Lewandowski nie gryzł się w język. Walnął prosto z mostu

PAP / Leszek Szymański / Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski w trakcie meczu z Albanią (4:1)
PAP / Leszek Szymański / Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski w trakcie meczu z Albanią (4:1)

W meczu 4. kolejki eliminacji MŚ 2022 Polska rozbiła Albanię (4:1), ale po końcowym gwizdku Robert Lewandowski był daleki od euforii. Kapitan Biało-Czerwonych nie mydlił oczu i wskazał, czego nadal brakuje w grze drużyny narodowej.

Łupem bramkowym podzielili się Robert Lewandowski, Adam Buksa, Grzegorz Krychowiak i Karol Linetty. Biało-Czerwoni popisali się nadzwyczajną skutecznością. Nie marnowali amunicji - golem zakończył się każdy z celnych strzałów podopiecznych Paulo Sousy.

Biało-Czerwoni strzelili cztery gole w meczu o stawkę po raz pierwszy od 10 czerwca 2019 roku i starcia w ramach eliminacji Euro 2016 z Izraelem (4:0), ale przebieg spotkania nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa Polaków, co potwierdził po meczu Robert Lewandowski.

- Cieszy wygrana, cieszą cztery strzelone gole, ale można mieć "ale" do straconej bramki. Można powiedzieć, że wynik jest lepszy niż gra - to zdecydowanie. Gra w środku pola i granie piłką trochę zawodziło, ale to są eliminacje, więc najważniejsze są punkty - stwierdził przed kamerą TVP Sport "Lewy".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci

Co nie podoba się kapitanowi w grze kadry? - Gdy mamy piłkę, brakuje nam przegrania jej, "poklepania", wyjścia na pozycję, zmiany strony. Ruch bez piłki to coś, co możemy poprawić. Przede wszystkim nie można bać się wyjścia na pozycję i stworzenia przewagi. To małe elementy, ale takie szczegóły robią różnicę.

- Skuteczność na pewno cieszy, ale utrzymywanie się przy piłce i przejście z jednej strony na drugą powinniśmy poprawić. Albania do tej pory traciła mało bramek, a my pokazaliśmy, że możemy strzelać gole. Myślę jednak, że gdybyśmy się zachowywali lepiej z piłką, to stworzylibyśmy więcej sytuacji - dodał 33-latek.

Lewandowski w czwartek nie tylko zdobył gola na 1:0, ale też wypracował bramkę na 3:1. W 54. minucie ruszył z piłką z linii środkowej, by kilkanaście sekund później z linii końcowej wyłożyć Grzegorzowi Krychowiakowi futbolówkę jak na srebrnej tacy.

- Ta bramka dała nam potwierdzenie, że nic nam się nie stanie, że możemy spokojnie grać, próbować kontrolować spotkanie i ewentualnie coś jeszcze strzelić - przyznał kapitan Biało-Czerwonych. A zapytany o to, czy poprzedzona kapitalnym rajdem asysta była jego najpiękniejszą w reprezentacyjnej karierze, odparł z uśmiechem: - Trudno powiedzieć. Jeśli powiedzieć na dynamikę sytuacji, to zachowałem spokój do końca. Sam zastanawiam się, co można było wyciągnąć z tego więcej, ale na szczęście "Krycha" wepchnął piłkę do bramki.

W 7 występach pod wodzą Sousy Lewandowski zdobył już 7 bramek. Dla porównania, za kadencji Jerzego Brzęczka taki dorobek zgromadził dopiero po 16 meczach. Czy można wyciągać wnioski z tej statystyki?

- Nie. Mimo strzelenia gola głód na bramki mogłem mieć dziś większy. Ale zostały jeszcze dwa mecze i trzeba coś zostawić na później. Fajnie, że inni też strzelają, bo to może dodać pewności siebie drużynie. Nie chodzi o to, żeby jeden zawodnik zdobywał bramki, tylko cała reprezentacja. Tylko wtedy możemy iść w jednym kierunku i wygrywać - zakończył "Lewy".

Czytaj również:
Wymarzony debiut! Buksa jak Lewandowski 
Kolejny rekord Lewandowskiego

Źródło artykułu: