Z biura na boisko po spełnienie marzeń

Getty Images / Pedro Salado/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Jordi Alaez (z lewej) oraz Mirko Palazzi
Getty Images / Pedro Salado/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Jordi Alaez (z lewej) oraz Mirko Palazzi

Tylko trzech zawodników San Marino na co dzień utrzymuje się z piłki. Reszta toczy normalne życie, pracując na co dzień w biurach czy studiując. Mimo to mecze reprezentacji narodowej to dla nich coś znacznie więcej, niż tylko nietypowe hobby.

Najbardziej wartościowym piłkarzem reprezentacji San Marino, według transfermarktu, jest Filippo Berardi. 24-letni skrzydłowy wyceniany jest na 225 tysięcy euro. Dla porównania, w reprezentacji Polski aktualnie najniższą wartość posiada Nicola Zalewski. Zawodnik Romy wciąż jednak jest cztery razy droższy niż wspomniany Berardi - jego wycena wynosi bowiem 900 tysięcy.

W niedzielę przyjdzie nam mierzyć się z jedną z najsłabszych, jeżeli nie najsłabszą, drużyną Europy. Dla piłkarzy San Marino każdy mecz to jednak przede wszystkim spora przygoda, a czasem nawet coś więcej. Przy okazji także szansa, by wyrwać się z szarej biurowej codzienności.

Koledzy po fachu

Wspomniany Berardi, to jeden z zaledwie trzech profesjonalnych piłkarzy w kadrze San Marino. Oprócz niego zawodowo piłką zajmują się także bramkarz - Elia Benedettini oraz napastnik Nicola Nanni, obaj grają we włoskiej 3. lidze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia

Nie tylko oni jednak na co dzień spotykają się w jednym miejscu pracy. Podobnie sytuacja ma się w przypadku obrońcy Cristian Brolli oraz urodzonego w argentyńskim Guerrico, naturalizowanego napastnika, Adolfo Hirscha. Obaj spotykają się nie tylko na kadrze, ale na zmianie podczas produkcji mebli.  Panowie zarabiają na życie dbając o linię montażową w Colombini Group, które posiada największy zakład produkcyjny w Europie.

W tej samej firmie, jako robotnik, zatrudniony jest także Michael Cevoli. On jednak w międzyczasie ukończył miejscowy AWF, zostając instruktorem sportu ze specjalizacją biomechanika.

Enrico Golinucci z kolei jest menadżerem sprzedaży firmy Xenios USA, z którą związany jest od 6 lat. Podczas gdy z reguły dotychczasowe kariery piłkarzy najlepiej prześledzić można na transfermarkcie, w przypadku sanmaryńczyków dużo lepiej sprawdza się w tym... Linkedin.

Pogoń za marzeniami

Wspomniany Adolfo Hirsch to nie jedyny zawodnik naszych najbliższych rywali urodzony w Guerrico. Z tego samego miasteczka pochodzi także Dante Carlos Rossi.

Skąd w ogóle taka mini-kolonia Argentyńczyków w kadrze San Marino? Pod koniec XIX wieku i na początku XX, z powodu kryzysu ekonomicznego w regionie, wielu mieszkańców tego malutkiego państwa, ruszyło szukać szczęścia właśnie m.in. do Argentyny. To ich potomkowie dziś powracają, by reprezentować kraj przodków.

I choć dla wielu może to się wydawać kuriozalne, wszak to skazywanie się na wieczne porażki, dla samych zawodników naprawdę wiele to znaczy. Rossi długo czekał, by móc zagrać w reprezentacji. Cierpliwość została nagrodzona. Wziął bowiem udział m.in. w zremisowanym 0:0 meczu z Gibraltarem. Dla San Marino każdy punkt to bowiem prawdziwe święto. Często takie, na które czeka się latami.

- Nie spodziewałem się tego, nie mogłem utrzymać emocji. Dla mnie za tym remisem kryło się znacznie więcej. Czekałem dwanaście lat, by uzyskać obywatelstwo i móc tu być dzisiaj z kolegami z drużyny. W tym momencie myślałem o moich dziadkach, których już nie ma, a z którymi dorastałem, gdy moja mama pracowała, a także o odległej rodzinie, moich przyjaciołach, żonie... - tłumaczył Carlos Rossi w rozmowie z portalem gianlucadimarzio.com. Wcześniej, podczas pomeczowego wywiadu, po prostu zalał się łzami.

Jego żona, która z zawodu jest nauczycielką, zdecydowała się porzucić całe swoje dotychczasowe życie w Argentynie, by realizować marzenia męża. Dziś jednak oboje swoją przyszłość wiążą z San Marino.

Kolejną szansę urwania punktów San Marino będzie miało już w niedzielę w meczu z Polską. Do tej pory jednak, w 8 spotkaniach między oboma drużynami, ośmiokrotnie górą byli biało-czerwoni. Co więcej, tylko raz w historii San Marino strzeliło nam bramkę (w el. MŚ 2014, Polska wygrała 5:1).

Początek spotkania o godzinie 20:45.

Czytaj także:
Obiecujący transfer Radomiaka. Młodzieżowy reprezentant Portugalii pozyskany z FC Porto
Kylian Mbappe odrzucił kosmiczne pieniądze!

Komentarze (3)
avatar
LewyKRÓL Polak
5.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli Anglicy z pracownikami biurowymi, u siebie wygrali tylko 5:0?? Nie za bardzo umniejszacie naszego przeciwnika, żeby później umniejszać ewentualne wysokie zwycięstwo Polaków? 
avatar
Szef na worku
5.09.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czterech żyje z płki. Czwarty ma sklep sportowy i czasami piłkę sprzeda. 
avatar
Ekspert od wszystkiego
5.09.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie mamy żadnych szans z taką drużyną