"Fame MMA w piłce nożnej." Echa po meczu w Andorze

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Maciej Rybus
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Maciej Rybus

Zgodnie z planem, ale i wielką rysą na szkle - tak reprezentacja Polski wygrała wyjazdowy mecz z Andorą (4:1) w eliminacjach do mistrzostw świata 2022.

Wygrana Biało-Czerwonych była pewniakiem i podopieczni Paulo Sousa zrobili swoje. Triumfowali bardzo pewnie, ale...

Co na to eksperci? Nad sensem takich meczów zastanawia się komentator Andrzej Twarowski. "Fame MMA w piłce nożnej" - pisze.

W Andorze swoje zrobił tradycyjnie Robert Lewandowski , który podreperował swoje konto bramkowe - trafił do siatki rywali dwukrotnie.

Swoją "misję" powodzeniem zakończył Grzegorz Krychowiak, chociaż łatwo nie było. Zauważył to m.in. Zbigniew Boniek. Nasz pomocnik chciał się "wykartkować".

W końcu się udało. Kamil Rogólski zaliczył Krychowiaka do "wybitnych aktorów".

Oczekiwany debiut w Biało-Czerwonych barwach zaliczył Matty Cash, który spotkanie rozpoczął z ławki.

Ta wspomniana na wstępie rysa na szkle to... stracona bramka. "Jak już Andora nam strzela, to już naprawdę nie wiadomo gdzie szukać wsparcia i pomocy" - pisze Twarowski.

Za czasów Sousy Polacy niezbyt często kończą mecze "na zero" z tyłu.

Zobacz także:
Polacy wykonali plan, jednak znowu jest jakieś "ale"
Wszystko jasne w "polskiej" grupie! Zobacz tabelę

ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa wie, jak pozwolić wrócić Arkadiuszowi Milikowi do szczytowej formy

Źródło artykułu: