W polskim futbolu zawrzało, gdy Onet ujawnił, że zatrzymano Zbigniewa D. To kanclerz prywatnej Uczelni Nauk Społecznych, który miał fałszować m.in. dyplomy magisterskie, licencjackie, czy świadectwa maturalne.
Pojawiło się podejrzenie, że z usług D. mogli korzystać piłkarze. Po zatrzymaniu znaleziono u niego dokumenty m.in. Arkadiusza Milika, czy Jacka Góralskiego. Pojawił się nawet wątek Roberta Lewandowskiego.
Naukowiec podobno korespondował z jego żoną Anną Lewandowską i innymi ludźmi z jego otoczenia. Rozmowy dotyczyły dyplomu magisterskiego "Lewego". Sprawa zrobiła się na tyle głośna, że w WP SportoweFakty skomentowała ją menedżerka kapitana reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej
- Robert Lewandowski ukończył studia w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie 2020 roku i obronił pracę magisterską, o czym publicznie informował. O prowadzonym postępowaniu dowiedzieliśmy się z mediów, nie komentujemy jej publicznie, a jeśli będzie taka potrzeba, wszelkich informacji udzielimy uprawnionym organom - mówi Monika Bondarowicz.
Także Jacek Góralski i Piotr Świerczewski (on także pojawia się w sprawie) zaprzeczyli, aby korzystali z nielegalnych usług Zbigniewa D. Pozostaje czekać na ciąg dalszy śledztwa.
Lewandowski stawił się w pracy. Od razu padła deklaracja >>
Powstanie film dokumentalny o Lewandowskim >>