Piłkarzom Korony zależało na tym meczu podwójnie. Nie tylko chcieli w Warszawie zwyciężyć, ale przede wszystkim dobrze wypaść dla kolegów z drużyny, którzy nie mogli zagrać w stolicy ze względu na bezpodstawne, według zawodników, zawieszenie przez kielecki klub po zatrzymaniach z związku z aferą korupcyjną. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania dali wyraz niezadowolenia decyzjami klubowych władz, nie wychodząc na boisko wraz z graczami Legii oraz arbitrami, tylko kilka minut później. - To na znak solidaryzowania się z tymi, którzy powinni tu być z nami - wyjaśniał po meczu bramkarz Korony, Wojciech Kowalewski.
Specjalnie pożegnanie przed pierwszym gwizdkiem sędziego warszawski klub urządził z kolei Marcinowi Burkhardtowi oraz trenerowi... Korony, Jackowi Zielińskiemu, żywej legendzie Legii. Szkoleniowiec, który w stołecznym zespole spędził 15 lat, otrzymał pamiątkową koszulkę Legii z podpisami piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego. Dla "Burego" natomiast był to ostatni występ w koszulce Wojskowych. Od 1. kwietnia będzie graczem szwedzkiego IFK Norrkoping
Od pierwszych minut spotkania było widać dużą determinację w poczynaniach kielczan. Atakowali, grali otwartą piłkę i co rusz próbowali zagrażać bramce Jana Muchy, który jednak tego dnia był dobrze dysponowany. Nie dał się zaskoczyć ani Grzegorzowi Boninowi, ani Ediemu Andradinie. W 28. minucie słowacki bramkarz był w największych opałach. Przed bardzo dobrą szansą stanął Edi, ale Mucha w doskonały sposób powstrzymał uderzenie Brazylijczyka. - To była chyba najtrudniejsza sytuacja do obrony w całym meczu - powiedział po spotkaniu golkiper gospodarzy. Wojciech Kowalewski z kolei nie miał wiele do roboty. Chociaż Legioniści też przeprowadzali dynamiczne akcje, to brakowało im wykończenia. Dlatego też pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Drugą od mocnego uderzenia rozpoczęli podopieczni Jana Urbana. Już po pięciu minutach od wyjścia z szatni Legia prowadziła 1:0. Po dośrodkowaniu Sebastiana Szałachowskiego bramkę zdobył Takesure Chinyama. Szybka utrata gola wyraźnie załamała gości, którzy w drugiej części gry zupełnie nie przypominali już tej drużyny z przed przerwy. Zamiast szukać wyrównania, cofnęli się i pozwoli rywalom rozwinąć skrzydła. Drugi gol dla Wojskowych wydawał się tylko kwestią czasu i tak właśnie się stało w 81. minucie. Świetnie w pole karne do Rogera zagrał Piotr Giza, a Brazylijczyk okazji nie zmarnował, ustalając tym samym wynik spotkania.
Legia Warszawa - Korona Kolporter Kielce 2:0 (0:0)
1:0 - Chinyama 50'
2:0 - Roger 81'
Składy:
Legia Warszawa: Mucha - Wawrzyniak (36' Wysocki), Astiz, Szala, Rzeźniczak, Roger, Burkhardt (71' Rybus), Vuković, Giza, Radović (46' Szałachowski), Chinyama.
Kolporter Korona Kielce: Kowalewski -Celeban, Skerla, Kaczmarek, Zganiacz, Bonin (76' Nowak), Edi, Bednarek, Robak (74' Gajtkowski), Drzymont, Wilk.
Żółte kartki: Rzeźniczak, Burkhardt, Chinyama (Legia) oraz Kaczmarek, Zganiacz (Korona).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Najlepszy piłkarz Legii: Jan Mucha.
Najlepszy piłkarz Korony: Mariusz Zganiacz.
Najlepszy piłkarz meczu: Jan Mucha.