Legia odniosła od początku sezonu więcej zwycięstw w europejskich pucharach niż w PKO Ekstraklasie. Dwa z nich w grupie Ligi Europy. Dzięki sześciu punktom, zdobytym w zakończonych wynikiem 1:0 spotkaniach ze Spartakiem Moskwa i Leicester City, jest liderem. Napoli ma cztery punkty i do Warszawy przyleciało z zamiarem wyprzedzenia Legionistów. Będzie to starcie na szczycie tabeli, a w nim możliwość wykonania dużego kroku do fazy pucharowej.
Dwa tygodnie temu drużyny zagrały w Neapolu. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla podopiecznych Luciano Spallettiego. Pokonanie Legii nie było tak banalnym zadaniem jak może wskazywać wynik. Napoli przebijało się przez obrońców gości, a przede wszystkim przez dobrze dysponowanego Cezarego Misztę, przez 76 minut. Po pierwszym golu Lorenzo Insigne, kolejne Victora Osimhena i Matteo Politano posypały się lawinowo. Azzurri musieli zwyciężyć, żeby pozostać poważnymi kandydatami do awansu i wykonali zadanie. Teraz pora na rewanż.
Dwóch strzelców goli ze Stadio Diego Armando Maradona nie wystąpi przy Łazienkowskiej. Na rewanż nie przylecieli Insigne i Osimhen. Nie zagrają również Fabian Ruiz oraz Kostas Manolas, a także z powodu dyskwalifikacji Mario Rui. Powraca Piotr Zieliński, którego uraz wyeliminował z pierwszego meczu przeciwko Legii. Reprezentant Polski był bohaterem derbów Kampanii, w których swoim strzałem zapewnił zwycięstwo 1:0 z Salernitaną. Zbudowany tym mocnym akcentem pokaże się w ojczyźnie.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni
- To fajne uczucie, że mogę ze swoim zespołem zagrać z polską drużyną w europejskich pucharach. Będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony, żeby to Napoli było w tym meczu górą. Mam nadzieję, że Legia wróci do formy, ale dopiero po najbliższym meczu - mówi Zieliński.
Atmosferę piłkarskiego święta psuje natłok problemów, z którymi mierzy się Legia. Po poprzednim, przegranym 0:2 meczu z Pogonią piłkarzy żegnały gwizdy, buczenie i obelgi. W PKO Ekstraklasie przegrali już pięć meczów z rzędu, a w sumie osiem od początku sezonu. W klubie nie ma już trenera Czesława Michniewicza, a w czwartek Legia zagra po raz pierwszy w europejskich pucharach pod wodzą Marka Gołębiewskiego.
- Myślę, że zawodnicy, zdobywając mistrzostwo Polski i wcześniej kwalifikując się do Ligi Europy, zasłużyli sobie na to, aby ten mecz był świętem. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z sytuacji w ekstraklasie, bo nie jest ona dobra dla takiego klubu jak Legia. Sądzę jednak, że dla naszego zespołu i polskiej piłki zdecydowanie musi być to święto, a nie stypa - mówi Gołębiewski.
Napoli to jedna z zaledwie sześciu drużyn w historii, które otworzyły sezon ligi włoskiej minimum 10 zwycięstwami w 11 kolejkach. Spalletti i jego piłkarze rozbudzili wśród kibiców nadzieje na zdobycie scudetto. Liga Europy schodzi w tych okolicznościach na drugi plan, o czym świadczyły puste trybuny w Neapolu na meczu z Legią, ale dużą plamą na honorze lidera Serie A byłoby pożegnanie się z pucharem już jesienią. Zresztą Spalletti na konferencjach prasowych nie bagatelizuje Ligi Europy.
Legia wygrała tylko dwa z 17 meczów z zespołami z ligi włoskiej, a Napoli jest niepokonane w historii spotkań z przeciwnikami z Polski. W 2015 roku Azzurri zatriumfowali przy Łazienkowskiej 2:0 dzięki strzałom Driesa Mertensa i Gonzalo Higuaina. W 1977 roku klub z Kampanii gościł na terenie Śląska Wrocław i zremisował bezbramkowo w Pucharze Zdobywców Pucharów. Ponadto Napoli nie przegrało od ośmiu meczów wyjazdowych w fazie grupowej Ligi Europy.
Legia Warszawa - SSC Napoli / czw. 04.11.2021 godz. 18:45
Transmisja na antenie TVP 2. Mecz będzie dostępny na platformach WP Pilot, sport.tvp.pl oraz ViaPlay. Relacja na żywo w portalu WP SportoweFakty.
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | SSC Napoli | 6 | 3 | 1 | 2 | 15:10 | 10 |
2 | Spartak Moskwa | 6 | 3 | 1 | 2 | 10:9 | 10 |
3 | Leicester City | 6 | 2 | 2 | 2 | 12:11 | 8 |
4 | Legia Warszawa | 6 | 2 | 0 | 4 | 4:11 | 6 |
Czytaj także: PSG trafione w doliczonym czasie. Cios dla Niemców w Lidze Mistrzów
Czytaj także: Absurdalny gol samobójczy nie zatrzymał Juventusu. Aż sześć trafień w Turynie