Legia Warszawa po emocjonującym dwumeczu odpadła z rywalizacji o Ligę Mistrzów. Stołeczni na wyjeździe zremisowali z Dinamem Zagrzeb (1:1), jednak w rewanżu Chorwaci okazali się minimalnie lepsi (1:0) i na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 cieszyli się z awansu.
W czwartek Legia zagra o awans do Ligi Europy i paradoks jest taki, że mistrzowie Polski zagrają z jeszcze mocniejszym rywalem niż Dinamo. Przed pierwszym meczem ze Slavią Praga w drużynie z Warszawy nie brakuje problemów. Już niemal przesądzone, że ostatni mecz w barwach Legii rozegra Josip Juranović, który ma odejść do Celticu Glasgow.
- Jest mi po ludzku przykro, że Jura odejdzie. Jestem tu już trochę czasu i to 21. piłkarz, z którym muszę się pożegnać. Musimy się z tym pogodzić i przestać o tym myśleć. Rozmawiałem z Jurą na lotnisku i jest gotów do gry ze Slavią - mówił Czesław Michniewicz na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
Legia z pewnością nie będzie faworytem spotkania ze Slavią. Kadra czeskiej drużyny wyceniana jest na 93,6 miliona euro. Dla porównania Legia to 25,5 mln euro.
- Zagramy z bardzo dobrym zespołem, który świetnie radzi sobie w Europie od lat. Poprzednio grali w ćwierćfinale Ligi Europy UEFA, mieli aspiracje, by grać w Lidze Mistrzów UEFA. Spodziewamy się dobrego widowiska. Widzę duże różnice w dyscyplinie taktycznej w porównaniu Slavii z Dinamo - ocenił Michniewicz.
- Slavia jest bardziej zdyscyplinowana taktycznie, nie pozwala rywalom na stworzenie wielu szans. Dinamo pozwalało sobie na więcej improwizacji. Chcemy wykorzystać swoje momenty - dodał.
Pierwszy mecz IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy Slavia Praga - Legia Warszawa odbędzie się w czwartek o godz. 19.00. Transmisja w TVP 2. Godzinę wcześniej na antenie TVP Sport rozpocznie się pierwsze spotkanie IV rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Raków Częstochowa - KAA Gent.
Zobacz także:
El. LM: duża marka blisko powrotu do elity. Young Boys wygrali w dziesięciu
Środowisko piłkarskie mocno za Cezarym Kuleszą, czerwona kartka dla ekipy Zbigniewa Bońka