Choć faworytem spotkania był zespół "Pasów", drużyna z Krakowa miała do wyrównania rachunki z ŁKS-em. Dwa sezony temu ekipa Michała Probierza dwa razy przegrała ze spadającym wówczas z PKO Ekstraklasy zespołem z Łodzi. Trener gospodarzy Kibu Vicuna w ciepłych słowach wypowiadał się przed meczem o Cracovii.
- Oglądaliśmy ich mecz z Pogonią Szczecin. Udało im się tam zagrać dobrze wysokim pressingiem. Moim zdaniem w tym meczu będzie dużo walki fizycznej. Trzeba będzie uważać na dośrodkowania. Będziemy więc starali się grać piłką. Musimy być odważni, jeżeli chcemy osiągnąć dobry wynik - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej.
Delikatnie rzecz ujmując, w pierwszej połowie oba zespoły nie forsowały tempa. Więcej z gry mieli goście. W 15. minucie niezłą okazję zmarnował Jakub Myszor, a w 30. jego koledzy nie potrafili wykorzystać poślizgnięcia Jana Kuźmy we własnym polu karnym i sami zgubili piłkę. Łodzianie odpowiedzieli celnym strzałem Macieja Wolskiego, ale odpowiednio w bramce ustawiony był Karol Niemczycki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol
Niestety dla ełkaesiaków, także w pucharowym meczu podtrzymana została przykra tradycja, że zespół stracił piłkarza z powodu kontuzji. Tym razem trafiło na Piotra Janczukowicza, którego jeszcze przed przerwą zastąpić musiał Maciej Radaszkiewicz, nominalny napastnik zespołu rezerw.
Po zmianie stron zarówno ŁKS jak i Cracovia próbował coś kreować z przodu, ale brakowało dokładności. Zespoły uciekały się więc do strzałów z dystansu. Niewiele do szczęścia zabrakło Pelle van Amersfoortowi w 52. minucie. W ostatnim kwadransie drugiej części gry Holender miał jeszcze jedną doskonałą okazję, ale pomylił się o kilka centymetrów przy strzale lewą nogą z 11. metrów, podobnie zresztą jak chwilę później rezerwowy Rivaldinho.
Piłka do bramki wpaść nie chciała, więc na Stadionie Króla w Łodzi doszło do dogrywki. Po tak niemrawych 90 minutach trudno było spodziewać się fajerwerków w kolejnych trzydziestu. Ale parę razy pod bramkami było ciekawie. Niezłe okazje w pierwszej części dogrywki miał po jednej stronie Radaszkiewicz, a po drugiej Rakoczy. Z kolei pod koniec dodatkowego czasu gry piłkę meczową zmarnował Tosik.
W konkursie rzutów karnych zdecydowanie lepiej spisali się łodzianie. Tosik, Dominguez i Kelechukwu wykorzystali swoje próby, a piłkarze Pasów wykorzystali tylko jedną z czterech jedenastek.
ŁKS Łódź - Cracovia 0:0 (k. 3:1)
Karne:
X - van Amersfoort (Kozioł obronił)
1:0 - Jakub Tosik
1:1 - Rivaldinho
2:1 - Dominguez
X - Rodin (nie trafił w bramkę)
3:1 - Kelechukwu
X - Kakabadze (poprzeczka)
Składy:
ŁKS: Marek Kozioł - Bartosz Szeliga (61' Jakub Tosik), Maciej Dąbrowski, Adam Marciniak, Oskar Koprowski - Jan Kuźma (61' Mateusz Bąkowicz) - Maciej Wolski, Mikkel Rygaard (80' Michał Trąbka), Antonio Dominguez, Piotr Gryszkiewicz (79' Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti) - Piotr Janczukowicz (39' Maciej Radaszkiewicz)
Cracovia: Karol Niemczycki - Otar Kakabadze, Matej Rodin, Jakub Jugas, Luis Rocha - Karol Knap, Florian Loshaj (62' Damir Sadiković) - Sergiu Hanca (79' Rivaldinho), Jakub Myszor (61' Kamil Ogorzały), Pelle van Amersfoort - Filip Balaj (61' Mathias Hebo Rasmussen)
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Żółte kartki: Gryszkiewicz, Dominguez, Tosik (ŁKS) - Loshaj, Rocha (Cracovia)
Widzów: 3092
Czytaj też: Stal postraszyła Raków, niespodzianka w Lublinie