Łodzianie w tym sezonie grają w kratkę, ale w piątek zagrali zdecydowanie najsłabszy mecz w rozgrywkach. Zostali rozbici przez Odrę Opole 0:3 po bramkach Mateusza Marca w 9. oraz Macieja Wróbla w 40. i 49. minucie.
- Dostaliśmy trzy bramki zdecydowanie zbyt łatwo. Nie ma co komentować. Każdy widział, jak to wyglądało. Trzeba szukać przyczyny, bo to któryś mecz - nie licząc pojedynczych wyjątków - gdzie wypadliśmy blado i trudno powiedzieć, czemu tak jest. Można powtarzać wyświechtane frazesy o braku zaangażowania. Ale ja nigdy w żadnej drużynie nie spotkałem zawodnika, któremu by się nie chciało. Nawet grając na podwórku - tłumaczył w klubowej telewizji po meczu Adam Marciniak, kapitan ŁKS Łódź.
- Pytanie brzmi: dlaczego tak słabo wygląda ta gra. Nie realizujemy tego, co chce od nas trener? Źle bronimy? Źle kreujemy sytuacje? To wymaga dłuższej analizy. Gdybym wiedział, gdzie jest problem, zostałbym trenerem i ułożył drużynę - dodał obrońca.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni
O drużynie z al. Unii w ostatnim czasie zrobiło się też głośno ze względu na problemy organizacyjno-finansowe, a także rozwiązanie kontraktu z Duńczykiem Mikkelem Rygaardem (szczegóły TUTAJ). Jak przekonuje Marciniak, to byłaby wymówka.
- Ciężko powiedzieć, co się dzieje. Najłatwiej byłoby zrzucić wszystko na karb problemów, które są dookoła, ale tak nie jest. Każdy musi zacząć od siebie. Ja zaczynam. Gramy słabo. Tak nie przystoi grać piłkarzom Łódzkiego Klubu Sportowego. Każdy z nas musi się obudzić. Nie chodzi o zwycięstwo czy awans, a o godne reprezentowanie klubu i szacunek do samego siebie - stwierdził.
Po dobrym występie w derbach Łodzi z Widzewem (2:2) i niezłym w Fortuna Pucharze Polski z KGHM Zagłębiem Lubin (0:1) przyszły dwa fatalne mecze w wykonaniu biało-czerwono-białych. Przed tygodniem zaledwie zremisowali z grającym w dziesiątkę outsiderem Fortuna I Ligi Górnikiem Polkowice, a teraz zostali rozbici przez sąsiada z tabeli. Zaufanie kibiców zostało mocno nadszarpnięte.
- Powiedziałem w kółku przed meczem, że możemy odzyskać szacunek kibiców. Można krzyczeć, mobilizować się, ale wszystko zawsze weryfikuje boisko. Musimy schodzić z niego z twarzą. Trzeba zlokalizować, o co chodzi i dlaczego nie potrafimy wygrywać przeciwko drużynie, która gra w dziesięciu. Dlaczego gdy gramy 11 na 11 to ogolili nas 3:0 i dlaczego zamiast walki o awans jesteśmy ligowym średniakiem - wyliczał Marciniak.
- Pozostaje przeprosić kibiców. To nie jest tak, że my to mamy w dupie, czy spływa to po nas, bo każdy z nas to przeżywa. Mieszkamy w tym mieście, mamy w nim rodziny i przyjaciół. Każdemu z nas jest z tym ciężko - zakończył.
Kolejny mecz ŁKS rozegra w sobotę 13 listopada u siebie z GKS-em Katowice.
Sprawdź także: Arka wydarła zwycięstwo Podbeskidziu. Przesądził błysk geniuszu