Legia Warszawa po pięciu latach przerwy wróciła do fazy grupowej europejskich pucharów. W tej edycji Ligi Europy zagra ze Spartakiem Moskwa, Leicester City i SSC Napoli. To jedna z trudniejszych grup, mistrz Polski wydaje się zdecydowanie najsłabszy w stawce.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Co pan myśli o grupie Legii?
Robert Podoliński, były trener, obecnie ekspert TVP Sport: Skład jak w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Fajnie, bo mamy sporo związków z polskim piłkarzami. Szkoda, że Bartek Kapustka jest kontuzjowany i nie będzie mógł zagrać ze swoim byłym klubem. Jeżeli chodzi o kwestie kibicowskie - będzie się działo na trybunach, fajnie. Piłkarsko to na pewno bardzo mocna i bardzo ciekawa grupa. I po tym losowaniu zapaliła się czerwona lampka dla prezesów Legii. Trzeba wzmacniać drużynę. Garnitur, który Legia założyła na dwumecz ze Slavią Praga nie nadaje się już do użytku.
Ile pozycji należy wzmocnić: jedną, dwie?
Tak mało? Myślę, że każdą oprócz bramkarza. Niektórzy myśleli, że Artur Boruc wraca do Legii po to, żeby sprzedało się więcej koszulek, ale ten piłkarz niejednokrotnie prezentuje się najlepiej z drużyny. Przed meczami, które czekają Legię, zespół potrzebuje jednak wzmocnień w każdej pozostałej formacji. Mam tylko nadzieję, że prezesi Legii myśleli o tym już wcześniej, a nie w ostatniej chwili rzucą się na transfery. Lepienie drużyny graczami z łapanki nie wróży nic dobrego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Zwłaszcza, że Legia ma bardzo wąską kadrę.
Zdecydowanie. Choć pozytywne jest to, że ludzie, o których powiedzielibyśmy dwa miesiące temu, że sobie nie radzą, dziś prezentują się bardzo dobrze. Kacper Skibicki jeszcze niedawno wydawał się graczem z głębokich rezerw. A przed rewanżowym meczem ze Slavią żałowaliśmy, że ma kontuzję. Na pewno Legii w tym składzie będzie trudno łączyć walkę na dwóch frontach.
Nie było łatwo już teraz, a mecze zespołu w lidze i tak były przekładane.
Żeby nie okazało się, że Legia do końca roku przegra walkę o mistrzostwo Polski. Przestrogą dla Legii jest Lech z zeszłego sezonu. Weszli do Ligi Europy z drzwiami, ale w lidze sobie nie radzili. Legia jest uboga personalnie, dlatego może warto sięgnąć do akademii? Pokazać chłopaków, których przez tyle lat szkolili, czy są przygotowani do gry na wyższym poziomie. To nie na tym też polega, by ciągle ściągać kogoś nowego: Słowaka, Serba czy innego zawodnika z zagranicy.
[b]Może dlatego prezes sprzedał Josipa Juranovicia, kluczowego piłkarza Legii, żeby dać szansę młodym...[/b]
Ha! Chciałbym, żeby tak było. Mam nadzieję, że młodzi gracze Legii są przygotowani. W Dinamie Zagrzeb mieliśmy kilku zawodników mających 18-19 lat. Czekam na to, by w końcu zobaczyć tak wyszkolonych Polaków.
A sam awans Legii do grupy Ligi Europy jest dla pana zaskoczeniem?
Bardzo obawiałem się meczów ze Slavią, bo oceniałem ją wyżej od Dinama Zagrzeb jeżeli chodzi o intensywność gry i konstrukcję zespołu. Okazało się jednak, że trener Michniewicz mógłby się bić z każdym na drzwiach od stodoły. Niczego się nie boi. To szkoleniowiec, który potrafi zniwelować braki swoich piłkarzy. W tych eliminacjach musiał łatać, kombinować w składzie, ale na wszystko miał pomysł. Zmieniał ustawienie, rotował zawodnikami. Wielkie uznanie, bo miał pod górkę.
W pucharach z dobrej strony pokazał się też Raków Częstochowa, który był bliski grupy Ligi Konferencji.
Mieli fajny początek w rewanżu z Gentem (0:3). Później, z każdą minutą, widać było różnicę klas, bo taka niestety była. Mimo dobrego pomysłu na to spotkanie Marka Papszuna i całego zespołu, piłkarze Gentu mieli po prostu wyższe umiejętności. Dużo sił angażowali Belgowie w atak, co świadczy o tym, że złamanie Rakowa nie należało do najłatwiejszych. Zagrali odważnie, z dwoma napastnikami, co rzadko się im zdarza. Czasem atakowali nawet trzema piłkarzami. Natomiast Raków przeciwstawił to, co mógł. Mieli niezłe stałe fragmenty gry, stworzyli dobre sytuacje strzeleckie, ale ta praca, którą wykonali w pierwszej połowie sprawiła, że zawodnicy z Częstochowy nie byli w stanie wytrzymać tempa spotkania do końca. Niemniej - i tak nie burzy to mi całego obrazu i fajnej wizji Rakowa, która została nam przedstawiona w europejskich pucharach.
Ostatnia runda eliminacji to było maksimum dla piłkarzy Rakowa?
Dla mnie maksem Rakowa był dwumecz z Rubinem Kazań w poprzedniej rundzie. Ogrywając Rosjan już zrobili wyniki ponad stan. Raków to przecież absolutny "no name" w europejskiej piłce, a poradził sobie z bogatszą drużyną posiadającą lepszych zawodników. Raków miał jednak to, co nawet podkreślali Rosjanie: świetne nastawienie i organizację gry.
Za rok ta drużyna może zajść dalej w przypadku ponownej gry w pucharach?
Projekt seniorski, wizja trenera i prezesa są kapitalne. To absolutna nowość na naszym rynku. Mam nadzieję, że inne kluby również będą szukały podobnych schematów budowania zespołu. Są dwie drogi, by osiągnąć sukces: zastrzyk gotówki od katarskich szejków albo własne szkolenie. To tak, jak z pieczeniem ciasta. Czasem ze słabych produktów wyjdzie nam coś dobrego, ale raczej należy kupić droższe składniki, żebyśmy delektowali się smakiem.
Teraz czas na wyprzedaż w Rakowie? Świetnie pokazali się między innymi Vladan Kovacević czy Marcin Cebula.
Myślę, że nie. Dla mnie gwarantem Rakowa jest jego trener. Cebula błysnął dopiero przy Marku Papszunie, on mu zaufał. Trener potrafi wycisnąć piłkarzy jak cytrynę i wydobyć z nich to, co najlepsze, dlatego nie obawiam się, że zabraknie mu materiału do kontynuowania swojej filozofii. Obawiam się innej rzeczy: czy nie idziemy czasem w ślepą uliczkę. Ciągle zapominamy o fundamentach i przeznaczaniu środków na szkolenie. Mam nadzieję, że Legia i Raków o tym pamiętają.
Legia rodzi się w bólach. Prezes musi sięgnąć do portfela
Kamil Grosicki: Zbawicielem bym nie był, ale dałbym energię