Jak donosi "AS", Lucasa Hernandeza czeka wizyta w Hiszpanii. Chodzi o sprawę, która rozpoczęła się 3 lutego 2017 roku. Grający wówczas w Atletico Madryt piłkarz oraz jego żona Amelia Lorente pokłócili się na środku ulicy.
Madrycki sąd skazał oboje na 31 dni prac społecznych. Mieli zakaz zbliżania się do siebie i komunikowania przez sześć miesięcy.
Zignorowali to, wzięli ślub w Las Vegas po czterech miesiącach i udali się w podróż poślubną. Wyszło to na jaw po ich powrocie do Madrytu. Hernandez został skazany na pół roku pozbawienia wolności za niewykonanie wyroku, nie odbył także wcześniejszej kary.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
Prawnicy starali się zamienić to na karę w zawieszeniu lub prace społeczne. Bez skutku. Odwołania sprawiły, że piłkarz dopiero teraz został wezwany do sądu. "AS" uważa, że skoro sprawa jest już na finiszu i nie można wnioskować o odroczenie, możliwe, że jego pobyt w więzieniu zostanie skutecznie zmniejszony.
Na razie jednak wygląda na to, że Hernandez będzie mógł wybrać sobie zakład karny, w którym odbędzie karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności.
Co ciekawe, 13 października kontaktowano się z Bayernem Monachium. Klub Hernandeza nic nie wie o tym, by piłkarz miał się stawić w Madrycie.
Czytaj też:
Rzecznik PZPN o reakcji na zachowanie Albańczyków. "Chcieliśmy grać"
Albańczycy grożą żonie Świderskiego