Frajerstwo świata - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Znicz Pruszków

To było coś niesamowitego! Podbeskidzie przegrało wygrany mecz, a katem bielszczan nie mógł być nikt inny jak pruszkowski Znicz. Mało który kibic pamięta mecz, w którym mimo dwuosobowej przewagi traci się bramkę. Bielszczanie po raz kolejny zawiedli, ekipa Marcina Brosza ciągle nie odnotowała zwycięstwa w lidze.

Mecze ze Zniczem w Bielsku-Białej zawsze elektryzowały publiczność. I tak było tym razem, kiedy Podbeskidzie miało zdobyć pierwszy w tym sezonie komplet punktów. Od początku spotkania Górale wzięli się do roboty. Już w 4. minucie debiutujący ponownie przed własną publicznością Dariusz Kołodziej uderzał z rzutu wolnego. Piłka po strzale byłego gracza Górnika Zabrze przeleciała minimalnie obok bramki.

Chwilę później , bo w 10. minucie spotkania, pod nogi Clemenca Matawu spadła piłka dograna przez Piotra Malinowskiego. Reprezentant Zimbabwe nie wykorzystał jednak wyśmienitej okazji i nie trafił w bramkę stojąc kilka metrów przed nią. Nie był to jednak koniec festiwalu zmarnowanych okazji przez bielszczan.

Kolejna świetna okazja dla Górali miała miejsce w 14. minucie. Prostopadłą piłkę dostał Piotr Rocki. Pomocnik Podbeskidzia będąc w sytuacji sam na sam z Adrianem Bieńkiem próbował przelobować golkipera Znicza, jednak zrobił to niedokładnie i futbolówka poszybowała obok słupka.

A później… później był słupek Martina Matusa, idealne sytuacje Martina Matusai Dariusza Kołodzieja. Wynik jednak się nie zmieniał. Goście w pierwszej połowie raz poważnie zagrozili Podbeskidziu, kiedy po strzale Artura Chałasa Łukasz Merda w tylko sobie wiadomy sposób uratował swój zespół.

Po zmianie stron wszystko wyglądało tak samo. Górale ciągle atakowali, brakowało skuteczności. W 72. minucie nastał przełom. Norbert Jędrzejczyk otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Nie trzeba było długo czekać na efekty w postaci bramek. W 74. minucie Słamomir Cienciała dograł piłkę z prawej strony boiska na piąty metr, tam nadbiegł Piotr Bagnicki i precyzyjnym szczupakiem umieścił piłkę w siatce.

Nie minęło dziesięć minut, a Znicz zmuszony był grać w dziewiątkę, bowiem za drugi żółty kartonik z boiska wyleciał Tomasz Owczarek. Od tej pory na blisko trzytysięcznej widowni chyba nikt nie pomyślał, że wynik może ulec zmianie. Okazało się jednak inaczej. Na dwie minuty przed końcem spotkania fatalny błąd popełnił Łukasz Merda, który minął się z piłką na przedpolu. Sławomir Cienciała musiał faulować napastnika Znicza i sedzia bez zawahania wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Paweł Kaczmarek. Szok i konsternacja zapanowała na trybunach, a kibice z niedowierzaniem opuszczali stadion przy Rychlińskiego.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Znicz Pruszków 1:1 (0:0)

1:0 - Bagnicki 74'

1:1 - Kaczmarek (k.) 88'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Baranowski, Dancik, Osiński, Matawu, Matusiak, Kołodziej, Malinowski, Rocki (82' Chmiel), Matus (60' Bagnicki).

Znicz Pruszków: Bieniek - Klepczarek, Ptaszyński, Jędrzejczyk, Januszewski, Owczarek, Piesio (46' Mikołaj Rybaczuk), Ekwueme (67' Feliksiak), Osoliński, Kaczmarek, Chałas.

Żółte kartki: Dancik, Rocki, Matawu (Podbeskidzie) oraz Jędrzejczyk, Owczarek (Znicz).

Czerwona kartka: Cienciała /88' - za faul/ (Podbeskidzie) oraz Jędrzejczyk /72' - za drugą żółtą/, Owczarek /79' - za drugą żółtą/ (Znicz).

Sędzia: Michał Mularczyk (Łódź).

Widzów: 2800.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Clemence Matawu.

Najlepszy piłkarz Znicza: Adrian Bieniek.

Piłkarz meczu: Adrian Bieniek.

Komentarze (0)