Mistrzowie Estonii stracili bramkę już w trzeciej minucie spotkania za sprawą Bartosza Kapustki, ale nie zrazili się tym i stopniowo przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Pod koniec pierwszej części gry obraz gry się wyrównał, a goście stwarzali coraz więcej sytuacji. Więcej o przebiegu spotkania przeczytasz TUTAJ.
- Legia trochę pozwoliła nam na więcej, ale niektórzy z nas mają doświadczenie w europejskich pucharach - grali w Dynamie Zagrzeb, Eintrachcie Frankfurt. Bramka w pierwszych minutach sprawiła, że nie było na co czekać. Wróciliśmy do gry. Szkoda tylko, że skończyło się to tak źle - podkreślił Konstantin Wassiljew w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport.
Kapitan Flory Tallinn był jednak zadowolony z tego, co zaprezentował jego zespół. Ten pozytywny obraz zamazał jednak gol Rafaela Lopesa na 2:1 w doliczonym czasie gry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej
- Te ostatnie 20 minut byliśmy pod presją Legii. Mieli swoje okazję i szanse. Nieprzyjemne jest stracić bramkę w końcówce i to po stałym fragmencie. Ale wracamy z takim wynikiem, który pozwala marzyć o tym, by przejść dalej. Nie jesteśmy zadowoleni, ale wracamy z podniesioną głową do domu - dodał 36-letni pomocnik.
Gol wyrównujący autorstwa Rauno Sappinena sprawił, że piłkarze z Estonii coraz bardziej wierzyli w korzystny rezultat. To daje im nadzieję przed spotkaniem rewanżowym.
- Reakcja zespołu na straconego gola była bardzo dobra. Nie wystraszyliśmy się tego, że rywale objęli prowadzenie, a także tego, że na stadionie kibice stworzyli fantastyczną atmosferę. W tej rywalizacji wynik jest otwarty moim zdaniem - zaznaczył Wassiljew.
Spotkanie rewanżowe odbędzie się w Tallinnie we wtorek 27 lipca o godzinie 18:00 czasu polskiego.
Czytaj też: Legia zwycięska, ale krytyczna wobec siebie. "To musimy wyeliminować"