Michał Probierz komentuje fatalne rzuty karne

- Rzuty karne ćwiczyliśmy dzień wcześniej. Bolesne jest to, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać - przyznał Michał Probierz, trener Cracovii po porażce w Łodzi z ŁKS-em w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Michał Probierz WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trener Michał Probierz
"Pasy", podobnie jak ełkaeisacy, nie potrafili zdobyć bramki przez 120 minut rywalizacji na Stadionie Króla w Łodzi. Trener Michał Probierz z jednej strony cieszył się z czystego konta swojej drużyny, z drugiej jednak żałował niewykorzystanych, choć nielicznych, sytuacji pod bramką przeciwnika (więcej o meczu TUTAJ).

- Zaczęliśmy bardzo dobrze, utrzymywaliśmy się przy piłce, byliśmy agresywni, do "szesnastki" nieźle rozgrywaliśmy piłki, ale solą piłki jest strzelanie bramek. Na to ciągle zwracamy uwagę, brakuje nam ostatniego podania - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej trener Cracovii.

- Myszor gdyby miał więcej spokoju, to mogliśmy otworzyć ten mecz. W drugiej połowie mieliśmy piłkę meczową, którą powinniśmy wykończyć, a tak podnieśliśmy morale ŁKS, który poza sytuacją ze 119. minuty nic nie stworzył. Im więcej czasu upływało, tym bardziej brakowało nam umiejętności - analizował.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

Szkoleniowca ekipy z Małopolski ma prawo martwić skuteczność w serii rzutów karnych. Z czterech prób jego zespół wykorzystał tylko jedną i w efekcie przegrał konkurs 1:3.

- Rzuty karne ćwiczyliśmy dzień wcześniej. Bolesne jest to, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Chcieliśmy zajść dalej w Pucharze Polski, a kończymy przygodę już na pierwszej rundzie. Cieszy w defensywie mecz "na zero" z tyłu, ale co z tego skoro nie awansujemy? - zakończył Probierz.

Z kolei ŁKS Łódź odniósł pierwsze zwycięstwo u siebie od 8 sierpnia. Choć trener Kibu Vicuna postanowił zamieszać nieco składem, pozytywnie ocenił postawę swoich piłkarzy.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z awansu do kolejnej rundy. W pierwszej połowie Cracovia była lepsza, choć nie miała klarownej sytuacji. Po przerwie był wyrównany mecz. Zadowoleni jesteśmy z tego, że drużyna bardzo dobrze walczyła. Wystąpiło wielu zawodników, którzy dotąd mało grali - Koprowski, Radaszkiewicz, Kuźma. Zagrali bardzo solidnie.

Hiszpański trener biało-czerwono-białych zdradził, że grupa graczy wyznaczonych do wykonywania "jedenastek" wyklarowała się na przedmeczowym treningu.

- Pytałem chłopaków, kto chce strzelać. Kelechukwu od początku chciał. Był pewny. Zrobiliśmy zabawę w stylu "jak nie strzelisz to odpadasz". On trafił trzy na trzy. Dobrze trenuje, jest dobrze zdyscyplinowany, miał pewność siebie i to potwierdził - przyznał trener łódzkiej drużyny.

Jednak po raz kolejny w trakcie gry ŁKS stracił piłkarza z powodu kontuzji. Tym razem trafiło na Piotra Janczukowicza, który ma problem z mięśniem dwugłowym. Mimo to Vicuna liczy, że wygrana z Cracovią podbuduje mentalnie zespół przed ważnym starciem w Fortuna I Lidze z Sandecją Nowy Sącz w niedzielę.

- To jest wygrana z drużyną z ekstraklasy. Drużyna zawsze miała wiarę, ale tutaj od początku byli zmotywowani, wierzyli. Nie tylko dlatego, że po drugiej stronie była silna Cracovia. Potrzebowaliśmy impulsu. Taki mecz i takie zwycięstwo może nim być. Po drugiej połowie czułem, że złapaliśmy pewność siebie, a w końcówce dogrywki  mieliśmy najlepszą sytuację ze wszystkich - przyznał trener ŁKS.

Zobacz, jak rywal przywitał Legię Warszawa. Lawina komentarzy

Czy odpadnięcie Cracovii z Fortuna Pucharu Polski to niespodzianka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×