Lech Poznań w gazie! Demolka w hicie PKO Ekstraklasy

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński

Kapitalny występ Lecha Poznań w hicie 10. kolejki PKO Ekstraklasy! Drużyna Macieja Skorży rozbiła u siebie Śląsk Wrocław aż 4:0 i umocniła się na 1. miejscu w tabeli.

Gdy naprzeciw siebie stają lider z niepokonanym wiceliderem, można się spodziewać, że walka będzie bardzo zacięta, ale nie tym razem. Ekipa Jacka Magiery trafiła na rywala tak konkretnego i tak zdeterminowanego, że od początku nie była w stanie mu się przeciwstawić.

Żeby w tym sezonie zatrzymać Lecha, trzeba zagrać na wskroś skutecznie w defensywie i mieć przy tym mnóstwo szczęścia - tak jak Jagiellonia Białystok w poprzedniej kolejce, która pokonała poznaniaków 1:0 i została ich pierwszym pogromcą. Wrocławianie nie potrafili tego powtórzyć i już w 2. minucie tak się pogubili, że technicznym strzałem przy słupku wynik otworzył Joao Amaral.

"Kolejorz" nie miał miażdżącej przewagi i był nawet moment, w którym wydawało się, że goście mogą powalczyć w stolicy Wielkopolski o korzystny wynik. Sęk w tym, że poza groźnym strzałem Roberta Picha, z którym poradził sobie Filip Bednarek, nie byli w stanie zaoferować zbyt wiele w przedniej formacji. Mało tego, przy następnej próbie - tym razem w wykonaniu Krzysztofa Mączyńskiego - kapitalnie błysnął Jakub Kamiński, który najpierw zablokował rywala, a potem pomknął samotnie przez całe boisko i w sytuacji sam na sam bez trudu pokonał Michała Szromnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?

2:0 i Śląsk leżał na deskach. W dziewięciu dotychczasowych kolejkach podopieczni Jacka Magiery stracili tylko osiem goli i mieli jedną z najlepszych obron w PKO Ekstraklasie, lecz w stolicy Wielkopolski tracili je na potęgę.

Nic nie dały dwie zmiany, jakich dokonał w przerwie wrocławski szkoleniowiec, bo nie upłynął nawet kwadrans drugiej części, a Lech podwoił prowadzenie. Dublet skompletował Kamiński, który wykorzystał podanie, będącego w coraz wyższej dyspozycji Daniego Ramireza, zwiódł Jakuba Iskrę i z zimną krwią po raz drugi zmusił do kapitulacji Szromnika. Na 4:0 trafił natomiast Mikael Ishak. Tu znów świetnie pokazał się Kamiński, który odebrał piłkę Szymonowi Lewkotowi, potem podał do Szweda, a ten zdobył bramkę po rękach Szromnika.

Lech jest w mistrzowskiej formie. Czasem gubi punkty, jednak prezentuje obecnie bardzo dobry futbol. Jest rozpędzony, pewny swoich umiejętności, a gdy wyczuje słabość przeciwnika, potrafi go boleśnie znokautować - nawet jeśli ten przeciwnik przyjeżdża do Poznania jako niepokonany dotąd wicelider.

Po sobotniej wygranej w szlagierze 10. kolejki, poznaniacy gromadzą 21 pkt. i umocnili się na 1. miejscu w tabeli. Ich przewaga nad Śląskiem to już 4 "oczka".

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)
1:0 - Joao Amaral 2'
2:0 - Jakub Kamiński 30'
3:0 - Jakub Kamiński 54'
4:0 - Mikael Ishak 56'

Składy:

Lech Poznań: Filip Bednarek - Lubomir Satka (74' Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho, Jesper Karlstrom, Pedro Tiba (74' Nika Kwekweskiri), Joao Amaral (74' Michał Skóraś), Dani Ramirez, Jakub Kamiński (66' Filip Marchwiński), Mikael Ishak (77' Artur Sobiech).

Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Szymon Lewkot (81' Łukasz Bejger), Wojciech Golla, Diogo Verdasca, Bartłomiej Pawłowski (46' Patryk Janask), Petr Schwarz (74' Rafał Makowski), Krzysztof Mączyński, Dino Stiglec (46' Jakub Iskra), Robert Pich (81' Adrian Łyszczarz), Erik Exposito, Mateusz Praszelik.

Żółta kartka: Dino Stiglec (Śląsk Wrocław).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 28 808.

Czytaj także:
"Ale będzie dobrze?" Pytał w karetce 15 razy. Prawda była dramatyczna
To może być rewolucja! Kryptowaluty wkraczają do świata sportu, szlak przeciera Lionel Messi

Źródło artykułu: