Dokładnie za tydzień (23 lipca) nastąpi inauguracja sezonu PKO Ekstraklasy. Podopieczni Czesława Michniewicza mają już za sobą mecze o stawkę - pokonali FK Bodo/Glimt i awansowali do 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów.
Mistrzowie Polski podejmą rywalizację z Rakowem Częstochowa, który triumfował w krajowym pucharze. Zwycięzca tego starcia zdobędzie Superpuchar Polski.
Trener Legii Warszawa wrócił wspomnieniami do czasów, gdy prowadził drużynę "Miedziowych". - W 2007 roku zdobyliśmy z Zagłębiem Lubin trochę niefrasobliwy puchar. Mieliśmy grać z Groclinem, który wygrał Puchar Polski. Na rozgrywki nie chciał przyjechać, bo miał daleko. Drugi finalista nie chciał się zgodzić. W końcu zagraliśmy z GKS-em Bełchatów, czyli wicemistrzem Polski. To był dziwny puchar. W następnym roku Legia zdobyła Superpuchar - przypomniał Michniewicz na konferencji prasowej.
- Zrobimy wszystko, aby zagrać jak najlepsze spotkanie i wygrać, taki jest nasz cel. Skład będzie troszeczkę zmieniony w stosunku do rewanżu z Bodo/Glimt. Zagramy z Rakowem, który będzie chciał zrobić sobie próbę generalną przed europejskimi pucharami. Myślę, że zapowiada się fajny mecz - skomentował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie strzelają pięknych goli? Po tym nagraniu zmienisz zdanie
- Jest trofeum do podniesienia. Chcielibyśmy wygrać, tym bardziej, że historia jest taka, iż przy Łazienkowskiej dawno nie było tego trofeum, okazji ku temu nie brakowało. Wiemy, że Raków zagra w optymalnym zestawieniu. Graliśmy z nimi niedawno i mecz był bardzo wyrównany. Wygraliśmy, ale mogło się to różnie potoczyć - skomentował 51-latek.
Michniewicz przyznał, że kilku graczy ma problemy zdrowotne. - Artur Jędrzejczyk musi odpocząć z uwagi na uraz mięśnia uda. Myślę, że do poniedziałku wejdzie w trening. Mateusz Hołownia ma lekką dolegliwość. W kadrze meczowej nie będzie Bartka Kapustki, który ma drobny uraz. Niewykluczone, że ktoś inny zagra na pozycji Mladenovicia, który ma już dwie żółte kartki. Rozmawiałem z Arturem Borucem i wiele wskazuje na to, że w sobotę zagra Czarek Miszta - zdradził.
"Wojskowi" nie mieli dużo czasu na świętowanie awansu. Szkoleniowiec myśli o kolejnych spotkaniach. - Była satysfakcja. Spotkałem się z rodziną, ale akurat nie było nawet gdzie usiąść zjeść. Skończyło się na zakupie hamburgerów. Przyjechałem do domu, rodzina nocowała w hotelu, a rano, o piątej, była już w pociągu. Byli zadowoleni, bo wygraliśmy - powiedział.
- Myślę, że zawodnicy mają satysfakcję, ale ja skupiam się na Rakowie, Florze. Mam już mnóstwo informacji na temat estońskiej drużyny od naszych znajomych z Tallinna. Przestrzegają przed tym zespołem, aby absolutnie ich nie lekceważyć. Robert Musiałek pojechał do Estonii, krąży już z kamerą w okolicy stadionu - dodał.
Legia zagra z Rakowem na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Superpuchar odbędzie się w sobotę (17 lipca). Pierwszy gwizdek Damiana Sylwestrzaka o godz. 20:00.
Czytaj także:
Szalony pomysł Lukasa Podolskiego. Dotyczy Roberta Lewandowskiego
Piłkarz odszedł z Legii w kontrowersyjnych okolicznościach. Już znalazł nowy klub