Ostre słowa Marka Koźmińskiego podczas zjazdu PZPN. "Dlaczego tak zrobiliście?"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Marek Koźmiński
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Marek Koźmiński

Bardzo mocne słowa padły z ust Marka Koźmińskiego podczas jego wystąpienia w trakcie wyborczego zjazdu PZPN. Kandydat na prezesa związku atakował środowisko piłkarskie w Polsce, dostało się także prezesowi Legii Warszawa Dariuszowi Mioduskiemu.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilka miesięcy temu Marek Koźmiński wydawał się zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w wyborach na nowego prezesa PZPN i przejęcie schedy po Zbigniewie Bońku. Na ostatniej prostej ofensywę przeprowadził jednak jego jedyny rywal, Cezary Kulesza.

Wyniki głosowania podczas środowego zjazdu były dla Koźmińskiego nokautujące - Kulesza otrzymał aż 92 głosy, były reprezentant Polski zaledwie 23.

Jeszcze przed głosowaniem każdy kandydat otrzymał możliwość ostatniego wystąpienia i przemówienia do delegatów. Z ust rozczarowanego Koźmińskiego, który przeczuwał wynik wyborów, padły bardzo mocne słowa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

Były wiceprezes związku ds. szkolenia zaatakował m.in. kluby PKO Ekstraklasy.

- Spotkanie z klubami Ekstraklasy odbyło się w okrojonym składzie. Dlaczego? Chciałbym się zapytać osoby. Darek, dlaczego? Dlaczego na spotkanie z kandydatem na funkcję prezesa PZPN, poszedł bojkot? Żeby pewne kluby nie pojawiły się? Dlaczego? Dziwię się. Ja bym się pojawił. To jest przykre, nie umiem sobie tego wytłumaczyć - grzmiał, zwracając się do prezesa Legii Warszawa Dariusza Mioduskiego.

- Był też dzień, kiedy spotkali się wszyscy baronowie, wybierając przedstawiciela ds. piłki amatorskiej. Byliśmy umówieni. Nie udzielono mi zaszczytu wejścia na taką salę. Miesiąc później odbyła się mini-prezentacja. Moje pytanie brzmi: dlaczego? Ja, wasz kolega, stałem przed drzwiami dwie godziny i nie wpuściliście mnie. Dlaczego tak zrobiliście? Odpowiedzcie sobie sami we własnym sumieniu - kontynuował.

Koźmiński ujawniał także, jak wyglądały jego rozmowy z delegatami.

- Jeszcze z wczoraj trzy rozmowy. Pierwsza: Marek, ty jesteś fajny, ale jakbyś przyjechał napił się wódeczki... Ale nie padło, że mam przyjechać i pogadać o sporcie. Druga: Marek, ty jesteś naiwny i uczciwy. Ja jestem uczciwy i taki pozostanę - ujawniał.

- I trzecia rozmowa, przypadkiem podsłuchana. "Słuchaj, jak tutaj tak nie będzie, to wiesz, że cię nigdy nie będzie". Dajmy spokój, jesteście zbyt poważnym gremium. Rozmawiajmy o programach, o pomysłach, a nie o stołkach.

Do swojego rywala w wyborach odnosił się szacunkiem, jednak dawał też do zrozumienia, że być może nie wiemy o nim wszystkiego.

- Mam duże doświadczenie sportowe, pracowałem w klubach, w PZPN, znacie mnie. Znacie moją historię. Ta historia była poruszona też w jednej gazecie i nie bałem się z tym zmierzyć. Czy jednak znacie też historię mojego kontrkandydata? - pytał.

Koźmiński dziwił się również, że tak krytycznie oceniane jest ostatnie dziewięć lat pracy PZPN.

- Ja dzisiaj słyszę w kampanii wyborczej, że jestem "Bońkowym betonem". Że Koźmiński jeszcze bardziej zabetonuje to, co się działo przez dziewięć lat. To co - nie zgadzamy się z tym, co chwilę temu tutaj przedstawiono? Jestem dumny, że byłem członkiem tej ekipy. Skąd taka narracja medialna, skąd taki atak?

Marek Koźmiński najpierw sprawował w PZPN funkcję wiceprezesa ds. międzynarodowych, a następnie ds. szkolenia.

Niemcy nadali nowy przydomek Lewandowskiemu! Czytaj więcej--->>>

Źródło artykułu: