Najniższy wymiar kary - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Miedź Legnica

Dopiero najbliższy pojedynek z Ruchem Radzionków pokaże, w jakiej naprawdę formie są piłkarze Zawiszy. W środę bydgoszczanie zaaplikowali rywalom z Legnicy aż pięć bramek. Jedną z nich strzelił pozyskany z chorzowskiego Ruchu Marcin Sobczak.

22-letni napastnik miał prawdziwa wejście smoka. Już w 15. minucie wykorzystał idealne podanie ze środka pola od Lilo i strzałem głową z najbliższej odległości nie dał żadnych szans golkiperowi Miedzi. - On właściwie żył tym spotkaniem. Rozgrywał doskonale zawody, tworzył sytuacje podbramkowe kolegom z zespołu. Debiut miał udany, ale początki zawsze są czasami łatwe, a trudne momenty przychodzą później. Na pewno nie jest jeszcze w swojej optymalnej formie, bo przecież niedawno przechodził poważną chorobę - ocenił swojego podopiecznego trener Kuras.

Szybko strzelona bramka przez gospodarzy nie podcięła skrzydeł zawodnikom Janusza Kudyby. W pierwszej połowie legniczanie starali się konstruować groźne sytuacje pod bramką Andrzeja Witana, ale najczęściej wszystko kończyło się na dwudziestym metrze od bramki. W lepszej grze pomógł im również kolejny bojkot najwierniejszych fanów Zawiszy, którzy nie postanowili kupować biletów, protestując w ten sposób przeciwko obecnym władzom klubu. Na trybuny powrócili dopiero po rozpoczęciu drugiej połowy.

Ale tak naprawdę bydgoszczanie już po dwudziestu minutach gry powinni prowadzić co najmniej trzema bramki. Powinni, ale w 18. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Brazylijczyk Lilo. To nie załamało bydgoszczan, którzy nadal w pełni kontrolowali przebieg gry. Udokumentowali to pięknymi golami w drugiej części spotkania. Szczególnie podobać się mogły obie bramki strzelone przez Szymona Maziarza, a po jednym trafieniu dołożyli Dąbrowski i Magdziński, którzy w znakomity sposób wykończyli zespołowe akcje całej ekipy.

Gracze z Legnicy mogli właściwie tylko przypatrywać się doskonałej grze podopiecznych Mariusza Kurasa. Nic więc dziwnego, że byli obrażani przez własnych kibiców - ''Piłkarzyki, pajacyki'', dało się słyszeć z ich sektora. Podobnie postawę swoich kolegów skomentował najniższy w ekipie Miedzi Marcin Garuch. - Zmiana trenera tu nic nie da. Mamy w klubie bardzo młodych chłopaków, ale niektórzy zawodnicy nie dorośli jeszcze do II-ligowego poziomu - podsumował krótko pomocnik gości. - Był to dla nas właściwie najniższy wymiar kary. Do straty drugiej bramki jeszcze jako tako nasza gra wyglądała, a później już było znacznie gorzej - dodał opiekun Miedzi Janusz Kudyba.

- Jestem zafascynowany tym stadionem, nowymi kolegami i naszą grą. Trener nakazał mi grać ofensywie, a ja ze swoich obowiązków wywiązałem się chyba w stu procentach. Ale prawdziwy test czeka nas podczas najbliższych potyczek z drużynami z czołówki tabeli - cieszył się debiutujący w Zawiszy Marcin Sobczak. - Obawialiśmy się naszego środowego przeciwnika, bo widzieliśmy ich w starciu przeciwko Nielbie, gdzie Miedź zagrała bardzo dobrze i odebrała punkty faworytom. Strzeliliśmy pięć bramek, bo moi piłkarze w pełni zrealizowali zadania taktyczne - zakończył Kuras.

Zawisza Bydgoszcz - Miedź Legnica 5:0 (2:0)

1:0 - Sobczak 15'

2:0 - Maziarz 36'

3:0 - Magdziński 56'

4:0 - Maziarz 65'

5:0 - Dąbrowski 67'

Składy:

Zawisza Bydgoszcz: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Midzierski, Warczachowski, Piętka, Szczepan, Lilo, Tarnowski (68' Kozłowski), Sobczak (53' Magdziński), Maziarz (74' Szal).

Miedź Legnica: Dżuldinow - Kowalczuk (21' Czuryło), Bakrać, Tworek, Syska, Monasterski (46' Łodyga), Cisse (56' Ogórek), Kłak, Zagdański (72' Gawlik), Garuch, Burski.

Żółte kartki: Tarnowski (Zawisza).

Sędzia: Tomasz Tobiański (Gdańsk).

Widzów: 600.

Źródło artykułu: