Na papierze mistrz Polski nie miał szans nawet zbliżyć się poziomem do Dinama Zagrzeb. Najlepsza chorwacka drużyna dotarła do ćwierćfinału Ligi Europy w zeszłym sezonie. To klub, który regularnie występuje w fazie grupowej: Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. A w tym gronie Legii nie ma od pięciu lat, bo najlepszy polski zespół wybijał sobie zęby w starciach z przeciętniakami europejskiej piłki.
Niespodziewanie jednak, jeżeli bierzemy pod uwagę klasę rywala, Legia całkiem nieźle pokazała się na tle Dinama. W pierwszej połowie przez dłuższe fragmenty meczu prowadziła grę. Piłkarze Czesława Michniewicza potrafili utrzymać się przy piłce na połowie gospodarzy, a nawet, momentami, zepchnąć ich do obrony. To chyba zaskoczyło nawet legionistów, bo w niektórych sytuacjach zabrakło im przekonania.
Aktywny był zwłaszcza Filip Mladenović. Piłkarz, który w ostatnim meczu ligowym z Radomiakiem otrzymał czerwoną kartkę, chciał szybko zmazać plamę i to mu się udało - należał do najlepszych graczy Legii. Kilka razy groźnie dośrodkowywał, jak choćby do Rafaela Lopesa. Po pierwszych piętnastu minutach Portugalczyk uderzał głową, było bliski szczęścia, ale nieczysto trafił w piłkę i zmarnował szansę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Niedługo później ładną akcję przeprowadził Luquinias z Mahirem Emrelim. Ten drugi "zabrał się" zwodem w pole karne, ale piłka ostatecznie uciekłą mu za boisko. Z każdą kolejną próbą piłkarze Legii pozwalali sobie na więcej.
Damian Kądzior, gracz Dinama w latach 2018-20, mówił nam przed meczem, że obecne Dinamo da się pokonać. - Czołowi piłkarze nie przepracowali okresu przygotowawczego, późno dołączyli do zespołu. To trzeba wykorzystać - podkreślał piłkarz Piasta Gliwice. I faktycznie, dało się odczuć, że w Chorwacji można ugrać dobry wynik.
Gospodarze potrafili się jednak odgryźć. Jak na przykład po strzale Bruno Petković z 22. minuty. Reprezentant kraju uderzył nieprzyjemnie z pola karnego, ale Artur Boruc był czujny i odbił piłkę do boku. Nie była to łatwa interwencja, ale 41-letni Boruc po raz kolejny pokazał, że ma świetny refleks i dalej potrafi się szybko poderwać z murawy.
Dziesięć minut po przerwie Boruc przypomniał, że on i Liga Mistrzów to naprawdę dobre połączenie. Polak zasłynął w tych rozgrywkach świetnymi paradami jeszcze w barwach Celticu Glasgow. W środę, w Zagrzebiu, też dał show. W świetnym stylu odbił uderzenie Lovro Majera zza pola karnego.
Niestety, gracze Dinama zaczęli się nakręcać i już wkrótce prowadzili. Boruc nawet nie interweniował przy strzale głową Petkovicia. Zawodnik gospodarzy wygrał pojedynek z Mateuszem Wieteską i nie dał bramkarzowi Legii żadnych szans. Po bramce gracze Dinama zaczęli mieć kontrolę nad meczem.
Z zawodników Legii wyraźnie zeszło powietrze, ale legioniści potrafili wrócić do gry. Znów groźny był Mladenović. Serb świetnie wypracował szansę Josipowi Juranoviciwi. Chorwat mógł skarcić swoich kolegów - uderzył z powietrza, piłka leciała w bramkę, ale jeden z obrońców Dinama zablokował ją. Drużyna Michniewicza do końca szukała okazji, ale co rzucało się w oczy - po dobrych akcjach na skrzydle brakowało w ataku zawodnika, który za gola oddałby życie.
I w końcu Ernest Muci ułożył sobie piłkę za polem karnym, uderzył mocno i precyzyjnie i zdobył przepiękną bramkę. Albańczyk już drugi raz w tym sezonie pokazał, że strzały z daleka opanował do perfekcji.
el. LM: Dinamo Zagrzeb - Legia Warszawa 1:1 (0:0)
1:0 - Bruno Petković 59'
1:1 - Ernest Muci 82'
Składy:
Dinamo: Dominik Livaković - Stefan Ristovski, Kevin Theophile-Catherine, Rasmus Lauritsen, Bartol Franjić - Luka Ivanusec, Kristijan Jakić, Josip Misić (85. Luka Menalo), Lovro Majer (65. Lirim Kastrati), Mislav Orsić (85. Marko Bulat) - Bruno Petković.
Legia: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki - Josip Juranović, Bartosz Slisz, Andre Martins, Luquinhas, Filip Mladenović - Mahir Emreli (75. Ernest Muci), Rafael Lopes (75. Tomas Pekhart).
Żółte kartki: Jakić - Slisz, Jędrzejczyk, Andre Martins
Sędziował: Antonio Mateu Lahoz (Hiszapania)