Gorzkie słowa trenera po meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Wielka gorycz towarzyszyła Piotrowi Stokowcowi po porażce Lechii Gdańsk z Lechem Poznań (0:2). Trener nie krył, że jego drużyna go mocno rozczarowała.

- Lech pokazał więcej piłkarskiej jakości i wygrał zasłużenie. Próbowaliśmy nawiązać walkę, stąd w drugiej połowie potrójna zmiana w naszym zespole, ale piękna bramka Niki Kwekweskiriego była decydująca dla losów meczu. Poznaniacy ostatnio mocno urośli. To widać zarówno po pierwszym składzie, jak i zmiennikach - ocenił Piotr Stokowiec.

Mimo dobrej postawy rywala, opiekun lechistów nie krył pretensji do swoich podopiecznych. - Niezależnie od tego co pokazał Lech, wymagam od swojej drużyny więcej kreatywności i lepszej organizacji gry. To spotkanie nam nie wyszło. Było po prostu słabe - nawet mimo klasy rywala.

O co więc zagra ekipa z Gdańska w obecnym sezonie? - Odkąd jestem w Lechii, mój zespół spisuje się na miarę swojego potencjału i to chcemy utrzymywać. W Poznaniu na pewno pokazaliśmy grę poniżej swoich możliwości. Uważam jednak, że stać nas na bycie w czołówce, choć rywale się solidnie wzmacniają. Lech zrobił ostatnio transfer za ponad 1 mln euro. My w tej chwili nie możemy sobie na takie ruchy pozwolić - zaznaczył.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!

Maciej Skorża był w zupełnie innym nastroju, bo jego podopieczni zaprezentowali się bez zarzutu. - Graliśmy z najtrudniejszym jak dotąd przeciwnikiem. Lechia nie przegrała meczu i była wiceliderem. Wiedzieliśmy, że poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej i to się potwierdziło. Tym bardziej się cieszę, że w wielu aspektach wyglądaliśmy dobrze i dojrzale. Nasza reakcja po stracie piłki była świetna. Jestem zadowolony, że znów nie straciliśmy gola, a przeciwnik nie oddał nawet celnego strzału. Poza tym potrafiliśmy się wybronić aż przy dziesięciu rzutach rożnych dla Lechii - wyliczył trener poznaniaków.

Teraz w stolicy Wielkopolski muszą przede wszystkim zapanować nad ciśnieniem. "Kolejorz" jest liderem, ma szeroką kadrę i wielu solidnych piłkarzy, a nie dla każdego wystarczy miejsca w podstawowym składzie. - Dopóki moi zawodnicy będą potrafili swoje niemałe ego podporządkować drużynie, będzie dobrze. Muszę pochwalić tych, którzy wchodzą z ławki. Artur Sobiech ma za sobą gole strzelane w Bundeslidze, a gdy pojawił się na boisku w samej końcówce, pomógł drużynie. To samo było z Pedro Tibą, który zastąpił w drugiej połowie Nikę Kwekweskiriego. Jego brak miejsca w wyjściowej jedenastce bardzo bolał. Widziałem, że strasznie to przeżywa, mimo to gdy wszedł do gry, zrobił swoje. Na taką dojrzałość właśnie liczę - zakończył Skorża.

Czytaj także:
Brutalna napaść pseudokibiców Legii Warszawa. Nie oszczędzili nawet 13-latka
Kibice Śląska Wrocław nie zobaczą derbów

Komentarze (0)