Norweg przeszedł do madryckiego klubu w 2015 roku, w wieku 16 lat. Już wtedy uchodził za talent czystej wody. Na początku grał w drugiej drużynie Real Madryt, Castilli. W 2017 roku rozpoczęła się seria wypożyczeń.
Przystanek w Realu Sociedad miał być tym ostatnim. Po świetnej kampanii 19/20 - w której nadawał tonu i regulował tempo gry zespołu z Estadio Anoeta - wydawało się, że jest gotowy na powrót do Madrytu. Tak się jednak nie stało. Poprzedni sezon 22-latek zaczął już jako gracz "Los Blancos". Zidane nie potrafił jednak wkomponować go do taktyki i ciężko się dziwić, bo Norweg najlepiej odnajduje się na pozycji numer "10", a Real Madryt od wielu lat gra bez nominalnego ofensywnego pomocnika.
Ostatnie pół roku, Norweg spędził na wypożyczeniu w Arsenalu. Na Emirates Stadium, krótko mówiąc, nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. W 14 meczach ligowych zanotował zaledwie 1 trafienie i 2 asysty. Mimo wszystko, działacze londyńskiej drużyny bardzo chcieliby go znowu zobaczyć w ich koszulce - na stałe lub w ramach ponownego wypożyczenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Staje się to dość realnym scenariuszem. Według doniesień hiszpańskiej "Marki", Odegaard ma problemy z adaptacją w zespole, a po średnich występach w trzech dotychczasowych sparingach, jego pozycja w oczach Ancelottiego mogła ulec zmianie na niekorzyść pomocnika.
W obliczu ostatnich transferów z Realu Madryt i chęci pozyskania Kyliana Mbappe, na którego "Królewscy" zbierają pieniądze, wszystko jest możliwe. Portal "Transfermarkt" wycenia kapitana reprezentacji Norwegii na 40 milionów euro.