Gdyby nie fakt, że w pierwszej lidze drużynie Górnika Zabrze przychodzi potykać się z drużynami często egzotycznymi okiem wolnego obserwatora ciężko byłoby zauważyć różnicę pomiędzy górniczą jedenastką w ekstraklasie, a pierwszej lidze. W drużynie zostali wszyscy kluczowi zawodnicy, skład został dodatkowo wzmocniony zawodnikami ogranymi w ekstraklasie, na stadion przy Roosevelta przychodzą tłumy, a na trybunach zasiadają wielkie osobistości lat świetności zabrzańskiej drużyny. Na loży honorowej stadionu imienia Ernesta Pohla można spotkać m.in. świetnego przed laty obrońcę Górnika, Zygmunta Anczoka, który trójkolorowe barwy reprezentował w latach 1971-74.
- Wydaje mi się, że spadek Górnika z ekstraklasy był dla tego klubu wielkim niefartem. Jesienią drużyna grała bardzo słabo, ale na wiosnę pokazała charakter i zagrała kilka bardzo dobrych spotkań. Prawdę mówiąc do utrzymania zabrakło jednego zwycięstwa. To było w zasięgu tej drużyny, ale wybitnie nie sprzyjało jej szczęście - powiedział w rozmowie z naszym portalem złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku. - Nie ma sensu już roztrząsać tego, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Trzeba się skupić na tym, co jest teraz i muszę przyznać, że Górnik radzi sobie obecnie bardzo dobrze. Oprócz tej pechowej porażki w Gorzowie Wielkopolskim drużyna zaliczyła cztery zwycięstwa, co na pewno pokazuje, że będzie się ona liczyła w walce o awans - dodał popularny "Ana".
Podobnego zdania w sprawie szans Górnika na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej jest inna wielka osobowość górniczego klubu sprzed lat, Jan Banaś. Znany przed laty napastnik zabrzan, który barwy Górnika reprezentował w latach 1969-1975 wierzy, że drużyna prowadzona przez trenera Ryszarda Komornickiego będzie w stanie naprawić błędy sprzed roku i powrócić w dobrym stylu do ekstraklasy. - Na starcie sezonu Górnik prezentuje bardzo fajną piłkę. Jedyne co może martwić to fakt, że drużyna strzelając jedną bramkę często ma problemy z pójściem za ciosem i podwyższeniem prowadzenia. Kiedy ma się dwie-trzy bramki przewagi gra się zdecydowanie łatwiej - wyjaśnił Banaś, który z Górnikiem zdobył dwa tytuły mistrza Polski i trzy puchary kraju.
Niemniej jednak strzelec jednej z bramek dla Górnika w słynnym trójmeczu z AS Roma wierzy w zabrzański zespół. - Miejmy nadzieję, że z meczu na mecz drużyna będzie grała coraz lepiej i będzie w stanie swoją przewagę na boisku dokumentować bramkami. W pierwszej lidze wbrew pozorom nie ma łatwych przeciwników. Każdy może wygrać z każdym i to jest w tych rozgrywkach pasjonujące. Ja jednak nie widzę innej opcji niż awans Górnika. Taki klub nie może grać w pierwszej lidze, bo na tym traci cały polski futbol - dodał Jan Banaś. Nieco bardziej surowy w swoich ocenach jest inny wybitny przed laty snajper drużyny 14-krotnych mistrzów Polski, Andrzej Szarmach. Popularny "Diabeł", który górnicze barwy reprezentował w latach 1972-76 przestrzega przed zbytnią pewnością siebie.
- Jesteśmy u progu nowego sezonu i na pewno wyniki na starcie napawają optymizmem. Nie możemy jednak popadać w hurraoptymizm. Przed drużyną jeszcze bardzo dużo ciężkich spotkań, w których będzie musiała walczyć o każdą piłkę. Jeżeli Górnik będzie w stanie pokazać pełnię swoich możliwości na pewno będzie jednym z głównych faworytów do awansu. Teraz drużyna prezentuje się przyzwoicie, ale myślę, że nie jest to jeszcze jej cały potencjał i z meczu na mecz będzie się "docierać", a wyniki będą wyglądały jeszcze lepiej - podkreślił srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Montrealu i zdobywca brązowych medali podczas Mistrzostw Świata w RFN w 1974 r. i Hiszpanii w 1982 roku.