Sędziowski raport portalu SportoweFakty.pl po 4. kolejce ekstraklasy

- Wolę już polskiego sędziego, niż tego Japończyka - narzekali po zakończeniu pojedynku Zagłębia Lubin z Ruchem Chorzów piłkarze obu ekip. Prowadzący to spotkanie Kenji Ogyia pokazał wprawdzie na Dialog Arena 8 żółtych i 3 czerwone kartki, ale moim zdaniem nie można mieć do niego o to pretensji, zwłaszcza że wszystkie kluczowe decyzje były jak najbardziej słuszne. W przeciwieństwie do orzeczenia Roberta Małka, który prawdopodobnie wypaczył wynik meczu Jagiellonii ze Śląskiem.

W tym artykule dowiesz się o:

Takiego "wyniku" jak arbiter zza granicy dawno nie zanotował już żaden z naszych rodzimych sędziów. 8 żółtych i 3 czerwone kartki dałyby gościowi z Kraju Kwitnącej Wiśni pozycję w czubie klasyfikacji Szeryfa Ekstraklasy nawet gdyby gwizdał tylko w tym jednym pojedynku. Tymczasem pan Ogyia nie próżnował już w swoim debiutanckim występie w Polsce, gdzie pokazał pięć żółtek, co po dodaniu ostatnich kartoników plasuje go na szczycie naszego zestawienia. - Nigdy nie oceniam pracy sędziów, ale wydaje mi się, że niektóre z tych kartek były zbyt pochopnie pokazane - mam na myśli kartki po obu stronach. Sądzę, iż lepiej dla widowiska byłoby, gdyby obie drużyny kończyły ten mecz w pełnym składzie - zrecenzował na konferencji prasowej jego występ trener Ruchu Waldemar Fornalik.

Warto jednak zaznaczyć, że - mimo pretensji z obu stron - praca Japończyka nie pozostawia wiele do życzenia. Fakt faktem, chciał być widoczny i pokazać piłkarzom kto rządzi na boisku, ale stosował przy tym jasne kryteria i prezentował konsekwencję w działaniu, co sprawiło, że nie miał negatywnego wpływu na końcowy wynik pojedynku. Za wychwycenie nieprawidłowego zachowania Piotra Świerczewskiego przy rzucie rożnym i podyktowanie w związku z tym jedenastki należą mu się brawa, bo - jak uczy doświadczenie - mało który z Polaków odważyłby się na użycie gwizdka w takiej sytuacji. Podobnie pochwały należą mu się również za dwie czerwone kartki pokazane zawodnikom Ruchu, choć tutaj były to decyzje oczywiste.

Najpierw wyeliminowany został Maciej Sadlok, który z pełnym impetem wpadł w przeciwnika w środku pola, za co ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Czerwień od razu obejrzał natomiast Rafał Grodzicki, który zapaśniczym chwytem zatrzymał wychodzącego sam na sam Michała Golińskiego. Trzecim graczem, który nie dokończył tego spotkania i został przedwcześnie odesłany przez Japończyka pod prysznic był Ilian Micanski. Bułgar będąc na pozycji spalonej najpierw strzelił gola, a potem zbyt impulsywnie wyrażał swoje niezadowolenie z powodu decyzji arbitra. Pan Ogyia gola nie uznał, za to ukarał napastnika Miedziowych drugą żółtą kartką i wyrzucił z boiska za podważanie własnych decyzji.

Uzasadnione pretensje do sędziego mogli mieć natomiast goszczący w Białymstoku gracze Śląska Wrocław. Gdy po wślizgu Litwina Skerli na murawę padł wbiegający w pole karne Sebastian Dudek wydawało się, że gwizdek sędziego jest formalnością. Obrońca gospodarzy ewidentnie trafił nie w piłkę, ale w nogę pomocnika drużyny Ryszarda Tarasiewicza i widzieli to wszyscy tylko nie prowadzący pojedynek Robert Małek z Zabrza, który nakazał w tej sytuacji grać dalej. Ciekawe jednak czemu w takim razie nie ukarał Dudka żółtą kartą za symulowanie, jak Marcin Borski postąpił (dodajmy, słusznie) w przypadku Jakuba Biskupa w Bełchatowie. Wartym podkreślenia jest fakt, że rzecz miała miejsce przy stanie 1:0 dla Jagiellonii, a ewentualny gol z jedenastu metrów dałby Śląskowi większy komfort, dzięki czemu goście nie musieliby grać tak ofensywnie i być może nie straciliby drugiej bramki. - Myślę, że mecz mógłby się inaczej ułożyć, aczkolwiek nikt tego nie może być pewien do końca. Coś takiego ewidentnego powinno się gwizdać. Tym bardziej, że, z tego co mi wiadomo, jest to sędzia międzynarodowy - mówił poirytowany Ryszard Tarasiewicz.

Listę sędziowskich pomyłek w minionej kolejce zamyka kiepska postawa Huberta Siejewicza w Gdyni w czasie meczu miejscowej Arki z Wisłą Kraków. Nasz eksportowy arbiter ewidentnie nie był tego dnia w najlepszej formie. Przekonuje o tym sytuacja z drugiej połowy pojedynku, kiedy to Adrian Mrowiec bezpardonowo wszedł wślizgiem w nogi atakującego Andraza Kirma, a sędzia z Białegostoku jedynie nakazał grać dalej, stosując przywilej korzyści. Po równie mocnym wejściu Gordana Golika w ostatnim pucharowym meczu Lecha jeden z rywali musiał opuścić boisko. Tym razem na szczęście obyło się bez poważnego urazu, ale i tak to zagranie spokojnie kwalifikowało się do pokazania czerwonej kartki pomocnikowi gospodarzy. Tymczasem Mrowiec nie poniósł żadnej kary za swoje brutalne zagranie.

Patrząc na boiskowe wydarzenia można jeszcze dywagować czy przypadkiem Piotr Piechniak nie faulował przy bramkowej akcji Odry Wodzisław Marcina Komorowskiego. Idąc za duchem gry należałoby tego gola uznać, bo gdyby sędziowie zawsze w takich sytuacjach używali gwizdka, w polu karny nie byłoby żadnych starć i spięć, co z pewnością nie wpłynęłoby pozytywnie na obraz widowiska.

Na pozostałych stadionach sędziowie nie wyróżnili się niczym szczególnym, pokazując ogółem dość mało kartek. W sumie 31 razy sięgali do kieszonki po żółte kartoniki, ale co ciekawe z tego aż 10 razy robił to wspominany wielokrotnie Kenji Ogyia, co stanowi prawie połowę osiągnięć pozostałej siódemki. Do tego Japończyk pokazał trzy czerwone kartki. Średnio sędziowie pokazali więc 3,87 żółtej kartki na mecz, co jest już kolejnym spadkiem w stosunku do poprzedniej kolejki.

Kenji Ogyia (Japonia): 10 żółtych kartek - 6 gospodarze (4 Micanski), 4 goście (2 Sadlok); 1 czerwona /faul taktyczny/; 1 rzut karny. Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 0:1

Hubert Siejewicz (Białystok): 2 żółte kartki - 1 gospodarze, 1 goście. Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:1

Robert Małek (Zabrze): 3 żółte kartki - 1 gospodarze, 2 goście. Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 2:0

Marcin Borski (Warszawa): 7 żółtych kartek - 4 gospodarze, 3 goście. GKS Bełchatów - Piast Gliwice 0:1

Adam Kajzer (Rzeszów): 3 żółte kartki - 0 gospodarze, 3 goście. Polonia Warszawa - Lechia Gdańsk 0:1

Marek Krakut (Warszawa): 1 żółta kartka - 1 gospodarze, 0 goście. Polonia Bytom - Korona Kielce 1:0

Paweł Gil (Lublin): 3 żółte kartki - 2 gospodarze, 1 goście. Odra Wodzisław - Legia Warszawa 1:0

Marcin Szulc (Warszawa): 2 żółte kartki - 1 gospodarze, 1 goście. Cracovia Kraków - Lech Poznań 1:0

Szeryf Ekstraklasy (czołówka)

LpSędziaŻKCzKŚredniaMeczePktRz.karne
1 Kenji Ogyia (Japonia) 15 1 7,5 2 18 1
2 Paweł Gil (Lublin) 12 1 3 4 15 2
3 Hubert Siejewicz (Białystok) 14 0 3,5 4 14 0
4 Marcin Borski (Warszawa) 13 0 4,33 3 13 0
5 Dawid Piasecki (Słupsk) 9 0 4,5 2 9 0
5 Robert Małek (Zabrze) 9 0 4,5 2 9 0
6 Mariusz Trofimiec (Kielce) 8 0 8 1 8 0
7 Piotr Siedlecki (Warszawa) 4 1 4 1 7 0
Źródło artykułu: