Jacek Zieliński i Rafał Ulatowski walczyli o spokój

Lech Poznań i PGE GKS Bełchatów w ostatnich tygodniach nie prezentują się najlepiej. Przed niedzielnym bezpośrednim meczem tych drużyn, Kolejorz miał na swoim koncie sześć punktów, ale dwie porażki z rzędu, a bełchatowianie zdołali wywalczyć tylko jeden punkt. Nad szkoleniowcami obu klubów zebrały się czarne chmury, więc to spotkanie było dla nich bardzo istotne.

Po ostatnich dwóch ligowych porażkach z Polonią Warszawa i Cracovią Kraków, a także odpadnięciu z Ligi Europejskiej na trenera Lecha, Jacka Zielińskiego spadła fala krytyki. Spotkanie z PGE GKS Bełchatów miało oczyścić atmosferę wokół klubu oraz samego szkoleniowca. Przez większą część meczu wydawało się, że zamiast spokoju, dolana zostanie oliwa do ognia. Kolejorz przegrywał już 0:2, ale pokazał charakter i zdołał doprowadzić do remisu, a był nawet bliski zwycięstwa.

Pod adresem Zielińskiego, w trakcie meczu, można było usłyszeć pojedyncze nieprzychylne okrzyki. - Jest to głos części kibiców. Kibic zapłacił za bilet i ma prawo wyrażania swoich opinii. Nie dziwię się ludziom, że w pewnych momentach nie wytrzymują, szczególnie przy tak niekorzystnym wyniku - mówi trener poznańskiego klubu, który nie przejmuje się zbytnio presją, jaka w ostatnich dniach wytworzyła się wokół jego osoby. Jestem uodporniony na krytykę kibiców - dodaje Zieliński.

W nie najlepszej sytuacji był również trener bełchatowian, Rafał Ulatowski. Mówiło się, że tylko wygrana z Lechem pozwoli mu zachować posadę. - Zaskoczył mnie pan - zwrócił się do jednego z dziennikarzy, który pytał czy Ulatowski po zgrupowaniu reprezentacji Polski wróci jeszcze do klubu. Wiadomo jednak, że asystent Leo Beenhakkera dostał dłuższy okres czasu na wyjście z kryzysu. - Mieliśmy wyciągnąć wnioski i to zrobiliśmy, bo w meczu z Lechem mamy więcej dokonań niż w poprzednich spotkaniach. Losy trenerskie są różne i dziwnie się układają. Wszystko się może zdarzyć. Nie rozmawiałem z prezesami, choć wiem, że przyjechali. Jakie decyzje podejmą, zobaczymy w najbliższych dniach - opowiada "Ula".

Po meczu z poznańską drużyną, szkoleniowiec GKS mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych, choć w końcówce dali się Lechowi zepchnąć do defensywy. Mimo to remis ma im dać pozytywnego kopa na przyszłość. - Do moim piłkarzy wróciła radość z grania w piłkę nożną i z walki. Jesteśmy zespołem, który nie będzie pękał przed żadnym przeciwnikiem - twierdzi Ulatowski.

36-letni szkoleniowiec potrafił zmobilizować zespół do walki z faworyzowanym Lechem, choć po ostatnich słabszych wynikach, optymizm mógł być umiarkowany. - Przygotowując się do meczu, towarzyszyła nam jedna myśl Saint Exupery, dzięki której osiągnęliśmy punkt na tym terenie: Jeżeli chcesz budować statek, nie nawołuj do zbierania drewna, tylko naucz ludzi tęsknić za bezkresnym morzem - mówi Ulatowski.

Ekstraklasa ma dwa tygodnie przerwy, związanej z meczami reprezentacji Polski. Zarówno Lech, jak i GKS Bełchatów, muszą w tym czasie poprawić wiele aspektów swojej gry. Ci drudzy przygotowywać się będą bez swojego trenera, który udaje się na zgrupowanie reprezentacji Polski, ale nie powinno to stanowić większego problemu. - Rozpisałem plan treningowy na ten okres i sztab szkoleniowy wie, co ma robić - zakończył Ulatowski.

Źródło artykułu: