Dramat Legii. Tego meczu nie mogli przegrać!

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mikael Ishak i Artur Jędrzejczyk
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mikael Ishak i Artur Jędrzejczyk

Dla Legii Warszawa był to mecz o życie. Drużyna Czesława Michniewicza zawiodła być może w kluczowym momencie sezonu. A Lech Poznań wygrywając 1:0 pokazał, że jest głównym kandydatem do tytułu mistrza Polski.

Od razu zaczęło się od wymiany ciosów. Przez kilka pierwszych minut kibice gospodarzy przeżyli wszystkie stany. Najpierw skakali z radości, za chwilę wściekali się na sędziego, a następnie głęboko odetchnęli. Artur Jędrzejczyk pięknym wolejem pokonał Filipa Bednarka, ale sędzia nie uznał gola, bo kapitan Legii wcześniej zagrał piłkę ręką. Po tej akcji trybuny buzowały, a gracze gospodarzy rzucili się na sędziego.

Pretensje nic jednak nie dały. Zaraz po tej sytuacji kontrę wyprowadził Lech. Adriel Ba Loua zdecydował się na techniczny strzał ze skraju pola karnego, piłka dokręcała się do bramki Legii, ale odbiła się od słupka, zabrakło kilku centymetrów.

Klasyk polskiej ligi nie mógł się lepiej zacząć. Obie drużyny grały twardo i uważnie w obronie, ale nie wyszły z nastawieniem murowania własnej bramki. To był mecz na dobrej intensywności, a jeżeli dochodziło do ataków, to obie strony szły na wymianę ognia, to był cios za cios.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami

Po kilku minutach przestoju temperatura znowu się podniosła. Po rzucie rożnym uderzał Mateusz Wieteska, miał dużo miejsca, ale przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Za chwilę to samo zrobił Bartosz Salamon. Po bardzo podobnej akcji mógł pokonać Kacpra Tobiasza jednak się pomylił. Chwilę później na lewej stronie legionistami "zakręcił" Jakub Kamiński. Zszedł do środka i strzelił w kierunku dłuższego słupka. Tobiasz pewnie nie sięgnąłby piłki, gdyby uderzenie reprezentanta Polski było odrobinę precyzyjniejsze. Legia nie czekała długo z odpowiedzią. Do rzutu wolnego podszedł Josue i świetnie to wymyślił. Mierzył w górny róg bramki Bednarka i tam właśnie poleciała piłka. Nie wpadła jednak do siatki, a odbiła się od poprzeczki.

I tak w skrócie wyglądała pierwsza połowa. Piłkarze Legii i Lecha wiedzieli, o co toczy się mecz. "Kolejorz" przyjechał do Warszawy z dobrym nastawieniem mentalnym. Zawodników gości nie przytłoczyła ranga spotkania i ryk trybun. Grali wyrachowanie i spokojnie.

Mało brakowało, a goście prowadziliby już do przerwy. Po wrzutce w pole karne własnego bramkarza prawie zaskoczył Mateusz Wieteska. Tobiasz popisał się świetnym refleksem i zdołał odbić piłkę do boku. Ale po zmianie stron Lech dopiął swego. Dośrodkowanie z rzutu wolnego świetnie wykończył Mikael Ishak strzelając z woleja. Zespół Macieja Skorży prowadził, a graczom Legii przylegał już nóż do gardła.

W tamtym momencie goście mieli nad Legią aż piętnaście punktów przewagi w tabeli i Czesław Michniewicz mógł poczuć realne zagrożenie, że poprzednimi wynikami w lidze i porażką w bezpośrednim starciu z głównym kandydatem do tytułu wydaje na siebie wyrok.

Tym bardziej, że po golu Ishaka lepiej prezentował się Lech. Gracze z Poznania mądrze wyczekiwali gospodarzy i wyprowadzali kolejne ataki. Po akcjach Ishaka i Kamińskiego "Kolejorz" powinien podwyższyć wynik. Goście zawodzili nawet w sytuacjach, które musiały skończyć się golem. Tak jak w doliczonym czasie gry, gdy Ishak wykonywał rzut karny, a Kacper Tobiasz świetnie obronił jego uderzenie.  Koledzy bramkarza Legii mieli jeszcze kilka chwil, ale tego dnia nie mieli pomysłu, jak pokonać Bednarka. 

Lech pokazał, że umiejętnościami i przede wszystkim nastawieniem mentalnym na poważnie walczy w tym sezonie o tytuł. Poznaniacy ostatni raz wygrali na Legii w lidze w 2015 roku. Wtedy drużynę prowadził Skorża, wtedy też "Kolejorz" po raz ostatni wygrał mistrzostwo kraju.

Legia - Lech 0:1 (0:0)
0:1 - Mikael Ishak 54'

Legia: Kacper Tobiasz - Mattias Johansson, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Yuri Ribeiro (72. Filip Mladenović) - Lirim Kastrati (72. Kacper Kostorz), Bartosz Slisz (88. Igor Charatin), Josue, Ernest Muci (65. Rafael Lopes), Luquinhas - Mahir Emreli (65. Tomas Pekhart).

Lech: Filip Bednarek - Lubomir Satka, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho (90+1 Joel Pereira) - Adriel Ba Loua (77. Dani Ramirez), Jesper Karlstrom (77. Nika Kwekweskiri), Pedro Tiba, Joao Amaral (90+1 Barry Douglas), Jakub Kamiński (72. Michał Skóraś) - Mikael Ishak.

Żółte kartki: Wieteska, Jędrzejczyk, Slisz, Lopes (Legia) - Milić, Karlstrom (Lech)

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).

Komentarze (80)
avatar
Kapuś filipek - gender boy
18.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Buuuuuuuuuuuuuachachachachacha :)))) ......piękny widok jak wyją z bólu legioniści, płaczą, zmieniają tematy, charczą, przewracają się, zrywają z siebie koszulki, sikają na flagę swoją :))))).. Czytaj całość
avatar
parcam
18.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chyba nikogo wynik nie dziwi. Może tylko to, że 7egia przegrała tylko 0:1. Za tydzień w pytę z Piastem. 
avatar
MISTRZOWIE POLSKI
17.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oj, chyba boli, że już środowiska kibicowskie wyśmiały kolejne upokorzenie ultrasów KKS ;] Tym bardziej ze skopiowaną oprawą z A-klasy HAHAHAHAH Nie myślcie o tym, myślcie o wyniku, w końcu po Czytaj całość
avatar
jk323
17.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jak skończy się zabawa w puchary a spaślak wyleci na 'zbity łeb' do rodzinnej pyrlandii -to Legia zajmie bezpieczne miejsce w środku tabeli, choć o mistrzostwie nawet marzyć nie może. Radość ko Czytaj całość
avatar
smeagol
17.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ochrona i delagat sprawdzają płótna przed meczem. Stąd wiadomo co było na oprawie. Gdyby był kret to by zrobili sektorowke to nawet janusze wiedzą. Jakim trzeba być Eugeniuszem internetu żeby s Czytaj całość