Aleksander Kwiek: Koronę uratował bramkarz

- Należał nam się remis. Byłby to najbardziej sprawiedliwy wynik z przebiegu gry - przyznał po sobotniej porażce w Kielcach z Kolporterem Koroną gracz Jagiellonii Białystok, Aleksander Kwiek. Dla pomocnika Jagi było to szczególne spotkanie, gdyż do końca sezonu jest on wypożyczony właśnie z kieleckiego klubu.

Paula Duda
Paula Duda

W Kielcach Kwieka nie doceniali. Nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie przez półtora roku pobytu w świętokrzyskim. Od wiosny 2007 roku tuła się na wypożyczeniach najpierw do Górnika Łęczna, a od lata znów reprezentuje żółto-czerwone barwy, tyle że tym razem są to pasy Jagiellonii. W tym sezonie stanowi o sile drugiej linii białostockiego zespołu. Koronie nie ma jednak niczego za złe, a wręcz przeciwnie. - Ja się bardzo cieszę, że latem udało mi się dojść do porozumienia z kieleckimi działaczami. Dobrze, iż prosto w oczy powiedzieli mi, że raczej nie mam szans na wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie - nie ukrywa 25-letni piłkarz. Ale na pytanie, czy chciałby w czerwcu wrócić do Kielc, bez wahania odpowiada: - Pewnie, że bym chciał.

W Wielką Sobotę urodzony w Wodzisławiu Śląskim zawodnik znów zawitał do Kielc. - Nie miałem jednak nikomu nic do udowodnienia. Gram w Jagiellonii i koncentrowałem się tylko na dobrej grze dla tej drużyny. Swój występ oceniam nieźle, choć szkoda, że przegraliśmy - żałuje Olek po przegranym 0:1 spotkaniu z Koroną, ale po chwili dodaje, że nie uważa tej porażki za zasłużoną. - Myślę, że z przebiegu gry remis byłby wynikiem sprawiedliwym, ponieważ Korona nie tworzyła sobie dogodnych sytuacji bramkowych. My natomiast graliśmy dobrze i bardzo żałujemy, że nie udało nam się utrzymać remisu do końca - przekonuje.

Według Kwieka, o zwycięstwie kieleckiej ekipy zadecydowały dwa czynniki. - Korona wygrała tylko dzięki naszym indywidualnym błędom oraz dobrej postawie Maćka Mielcarza. Naszym przedmeczowym założeniem było strzelać z dystansu i dobrze nam to wychodziło, ale Maciek bronił świetnie. To właśnie on uratował Koronę - twierdzi były zawodnik Odry Wodzisław i Wisły Kraków, który sam był raz bardzo bliski pokonania byłego kolegi klubowego. W 24. minucie gry Mielcarz we wspaniały sposób "wyjął" jednak jego uderzenie z rzutu wolnego. A przecież popularny "Mały" tylko zastępował w bramce kielczan kontuzjowanego Wojciecha Kowalewskiego. - Ale nie miało to dla nas znaczenia. Uważam, że umiejętności Maćka są na równie wysokim poziomie, jak u Wojtka - ocenia pomocnik białostoczczan. Czy Jagiellonia może jeszcze tym sezonie powalczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie? - Na dzień dzisiejszy chyba nie. Chociaż 7-8 miejsce jest w naszym zasięgu - kończy Aleksander Kwiek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×