W piątek Paulo Sousa zasiądzie na trybunach stadionu Arsenalu, aby zobaczyć Matty'ego Casha na żywo w akcji.
W sobotę Portugalczyk spotka się osobiście z kandydatem do gry w polskiej kadrze, który, wraz z rodziną, ma się też pojawić później na spotkaniu w polskiej ambasadzie, o czym już pisaliśmy.
Okazuje się jednak, że w tej sprawie są nowe, ważne informacje. Jak się dowiedzieliśmy, Paulo Sousa chciałby powołać Casha już na listopadowe mecze kadry! To byłaby (mała) sensacja, bo wcześniej mówiło się jednak o terminie marcowym, wtedy gdy zagramy prawdopodobnie w play off.
Im wcześniej, tym lepiej
Jak się jednak okazuje, jest wola, aby Cash pojawił się w naszej drużynie wcześniej i to wydaje się bardzo dobrym pomysłem. Chodzi o kilka aspektów, jak choćby presja. Wiadomo, że dla Casha pierwszy mecz będzie dużym przeżyciem, wszystkie oczy będą wpatrzone w niego, i lepiej, żeby nastąpiło to wcześniej niż w tak ważnym meczu jak półfinał barażu.
Pozna kolegów i atmosferę
Druga kwestia: Cash już w listopadzie poznałby zespół, kolegów, oswoiłby się z atmosferą panującą w zespole, a także ze Stadionem Narodowym, na którym w przypadku rozstawienia zagramy barażowy mecz.
Trzecia kwestia to kartki w polskim zespole. Z Andorą nie zagrają na przykład Jan Bednarek i Tymoteusz Puchacz.
Mecze z Andorą (12.11, wyjazd) i Węgrami (15.11, u siebie) są więc doskonałą okazją, aby sprawdzić Casha i uzyskać odpowiedź na pytanie, na ile pasuje do drużyny. Dlatego ten pomysł wygląda na bardzo sensowny. I najprawdopodobniej zostanie wdrożony w życie, jeśli tylko gracz Aston Villi dostanie na czas polski paszport.
Z naszych informacji wynika, że dokumenty z prośbą o potwierdzenie polskiego obywatelstwa Casha są u wojewody mazowieckiego i teraz dużo w jego rękach. Jeśli sprawa ruszy, to w listopadzie będziemy mieli do czynienia ze spektakularnym debiutem.
Zobacz też:
To miasto kocha Polaków, futbol i przestępczość. Tam zagra Legia
Maciej Kmita: Złota Piłka zmienia się w "le cabaret". Znów zadrwią z Lewandowskiego? [OPINIA]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań