Łukasz Becella (asystent ds. przygotowania fizycznego MKS-u): Trener Grzegorz Kowalski źle się poczuł, automatycznie została udzielana mu pomoc lekarska. Więc jestem tu jako zastępca. Podsumowując, my również graliśmy o komplet punktów. Mieliśmy bardzo ciężki puchar, który nam się przedłużył i skończył przegraną w rzutach karnych. Zagraliśmy bardzo odważnie, bo chcieliśmy ten mecz wygrać. Tak w sporcie się zdarza, nie wszystko się udaje i przegraliśmy ten mecz 0:2. Zabrakło nam zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych, w pierwszej połowie były 4 sytuacje, przeciwnik też miał 4 z czego jedną wykorzystał. Zabrakło lidera w zespole, to na pewno było widać, który by poprowadził zespół, pokierował grą. Szczególnie w strefie pomocy która jest bardzo ważną formacją, od niej zależy w ile osób się atakuje, a w ile broni.
Mirosław Kosowski (trener Motoru Lublin): Myślę, że zagraliśmy dzisiaj naprawdę dobre spotkanie. Ze swojej strony dziękuje piłkarzom Motoru za serce włożone w grę, za walkę do końcowego gwizdka. Uważam, że obie strony stworzyły ciekawe widowisko. Było bardzo dużo sytuacji strzeleckich. Zarówno Motor jak i MKS, były drużynami, które chciały dzisiaj wygrać. Cieszę się, że udało się to mojej drużynie. Pomimo wielu sytuacji bramkowych, mecz zamiast wynikiem 4:4 do przerwy skończył się naszą wygraną i nie dziwię się, że kibice są rozgoryczeni. W tej lidze nie ma słabych rywali i z każdym przeciwnikiem ciężko grać o ligowe punkty. My w pierwszej lidze jesteśmy trzeci sezon i mimo tego, że mamy wiele problemów w klubie, staramy się grać w każdym meczu o najwyższą stawkę. Dziś nam się to udało. Pomimo tego, że mój zespół wygrał to też jestem tym spotkaniem zmęczony. Taka jest prawda i życie trenera. Cieszę się, że mogliśmy zagrać na fajnym obiekcie i nasza dobra gra dała nam 3 punkty.