Groundhopping, czyli podróż za futbolem

Materiały prasowe / Unsplash
Materiały prasowe / Unsplash

- W te dwie godziny człowiek nie myśli o problemach, tylko o pięknie gry w piłkę - opisuje swoją pasję groundhopper Ireneusz Topa. Groundhopping to coraz popularniejszy rodzaj turystyki. Uprawiający ją potrafią w pół roku odwiedzić 100 stadionów.

W tym artykule dowiesz się o:

Groundhopping, czyli w wolnym tłumaczeniu turystyka stadionowa ma swoje początki w latach 70. XX wieku. Dziś to hobby jest najpopularniejsze m.in. w Wielkiej Brytanii czy w Czechach.

Turystyka stadionowa opiera się głównie na zwiedzaniu stadionów, poznawaniu kultury i historii klubów, a to wszystko w dzień rozgrywania spotkania. Dla grounhopperów poziom rozgrywek nie ma znaczenia, liczy się każdy mecz.

W Polsce ten rodzaj turystyki staje się coraz popularniejszy. Osoby uprawiające to hobby, najczęściej dzielą się swoimi zdjęciami i filmami na specjalnych, facebookowych grupach. Często pojawiają się na nich trofea odwiedzanych klubów, ale i zdjęcia stadionu czy kibiców. Groundhopperzy nagrywają także doping najzagorzalszych fanów.

ZOBACZ WIDEO: Czekają nas "chude lata" w reprezentacyjnej piłce? "Mamy światowej klasy piłkarzy, ale nie mamy światowej klasy drużyny"

Jednym z Groundhopperów jest Ireneusz Topa. Zafascynowany pięknem futbolu turysta stadionowy co weekend odwiedza kilka obiektów, podczas rozgrywania spotkań przez lokalne drużyny. Taki sposób obcowania z futbolem jest jego pasją od wielu lat.

- To odskocznia od wszystkiego, w moim przypadku od życia codziennego. W te dwie godziny człowiek nie myśli o problemach, tylko o pięknie gry w piłkę - mówi o wyjątkowym klimacie turystyki stadionowej Ireneusz Topa.

Mecz dla wielu osób to tylko to, co dzieje się na murawie. Groundhopping ukazuje także inną część tego sportu.

- Otoczka w Groundhoppingu jest bardzo ciekawa ze względu na to, że można zobaczyć coś nowego, niesamowitego, zwiedzić nowe miejsca, które nigdy by się nie odwiedziło. Na przykład są stadiony, gdzie obok jest pastwisko, chlewnia, a nawet zamek. Można spotkać coś, czego nie ujrzysz na co dzień wokół siebie - tłumaczy.

Prawdziwa przygoda

Każdy mecz to osobna historia, którą grounhopper zapisuje w swoim notesie. Często widnieje w nim kolekcja zapisków z wielu spotkań.

- Rozpiskę prowadzę od 2012 roku. Dawniej, gdy jeździłem z tatą, nie prowadziło się takich zapisków, a żyło się samymi meczami. Teraz jak czas pozwala, to jestem w stanie zaliczyć 100 spotkań w pół roku. To nie tylko piłka nożna, a także m.in. koszykówka czy hokej. W weekend odwiedzę maksymalnie pięć obiektów, aby w spokoju zorganizować transport oraz odpocząć pomiędzy wyjazdami. Wiele zależy od odległości pomiędzy stadionami. Nieraz jest tak, że trzeba pokonać ze 150 kilometrów - tłumaczy groundhopper.

W Polsce groundhopperów przybywa z roku na rok. Jednak są rejony, w których ten rodzaj turystyki jest o wiele popularniejszy niż w pozostałych regionach kraju.

- Sporo groundhopperów jest na Śląsku, można ich też spotkać m.in. na Warmii, Mazurach, Wielkopolsce, Mazowszu, są po prostu wszędzie. Mam też znajomego z Czech, który odwiedza Polskę. Przyjeżdża chociażby na mecze Odry Wodzisław i okolicznych zespołów - opowiada.

Proces wyboru spotkań

Weekend meczowy często poprzedza planowanie, ale nie zawsze.

- Dużo jest spontanu, sporo też wczesnego planowania. Przykładowo, jak chciałem jechać na mecz Wieczystej Kraków, to około trzy miesiące wcześniej sprawdzałem godziny i daty najciekawszych spotkań, aby dopasować te plany do mojej pracy - tłumaczy.

Czasem kluby, bądź sami piłkarze zapraszają groundhopperów na swoje mecze.

- Coraz częściej zdarzają się zaproszenia. Wcześniej tak nie było. Czasem kierują je do mnie z prośbą o zrobienie kilku zdjęć na ich meczu - opowiada.

Każdy turysta stadionowy ma swoje preferencje co do wyboru meczów. Jedni wolą pojedynki ligowe, drudzy spotkania pucharowe.

- Preferuję mecze Pucharu Polski na szczeblu okręgowym czy regionalnym. Często są to pojedynki, w których nikt nie odpuszcza i to mnie przekonuje, aby jeździć na te spotkania. Dzięki takim rywalizacjom wiele klubów może się pokazać szerszej publiczności, bardzo mi się to podoba. Przykładowo ostatnio byłem na sześciu z 12 rozegranych meczów na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej – kończy.

Raz w roku odbywają się także zjazdy groundhopperów. Taki miał miejsce w Rybniku na stadionie Rymera. W tym czasie pasjonaci tego rodzaju turystyki spotykają się i dzielą swoimi doświadczeniami z różnych stadionów.

Były reprezentant Polski bliski transferu do Lecha Poznań

To byłby hit! Michał Pazdan może wrócić do Polski

Źródło artykułu: