Niesamowity talent i wielka nadzieja Legii Warszawa

Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / Na zdjęciu: Kacper Tobiasz
Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / Na zdjęciu: Kacper Tobiasz

W hitowym meczu ekstraklasy Legia przegrała z Lechem 0:1, ale z każdej porażki można wyciągnąć coś dobrego. W drużynie mistrza Polski ze znakomitej strony pokazał się zaledwie 18-letni Kacper Tobiasz - wszyscy mówią o jego wyczynie!

W 93. minucie meczu z Lechem 18-letni bramkarz popisał się wspaniałą interwencją, obronił rzut karny wykonywany przez Mikaela Ishaka i przedłużył nadzieje kibiców Legii na wywalczenie punktu z Lechem Poznań. Trybuny ryknęły: "Kacper!!! Tobiasz!!!". Gdzieś tam na "Żylecie", trybunie najbardziej zagorzałych kibiców Legii Warszawa, jeden mężczyzna krzyczał najgłośniej. Po meczu Kacper podszedł do niego i przybił piątkę. Był to Filip Tobiasz, ojciec zawodnika.

- Pierwszy raz poszedłem w 1988 roku na mecz z Widzewem z ojcem. I już zostałem. Na swój pierwszy mecz Kacper poszedł ze mną, gdy miał 7 lat – opowiada nam ojciec piłkarza.

Zbyt wysoka cena

W tym czasie Kacper był zawodnikiem klubu SEMP Ursynów. - To był wrzesień 2008 roku, tworzyliśmy grupę 6-latków. Kacper wyróżniał się ruchliwością, fajnie grał lewą nogą. Kiedyś nikt nie chciał stanąć na bramkę, więc on stanął. I spodobało mu się. Tak został bramkarzem - opowiada Jakub Korczykowski, pierwszy trener Kacpra. - Był bardzo sprawny, świetnie wyprowadzał piłkę, zachowywał duży spokój. Jeździliśmy na turnieje w całej Polsce, często wracał z nagrodą dla najlepszego bramkarza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego byś się nie spodziewał po trenerze Roberta Lewandowskiego

Z czasem talent Kacpra został dostrzeżony. Miał 9 lat i zagrał fantastyczny mecz przeciwko Legii. Oczywiście nie było tak, że zdecydował jeden mecz. Piłkarz był obserwowany od dłuższego czasu.

Zawodnik przeniósł się do klubu marzeń. Ale cena, którą musiał za te marzenia płacić, była wysoka jak na 10-latka. - Pobudka 7.30, potem do szkoły, ja lub mama Kacpra zrywaliśmy się z pracy, żeby dojechać po niego i go zawieźć na trening. Obiad w pojemniku plastikowym jedzony na kolanach na tylnym siedzeniu. Jeśli trenowali na Woli, to trzeba było liczyć nawet 1,5 godziny w korkach. Dojeżdżaliśmy na 17. Wracaliśmy do domu o 21. Kolacja i lekcje. Bo szkoła była dla mnie i mojej żony zawsze najważniejsza. Dlatego dobrze się uczył. Ale to oznaczało, że kilka dni w tygodniu od 7.30 do 23 jest na nogach. Po roku daliśmy spokój - mówi Filip Tobiasz.

Chłopiec wrócił do drużyny SEMP-a, gdzie po prostu łatwiej było godzić wszystkie obowiązki. Z pierwszego okresu w Legii została mu wspaniała pamiątka. Przed jednym z meczów wyprowadzał na boisko Jakuba Rzeźniczaka. Po latach zadebiutował w PKO Ekstraklasie przeciwko Wiśle Płock, gdzie kapitanem był właśnie "Rzeźnik".
Wycięty układ nerwowy

Do Legii wrócił po sześciu latach, już jako bramkarz ukształtowany, jeden z najlepszych na Mazowszu. - Było ich dwóch na takim poziomie. Kacper i Żan-Luk Leban. Jak graliśmy z Escolą, gdzie bronił Żan-Luk, to były fantastyczne pojedynki bramkarzy - opowiada Krzysztof Lizińczyk, trener rocznika 2002 w SEMP-ie, który prowadził zawodnika od razu po tym, jak wrócił do klubu z Legii.

14-letni Kacper Tobiasz z tatą Filipem przed meczem finału Pucharu Polski w 2016 roku
14-letni Kacper Tobiasz z tatą Filipem przed meczem finału Pucharu Polski w 2016 roku

- Myślę, że potrzebował roku, żeby dojść do siebie. Powroty z wielkich klubów do małych nigdy nie są łatwe. Ale gdy już się z tym oswoił, gdy przestał myśleć o Legii jako o straconej szansie, a zaczął o miejscu, do którego chce wrócić, zaczął grać na rewelacyjnym poziomie. Zaraz zaczęły się powołania do kadry Mazowsza - mówi Lizińczyk.

Od najmłodszych lat Kacper przywoził z turniejów nagrody indywidualne
Od najmłodszych lat Kacper przywoził z turniejów nagrody indywidualne

W SEMP-ie Tobiasz spotkał trenera Macieja Krzyształowicza, który ukształtował go jako bramkarza. Nawet późniejszy trener z Legii, Maciej Kowal, mówi: - Przyszedł bardzo dobrze przygotowany pod względem technicznym, nie miał złych nawyków.

Z Krzyształowiczem pracowali dwa razy w tygodniu. - Miałem w karierze wielu dobrych bramkarzy, ale Kacper miał kilka cech, które pokazywały, że może coś osiągnąć. Był bardzo sprawny, szybki i bardzo pewny siebie. Miał silną osobowość, która na tej pozycji jest niezbędna. Z czasem, gdy graliśmy w najwyższej lidze, z najlepszymi zespołami, jak Legia czy Escola, on zawsze był bardzo mocny, w ogóle nie czuł presji - mówi Krzyształowicz.

Tata Kacpra: - Czasem się śmiejemy, że ma wycięty układ nerwowy.

Kapitalnie gra nogami

Na początku Kacper nie wyróżniał się wzrostem. Ani nie był wysoki, ani niski. - Można było jednak przyjąć, że pójdzie w górę. Rodzice są wysocy - mówi Krzyształowicz. Tata, Filip, ma 188 cm, mama Joanna 175 cm. W gimnazjum Kacper zaczął szybko rosnąć, nawet po 10 centymetrów rocznie.

- Myślę, że w tym czasie złapał też taką świadomość, zrozumiał, że chce pójść tą drogą, chce być bramkarzem. Zaczął przyswajać informacje, ciężej pracować, dbać o szczegóły jak odżywanie, prowadzenie się - mówi Krzyształowicz.

Pewność siebie, psychika i świetna lewa noga - to wyróżniało Kacpra od małego
Pewność siebie, psychika i świetna lewa noga - to wyróżniało Kacpra od małego

Trener Lizińczyk wspomina, że jeszcze w tamtym okresie grał w polu w drużynie rezerw i zdobywał sporo bramek. Może też stąd wzięła się jego bardzo dobra gra nogami.

Ponowne wejście do Legii

Gdy miał 16 lat, Legia odezwała się ponownie. - Chcieliśmy go, miał predyspozycje, do tego, był miejscowy, był kibicem Legii, więc to był dla nas dodatkowy bonus. Wiedzieliśmy, że będzie zdeterminowany, żeby odnieść sukces - mówi Maciej Kowal, ówczesny trener Tobiasza w akademii. Młody bramkarz miał już na koncie mecze w seniorach SEMP-a. Zadebiutował jako 15-latek. Był na testach w Ingolstadt i Derby County, ale ostatecznie został w Polsce.

Lizińczyk: - Legia przedstawiła mu konkretną ścieżkę rozwoju, miał szybko wskoczyć do seniorów. Nie pozostało nam nic innego, jak życzyć mu powodzenia.

Od tego momentu kariera Tobiasza potoczyła się szybko. Dziś ma na koncie trzy mecze w Ekstrakasie. I to trzy dobre mecze. A do tego powołania do kadr narodowych do lat 21 i do lat 20. W tej ostatnie zagrał bardzo solidny mecz z Norwegią.

Legia Warszawa znana jest z tego, że produkuje bramkarzy klasy międzynarodowej. Artur Boruc, Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański. Wszyscy przeszli przez ręce tutejszych specjalistów od szkolenia bramkarzy. Ostatnio Radosław Majecki został wytransferowany za 7 mln euro do Monaco. Teraz czas na Tobiasza. Czy pójdzie śladem poprzedników?

- Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, ale czemu nie - mówi Filip Tobiasz.

Źródło artykułu: