym, jeśli pojawi się odpowiednia oferta, z pewnością się nad nią zastanowimy. Jednocześnie zaznaczam, że w Stanach z ogromną przyjemnością wykonuję swój zawód.
Jakie są twoje cele na przyszłość, ze szczególnym uwzględnieniem najbliższych miesięcy?
Pojechać z Polską na Euro! Jeśli chodzi o klub, to chcę wraz z drużyną dojść do finału Ligi Mistrzów CONCACAF, a może i nawet go wygrać, co nie udało się żadnemu zespołowi z MLS. Oprócz tego celuję w więcej niż 15 bramek w MLS, co sprawi, że zostanę najskuteczniejszym Polakiem w tej lidze. Dobrze byłoby też dojść do wielkiego finału MLS Cup i tam dać popis swoich umiejętności. Stać nas na to.
Czytaj także: Lawina komplementów i... odrobina krytyki. Niemieckie media piszą o "chwiejnych kolanach" Lewandowskiego
Czytaj także: Historyczny sukces Leicester City. Puchar Anglii pierwszy raz dla "Lisów