Gdyby nie problemy zdrowotne Krystiana Bielika, Jacka Góralskiego, Rafała Augustyniaka, Mateusza Klicha i Piotra Zielińskiego, Damian Szymański w ogóle nie dostałby od Paulo Sousy zaproszenia na zgrupowanie. Portugalczyk nie widział go w swoich planach ani w marcu, ani przed Euro 2020 i pierwotnie pominął go też tym razem.
Szymański przyjechał do Warszawy w trybie awaryjnym, już po rozpoczęciu zgrupowania, gdy okazało się, że druga linia reprezentacji została przetrzebiona. Po dobrym występie i asyście przeciwko San Marino (7:1) i bardzo ważnym golu z Anglią (1:1) nie powinien już planować urlopu w czasie meczów reprezentacji.
Przy tej jednej, kluczowej akcji ustawił się idealnie. Wyskoczył ponad Luke'a Shawa do dośrodkowania i pokonał strzałem głową Jordana Pickforda. Tym samym uratował punkt, odwdzięczył się Paulo Sousie za dowołanie do reprezentacji i zaliczył udany powrót do kadry narodowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
To nie jest piłkarz w wieku juniora, ma przecież 26 lat. Nie był uważany za wielki talent. Krok po kroku wyrabiał sobie pozycję w GKS-ie Bełchatów, Jagiellonii Białystok, aż stał się ważną postacią Wisły Płock. Miał renomę solidnego ligowca. Miał szczęście i z Mazowsza wyjechał do Achmata Groznego. Dobrze zareklamował go w Rosji Mariusz Piekarski, wytransferował go i kariera nabrała tempa.
Od lipca 2020 r. podbija grecką ligę w barwach AEK Ateny. Wciąż ma przed sobą perspektywę na udaną karierę. Jednak regularna gra w składzie nie przynosiła czegoś, o czym marzył, czyli kolejnych powołań w reprezentacji Polski.
Szymański w biało-czerwonych barwach to "wynalazek" Jerzego Brzęczka. Były już selekcjoner powołał go przy okazji swojego pierwszego zgrupowania. Nie grał źle, ale też nie zachwycał. Później notował regres, jak cała Wisła Płock, w której występował. Mimo to udało mu się wyjechać za granicę.
Sousa, zaczynając pracę z kadrą, szukał ludzi pasujących do koncepcji. Zapewne Szymański był na radarze Portugalczyka i jego sztabu, ale konkurencja w środku pola jest naprawdę mocna. Mimo wszystko 26-latek odstawał od reszty. Jednak pokazał podczas tego zgrupowania, że gra z głową oraz głową, szybko wczuwa się w rolę i czuje grę. Dzięki temu drzwi do kadry stały się dla niego szeroko otwarte.
- Niesamowite uczucie. Jestem szczęśliwy, nie wiem, co powiedzieć. Cieszę się, że się udało strzelić bramkę w ostatnich minutach. Marzenia się spełniają, ciężko na to pracowałem w klubie. Myślę, że to najpiękniejszy mecz w mojej karierze, ale liczę, że jeszcze takie będą - mówił po meczu.
Kolejne spotkania reprezentacji Polski w październiku - rywalami będą San Marino i Albania.
Czytaj też:
Wielka awantura w przerwie meczu
To może być ten moment!