Jann-Fiete Arp karierę seniorską zaczął w Hamburger SV. Krótko później wychwycili go skauci Bayernu Monachium. Udało się doprowadzić do transferu za 3 miliony euro.
Agent zawodnika wynegocjował wysoką pensję na poziomie 5 milionów euro rocznie. Wierzono, że ta inwestycja się spłaci i że Jann-Fiete Arp okrzepnie u oku Roberta Lewandowskiego.
W premierowym sezonie po przenosinach do Bayernu nie zagrał ani razu w pierwszym zespole Bawarczyków. Ponadto odnotował tylko 12 występów w 3-ligowych rezerwach.
Później nie było lepiej. Po dwóch latach spędzonych w Bayernie ma na swoim koncie 42 występy w rezerwach, w których zdobył osiem goli i zapisał przy swoim nazwisku trzy asysty.
Na nagły wzrost formy napastnika nie wskazuje absolutnie nic. Jak donosi sport.tvp.pl, nikt nie chce go wykupić, a sam zawodnik nie kwapi się do odejścia. Wszystko ze względu na spore zarobki.
Jego umowa będzie obowiązywać jeszcze przez trzy lata. Bayern chciałby się go pozbyć, by skrócić listę płac o spory ciężar, ale jest to bardzo problematyczne.
Czytaj także:
> Nietypowe przenosiny. Trener z Serie A trafił na Ukrainę
> Rząd wydał nowe rozporządzenie ws. ograniczeń. Będzie więcej kibiców na meczach kadry
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prawdziwy popis gwiazdy Realu Madryt. Wow!