Cracovia przystąpiła do sezonu jako była czwarta siła PKO Ekstraklasy i triumfator Pucharu Polski, więc przy Kałuży 1 ambicje sięgały (nawet mimo kary minus 5 punktów za stare grzechy korupcyjne) zdecydowanie wyżej.
Tymczasem Pasy długo, bo aż do 28. kolejki nie były pewne utrzymania w lidze. I ostatecznie znalazły się pod targaną problemami personalnymi i finansowymi Wisłą, co dla fanów pięciokrotnego mistrza Polski jest policzkiem.
- W skali szkolnej dałbym nam 2. Utrzymaliśmy się, ale nasze cele były inne. Na ten wynik złożyło się na to wiele czynników, ale nie ma co szukać usprawiedliwień - komentuje Michał Probierz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia nabrał się na jawne oszustwo
Cracovia miała czwartą defensywę w lidze (32 stracone bramki), ale najgorszy atak (28 strzelone gole). Kompletnie zawiedli sprowadzeni latem ubiegłego roku Marcos Alvarez i Rivaldinho. Pierwszy zdobył dwie bramki, a drugi - jedną.
- Przed sezonem liczyliśmy na atak Alvarez-Rivaldinho przy wsparciu Fiolicia, Hanki i van Amersfoorta. Sądziliśmy, że oni sami strzelą 30 goli, a tymczasem jako cały zespół zdobyliśmy tylko 28 bramek. Utrzymaliśmy się grą obronną - mówi Probierz.
48-latek pełni w klubie role zarówno trenera jak i wiceprezesa ds. sportowych. Dlatego nie ucieka od odpowiedzialności za wyniki i decyzje personalne. Zresztą, już w styczniu chciał zrezygnować z pracy, ale Janusz Filipiak nie przyjął jego dymisji.
- Ponoszę odpowiedzialność za ten sezon. Także za transfery. Czekają nas duże zmiany. Kadrę uszczuplimy i wzmocnimy. Nie pozwolę sobie na to, żeby niektórzy zawodnicy prezentowali się tak jak dotychczas. Piłkarze muszą sobie zdawać sprawę z tego, że w tych barwach trzeba zap***, a nie mieć sielankowy sezon - kończy Probierz.
Już teraz opiekun Pasów ogłosił odejścia Diego Ferraresso, Ivan Fiolicia, Dawida Szymonowicza i Tomasa Vestenicky'ego. Pierwszym nabytkiem Cracovii będzie natomiast Jakub Jugas, o czym pisaliśmy TUTAJ.