"Nie chcę wyjść na typowego Włocha". Selekcjoner Albanii narzekał na sędziego

Getty Images / Erwin Spek/Soccrates / Na zdjęciu: Edoardo Reja
Getty Images / Erwin Spek/Soccrates / Na zdjęciu: Edoardo Reja

- Nie wiem, czy nie powinniśmy otrzymać rzutu karnego. Nie chcę wyjść na typowego Włocha, który krytykuje sędziów, ale niektóre sytuacje można było różnie interpretować - mówił Edoardo Reja tuż po meczu Polska - Albania (4:1).

To był kluczowy mecz w kontekście całych eliminacji mistrzostw świata. Reprezentacja Polski wykonała zadanie i wygrała 4:1 z Albanią na Stadionie Narodowym. Po ostatnim gwizdku kadrowicze twierdzili, że wynik był lepszy niż gra.

Albania spadła na czwartą pozycję w tabeli grupy I. Edoardo Reja szukał pozytywów w wysokiej porażce swoich podopiecznych. - Jestem umiarkowanie zadowolony. Nie mogę narzekać na moją reprezentację, bo w pewnych momentach wyglądała lepiej od Polaków. Mieliśmy trzy dogodne okazje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Wojciech Szczęsny prezentował się naprawdę dobrze - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej.

Selekcjoner odniósł się do pracy sędziego Maurizio Marianiego. - Nie możemy być do końca zadowoleni z jego decyzji. Nie wiem, czy nie powinniśmy otrzymać rzutu karnego. Nie chcę wyjść na typowego Włocha, który krytykuje sędziów, ale niektóre sytuacje można było różnie interpretować - zaznaczył 75-latek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!

- W pierwszych dziesięciu minutach sędzia pokazał trzy żółte kartki. Nie uważam, że wszystkie faule zasługiwały na kartki. Nie było to do końca sprawiedliwe - dodał. Przypomnijmy, ze na początku spotkania Amir Abrashi brutalnie sfaulował Kamila Glika.

Włoch docenił klasę Roberta Lewandowskiego, który zdobył bramkę i wypracował gola Grzegorza Krychowiaka. - Lewandowski nie potrzebuje nawet dobrej okazji, by strzelić gola. To jest piłkarz, który robi dużą różnicę - stwierdził Reja.

Czytaj także:
Robert Lewandowski królem Stadionu Narodowego. Jego liczby są fenomenalne
Był prawą ręką Zbigniewa Bońka w PZPN. Teraz sam został prezesem

Źródło artykułu: