Młodzież rozregulowała zespół Zagłębia. To świadome działanie

PAP/EPA / Karol Słomka / Na zdjęciu: Dawid Pakulski
PAP/EPA / Karol Słomka / Na zdjęciu: Dawid Pakulski

W Zagłębiu Lubin rozwój piłkarzy jest ważniejszy niż wynik sportowy. Potwierdzenie otrzymaliśmy w miniony weekend, gdy Miedziowi przegrali z Lechią Gdańsk 1:2, a wszystko posypało się w drugiej połowie, gry na boisko weszli młodzieżowcy.

Na początek warto odpowiedzieć sobie na dwa pytania. Czy KGHM Zagłębie Lubin ma jedną z najlepszych akademii w Polsce? Raczej tak. Czy w klubie stawiają na młodych zawodników? Na pewno.

Trudno mieć pretensje do Zagłębia, że regularnie daje szansę gry piłkarzom poniżej 20. roku życia, natomiast można odnieść wrażenie, że w ostatnim ligowym meczu z Lechią Gdańsk trener Dariusz Żuraw zwyczajnie przesadził.

Grali jak z nut

Zagłębie grało w Gdańsku prawdopodobnie najlepsze sześćdziesiąt minut w tym sezonie. Zawodnicy byli dobrze zorganizowani w defensywie, każdy wiedział, co ma robić na boisku. Mocno chwalona w ostatnim czasie Lechia miała olbrzymie problemy, by zrobić cokolwiek. Zagłębie zdecydowanie wygrało walkę o środek pola i kontrolowało mecz.

ZOBACZ WIDEO: Co z debiutem Casha w reprezentacji Polski? Jakub Kwiatkowski tłumaczy

Inna sprawa, że goście powinni prowadzić 2:0, jednak na początku drugiej połowy stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Patryk Szysz. Czy to miało wpływ na późniejszy rozwój wydarzeń? Być może. Ale zdecydowanie bardziej na Zagłębie podziałały zmiany trenera Żurawia.

Rozregulowani

Ostatecznie Zagłębie wróciło do domu bez choćby jednego punktu, gdyż w ostatnim kwadransie Lechia zdecydowanie przejęła inicjatywę. Oczywiście, gdańszczanie zrobili ku temu dużo, natomiast Zagłębie równie sporo dodało od siebie.

Między 64., a 78. minutą boisko opuścili kluczowi piłkarze Zagłębia. Filip Starzyński, Sasa Zivec, Tomas Zajic, Patryk Szysz i Jakub Żubrowski. Zmiany irracjonalne, biorąc pod uwagę wkład tych zawodników w spotkanie w Gdańsku.

Żubrowski praktycznie w pojedynkę trzymał w ryzach środek pola, zdominował Jarosława Kubickiego i Macieja Gajosa. Zajic praktycznie non stop pressował obronę Lechii, wymuszając długie podania lub straty.

Ale gdy ich zabrakło na murawie, Lechia z minuty na minutę napierała coraz mocniej. Aż wreszcie skarciła Zagłębie.

- Zivec już w przerwie sygnalizował, by go zmienić. Starzyński przed meczem był podziębiony i baliśmy się nawet, że ma COVID. Testy miał jednak negatywne. Przestał bronić, podobnie jak inni zawodnicy i chcieliśmy wprowadzić trochę świeżości - wyjaśniał trener Żuraw po spotkaniu.

Młodzież nie dała rady

W miejsce bardzo dobrze grającego Zajica wszedł zaledwie 16-letni Oliwier Sławiński i trudno powiedzieć, by sprostał zadaniu. Tak naprawdę jedyne, czym się wyróżnił, to ostry faul na Mario Malocy, za który otrzymał żółtą kartkę.

Pozostali zmiennicy też nie udźwignęli ciężaru. Tomasz Pieńko, Ilja Żygulow, Dawid Pakulski i Erik Daniel nie dali tyle jakości, nie wywiązali się z założeń. Jeśli trener Żuraw wspomniał o tym, że Starzyński i spółka przestali bronić i szukano w ten sposób świeżości, to raczej nic takiego nie miało miejsca.

Czasami jest tak, że trenerzy boją się wstawiać do składu młodych zawodników, by ich - mówiąc kolokwialnie - nie spalić. Tymczasem w Gdańsku zostali wrzuceni na bardzo głęboką wodę. Nie było to przy komfortowym prowadzeniu 3:0, a zaledwie jednobramkowym, gdy rywal z minuty na minutę stawał się coraz bardziej groźny.

Nie można ganić Zagłębia za to, że stara się dawać szansę młodym piłkarzom i ich promować. Natomiast wszystko trzeba robić z umiarem, a nie na pokaz. A przecież tak to mogło zostać odebrane. Tymczasem zbyt szybkie wprowadzanie młodzieży do składu może przynieść efekt odwrotny do oczekiwanego.

To zwyczajne zrzucanie odpowiedzialności na tych nastolatków.

Świadome działanie

Nie można mieć za złe Zagłębiu, że postanowiono dużą wagę przywiązywać do tematu młodzieżowców. Zresztą, nie jest to nic dziwnego, wszak przed sezonem zapadły decyzje, że w każdym meczu w ekipie Miedziowych musi przebywać przynajmniej czterech piłkarzy poniżej 24. roku życia. Taki zapis znalazł się nawet w kontrakcie trenera Żurawia. Szkoleniowiec musiał się na to zgodzić, w przeciwnym razie nie zostałby zatrudniony.

Pewnie będzie tak się zdarzać, że raz Zagłębie wygra w podobnych okolicznościach, innym razem wynik będzie mniej korzystny, jak w Gdańsku, natomiast w Lubinie nie zamierzają odchodzić od przyjętej strategii. Można więc kolejny raz potwierdzić, że w Zagłębiu rozwój młodych zawodników i stawianie na nich jest ważniejsze niż wynik sportowy.
CZYTAJ TAKŻE:

Milioner płacił mu 100 tys. zł. miesięcznie. Powiedział "dość"!
Piłkarz Legii Warszawa zaskoczył porównaniem. "Jesteśmy jak FC Barcelona"

Komentarze (0)