Piłkarza z takim CV w PKO Ekstraklasie dotąd nie było. Wystarczy powiedzieć, że Lukas Podolski jest jedynym w historii mistrzem świata biegającym po polskich boiskach.
Jego długo oczekiwany transfer rozbudził nadzieje kibiców Górnika Zabrze, ale był też wydarzeniem w skali całej ligi. 130-krotny reprezentant Niemiec miał być gwarantem goli i asyst. Wizytówką PKO Ekstraklasy, nawet jeśli najlepsze lata miał już za sobą.
Więcej fauli niż strzałów
Tymczasem po 13 kolejkach przy Roosevelta 81 przeżywają ogromne rozczarowanie. Zespół Jana Urbana jest dopiero 13. w tabeli, a sam Podolski dał się na razie zapamiętać bardziej z brutalności niż z efektownych zagrań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
W 8 występach nie strzelił ani jednego gola, a asystował tylko przy jednym. W ogóle oddał raptem pięć celnych strzałów - zatrudnia bramkarzy rywali co 112 rozegranych minut, czyli rzadziej niż raz na mecz. Częściej, niż golkiperów, do interwencji zmusza sędziów - dotychczas popełnił 7 fauli.
Maciej Żurawski nie ma równie bogatego CV, ale w 2010 roku przeżył podobne rozczarowanie, gdy po kilku latach wrócił do Wisły Kraków po grze na Zachodzie. - Tak się może wydawać, że Lukas będzie strzelał po 15 czy 20 goli w sezonie. Ekstraklasa to nie jest jakościowo dobra liga, ale nie jest też łatwa - mówi WP SportoweFakty "Żuraw".
- Każdy piłkarz, nawet ten najlepszy, musi mieć odpowiednich partnerów, z którymi będzie się rozumiał i dobrze funkcjonował na boisku - podkreślił były kapitan reprezentant Polski.
Brutalna weryfikacja
Dwa z siedmiu fauli Podolskiego były wyjątkowo brutalne. W powszechnej opinii za ataki na rywali w meczach z Wisłą Płock i Wisłą Kraków powinien zostać ukarany czerwonymi kartkami, ale sędziowie go "oszczędzili".
- To jest spowodowane frustracją. Podolski sam pewnie oczekiwał czegoś innego. Znając siebie, swoją jakość i możliwości, mógł oczekiwać, że będzie błyszczał. Zostało to brutalnie zweryfikowane i nie może się z tym pogodzić. Stąd to agresywne zachowanie - tłumaczy dwukrotny król strzelców Ekstraklasy.
- Znam Łukasza osobiście i życzę mu jak najlepiej, aby sportowo pokazał się z bardzo dobrej strony. Natomiast mam duże obawy, czy to pójdzie w kierunku przełamania. Występ w Górniku może okazać się tylko epizodem, bo tak kiedyś obiecał i nie będzie to poparte formą sportową - dodał.
Zmarnowany potencjał
Mimo rozczarowującego początku oczekiwania względem "Poldiego" wciąż są ogromne i w pełni uzasadnione. 36-latek raczej nie włączy się do walki o koronę króla strzelców. Problemem piłkarza jest nie tylko nieskuteczność, ale też brak asyst.
W 12 rozegranych meczach zabrzanie zdobyli zaledwie 14 bramek. To czwarty najgorszy wynik w lidze. Nie dość, że sam Podolski nie strzela goli, to jeszcze jego koledzy nie potrafią wykorzystać tego, że rywale poświęcają dużo uwagi mistrzowi świata z 2014 roku.
- Skupienie uwagi przeciwników na Podolskim powinno być szansą dla innych zawodników Górnika. Łukasz jest na takim etapie kariery, że powinien bardziej się skupić na ofensywie - twierdzi Żurawski.
- Zdjąłbym z niego zadania defensywne, takie jak odbiór piłki czy powroty do linii środkowej. W tym wieku pewnych rzeczy się nie przeskoczy i przede wszystkim powinien wszystkie siły nakierować na zadania ofensywne - kwituje jeden z najlepszych napastników w historii polskiej ligi.
W sobotę Podolski będzie miał kolejną szansę na przełamanie złej serii. W ramach 14. kolejki Górnik zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom. Początek spotkania o godz. 15.
Legia Warszawa w kryzysie, grozi jej najczarniejszy scenariusz! >>
Nowe stroje Legii bulwersują kibiców. "Nawiązują do Polonii" >>