Tarbes Pyrenees w IV rundzie Pucharu Francji miał zagrać na wyjeździe z Vabres-L'Abbaye. Spotkanie jednak nie doszło do skutku, o czym informują francuskie media. Ta historia jest niezwykle kuriozalna i pokazuje, jak przez prosty błąd można stracić wszystko.
Mecz miał się odbyć w miejscowości Vabres. Kierowca autobusu wbił adres stadionu w GPS, a wtedy odezwała się osoba, która stwierdziła, że zna szybszą trasę. Problem w tym, że... pomyliła miasta.
We Francji jest bowiem także miejscowość Vabre, która od Vabres jest oddalona o 85 kilometrów. W trakcie drogi zorientowano się, że drużyna jedzie w złym kierunku.
- Kiedy zdaliśmy sobie sprawę z błędu i zawróciliśmy, to spóźniliśmy się na mecz 45 minut - mówi prezes Regis Vidal.
Niestety, przepisy są nieubłagane. Drużyna może się spóźnić na mecz, ale tylko 15 minut. Dlatego piłkarze Tarbes Pyrenees po dotarciu na miejsce dowiedzieli się, że gospodarze wygrali walkowerem i awansowali do następnej rundy Pucharu Francji.
Niemcy wskazują Roberta Lewandowskiego jako jeden z problemów Bayernu >>
Lewandowski otworzył restaurację w Warszawie. Widzieliśmy menu, znamy ceny! >>
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Fabiański żegna się z reprezentacją Polski. Prezes PZPN wskazał ulubioną interwencję bramkarza